Afera wiatrakowa, zwana także „Lex Kloska”, od nazwiska posłanki i niedoszłej przyszłej minister klimatu, pokazała, jak bardzo nowa większość jest uzależniona od różnych interesów. Potwierdza się prawda, że za niektórymi formacjami jadą wózki z lobbystami i ustawami, które trzeba przyjąć. Są to ustawy, które mają spełnić życzenia mocodawców, oczywiście kosztem społeczeństwa.
Są to także ustawy, które przyjąć trzeba za wszelką cenę; zauważmy, że czwórkoalicja KO-TD-L brnie dalej, choć przy takim kryzysie powinna po prostu projekt wycofać, i wrócić do sprawy na spokojnie, przejrzyście, zapewniając odpowiedni do wagi sprawy poziom konsultacji społecznych. Widocznie jednak, nie mogą inaczej, i muszą zmiany wiatrakowe przepchnąć teraz, szybko, bez względu na koszty.
Na poziomie politycznym zobaczyliśmy coś jeszcze.
Po pierwsze, jest to ekipa merytorycznie i również PR-owo bardzo słaba. Wystarczyła jednak sprawa, by znaleźli się w defensywie, i jednocześnie odsłonili to, jak będą działali w czasie swoich rządów. Wszystkim wokół wysłali jasny sygnał: patrzcie uważnie, pilnujcie swoich spraw, bo za chwilę możecie obudzić się w bardzo niemiłej sytuacji, np. z wiatrakiem za płotem. Jakby to powiedział Donald Tusk: Polacy, pilnujcie swoich portfeli, bo niezła ekipa idzie po władzę.
Po drugie, zobaczyliśmy też, że Prawo i Sprawiedliwość może być bardzo skuteczną opozycją, celnie punktującą brakoróbstwo i uwikłania czwórkoalicji. Jednocześnie PiS unika totalności, wskazując na kwestie merytoryczne, chętnie wchodząc w dyskusję. To dobry prognostyk na najbliższe miesiące, a może i lata. Tym bardziej, że ekipa Tuska, Hołowni, Kosiniaka i Czarzastego wyraźnie nie ma pomysłu na Polskę. Jedyne co ma, to pisowskie projekty i programy rozwoju kraju, które może osłabić lub spowolnić, oraz parę haseł ideologicznych. Poza tym to jest ekipa programowo całkowicie pusta. Całkowicie.
Po trzecie, widzimy, że media, które do niedawna głosiły, że obowiązkiem każdego dziennikarza jest mordować dzień w dzień każdy rząd, teraz aferą wiatrakową się nie interesują. No, nieciekawa sprawa po prostu. Oni, którzy rozkręcili medialny turbopopulizm i kąsali w każdej sprawie już na zasadzie nawyku, teraz zamilkli. A nie, przepraszam, dołączają do jawnie zakłamanej nagonki na prezesa NBP, która też zresztą skończyła się już klęską Tuska.
Po czwarte więc, jest oczywiste, że tak wyjałowiony i pozbawiony ikry rząd zrobi wszystko, by spacyfikować scenę medialną. Nieprzypadkowo do ministerstwa kultury idzie Bartłomiej Sienkiewicz, a więc człowiek, który w poprzednim rozdaniu zajmował się służbami specjalnymi. Przesłanie jest jasne: stawka jest tak wysoka, że nie cofną się przed żadnym działaniem. Będzie jak w Rosji: duża telewizja musi powtarzać przesłanie centrum, w przeciwnym razie musi zostać przejęta albo zniszczona.
Ale i na to można znaleźć receptę. Media publiczne można obronić. I można też zbudować kanały komunikacyjne poprzez media społecznościowe. Tu PiS zawsze miało - i wciąż ma - duże rezerwy. I już widać, że trochę szarpnęło. Ale trzeba mocniej, bo czasu niewiele. Wybory prezydenckie już za kilkanaście miesięcy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/673276-pilnujcie-swoich-portfeli-bo-niezla-ekipa-idzie-po-wladze