„[Prokuratura i CBA] muszą przeprowadzić śledztwo, kto przyniósł te przepisy. Bo to pokazuje, że nowa koalicja tak wyobraża sobie stanowienie przepisów: ktoś z dużymi pieniędzmi po prostu połozy na stół rozwiązania i zażąda ich realizacji. To są najgorsze procesy, jakie można sobie wyobrazić przy legislacji” - mówi portalowi wPolityce.pl Anna Zalewska, była szefowa MEN, od 2019 r. europoseł PiS.
CZYTAJ TAKŻE: Opozycja wycofuje się z ustawy wiatrakowej! Hołownia: „Być może już w trybie projektu rządowego”. Jest reakcja polityków PiS
wPolityce.pl: Dziś w mediach pojawiły się informacje o wycofaniu się koalicji Donalda Tuska z tzw. ustawy wiatrakowej - podobno na prośbę samego lidera PO. Jednocześnie marszałek Szymon Hołownia zapowiedział podczas konferencji prasowej powrót do tematu wiatraków. Jak ocenić decyzję o (chwilowym?) wycofaniu się z budzącej kontrowersje „wrzutki”?
Anna Zalewska: Wycofanie tylko na chwilę, awantura i coraz poważniej brzmiące zarzuty o „pisaniu ustaw przez zainteresowanych lobbystów” przeszkadzają w budowaniu nieprawdziwej narracji o nowej większości i nowej władzy. Wrzutki do ustawy pokazały, że stare wraca w najgorszej odsłonie
Czy nowa większość sejmowa chciała umożliwić Niemcom zalanie Polski starymi turbinami wiatrowymi w ramach „modernizacji” ich elektrowni wiatrowych i, rzecz jasna, naszym kosztem?
To jest już taka trochę niekończąca się historia. Po raz pierwszy marzenia deweloperów, tych którzy instalują elektrownie wiatrowe i produkują wiatraki, zostały przedstawione w skandalicznej propozycji zmian dotyczących lokalizacji, ale też wszelkiego rodzaju udogodnień dla elektrowni wiatrowych.
To wszystko rzeczywiście „ładnie” się układa. Mamy bowiem bankrutującą niemiecką fabrykę produkującą wiatraki. Mamy poirytowane firmy, które tak naprawdę przez ostatnie lata już poprzedłużały umowy z rolnikami, którzy mają plany, dogadane samorządy, bo bardzo chcą co najmniej 500 m. Pojawiły się pieniądze, 5 mld euro, czyli ponad 20 mld zł, które aż kuszą, żeby po nie sięgnąć szybko i wyeliminować innych konkurentów do tej transformacji energetycznej. Przypominam, że naszą troską są w tej chwili sieci przesyłowe.
Elektrownie na morzu, w przyszłości energia jądrowa, stały się konkurencją dla farm wiatrowych. I Koalicja Obywatelska plus Szymon Hołownia chcieli otworzyć swoje serca i ręce, ale również otworzyć przepisy, właściwie uznając, że produkującym elektrownie wiatrowe w Polsce powinno być wszystko wolno.
I otworzyć także portfele polskich spółek. A wszystko po to, aby uratować niemieckiego Siemensa
Rzeczywiście, w ustawie ewidentnie pisanej na zewnątrz uznano najwyraźniej, że trzeba zniszczyć Orlen, bo tylko on jest tym, który ma odpowiadać za zamrożenie cen energii – w dodatku tylko do końca czerwca, bo wtedy rozstrzygną się wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego, jednocześnie zwalniając z odpowiedzialności za tzw. nadmierne zyski wszystkie firmy zagraniczne, które zajmują się energią odnawialną.
Co właściwie miała na celu nowa większość parlamentarna, w swojej ustawie, której cel sam w sobie jest słuszny, zaszywając tę wiatrakową „pułapkę”?
Po pierwsze: to było oszustwo, wobec Polek i Polaków, próba szantażu wobec prezydenta Andrzeja Dudy, dlatego, że niewinnie i dobrze brzmi zapis samej ustawy mówiącej o zamrożeniu cen. Przypomnę, że jest projekt przedstawiony przez rząd premiera Mateusza Morawieckiego. A ten z jakiegoś powodu nie jest procedowany, choć dotyka wyłącznie tego, na czym Polakom szczególnie zależy. Było to powtórzenie zapisów z 2023 r., gdzie wszystkie koncerny energetyczne równomiernie wspierają Polaków, aby w żaden sposób nie zaszkodzić inwestycjom, czy to PGE, czy Orlenu, bo przecież to na nich ciąży odpowiedzialność za całą transformację energetyczną. Rozwiązania związane z odległością czy lekceważeniem własności, prywatności czy gruntów rolnych klasy 1-3, uważamy za absolutnie nie do przyjęcia.
Już kilka lat temu jedna z komercyjnych stacji zwracała uwagę na to, że farmy wiatrowe zbyt blisko zabudowań potrafią być dużym utrapieniem dla mieszkańców.
Przed 2015 r. stałam na czele ogólnopolskiego protestu, w ramach którego żądaliśmy oddalenia elektrowni wiatrowych od domu. Protest borykał się z lobbystami, szantażami, korupcją na poziomie samorządów. To było 1 mln 200 tys. obywateli, właściwie w każdej gminie była awantura wokół tej sprawy.
Ludzie przecież po to wyprowadzają się z miasta, żeby mieć piękny krajobraz, spokój i ciszę. W dodatku chcą mieć poczucie wartości swojej nieruchomości. Gdy ktoś próbuje sprzedać dom, gdzie w niedalekiej odległości są farmy wiatrowe, właściwie nie jest w stanie tego zrobić. Stąd decyzja, że dla spokoju obywateli, należy tę elektrownię oddalić. W dodatku wszędzie powtarzane są absolutne kłamstwa dotyczące zablokowania energetyki wiatrowej czy OZE.
Tymczasem w 2015 r. było 7 gigawatów – 2,5 Turowa – energii odnawialnej w ogóle. Dziś mamy 27 gigawatów, a oprócz tego – 10 gigawatów w budowie. Mamy zbudować swój miks energetyczny, który zarówno zapewni Polsce bezpieczeństwo energetyczne, jak i spokój i bezpieczeństwo obywatelom.
A może całą sprawą powinna zająć się komisja śledcza?
Pojawiają się takie pomysły, na razie koledzy i koleżanki składają zawiadomienia do prokuratury i CBA. Muszą przeprowadzić śledztwo, kto przyniósł te przepisy. Bo to pokazuje, że nowa koalicja tak wyobraża sobie stanowienie przepisów: ktoś z dużymi pieniędzmi po prostu połozy na stół rozwiązania i zażąda ich realizacji. To są najgorsze procesy, jakie można sobie wyobrazić przy legislacji.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/673402-zalewska-o-wiatrakach-stare-wraca-w-najgorszej-odslonie