Czy ułatwienia w głosowaniu mobilnym rzeczywiście wpłynęły na wynik październikowych wyborów? Czy to właśnie nowe rozwiązania technologiczne wykreowały nadzwyczajną falę frekwencyjną? To główny temat wywiadu z byłym ministrem cyfryzacji, obecnie posłem PiS Januszem Cieszyńskim, opublikowanego w tygodniku „Sieci”.
W rozmowie, którą przeprowadził red. Jacek Karnowski, Janusz Cieszyński podkreśla, że „usługa zmiany miejsca głosowania została wprowadzona przez Platformę Obywatelską przed wyborami w 2015 roku”. Zwraca także uwagę, że głosowanie na podstawie zaświadczenia istniało „od zawsze”. Wreszcie, jak mówi, statystyki pokazują jasno, że to nie te ułatwienia nakręciły falę frekwencyjną.
W poprzednich wyborach - a były to wybory prezydenckie - łączna liczba osób głosujących w oparciu o zaświadczenia i tych, którzy dopisali się do spisu wyborców w wybranym przez siebie lokalu wyborczym, wyniosła 1 mln 470 tysięcy. W 2023 roku ta liczba wyniosła 1 mln 530 tysięcy. Wzrost jest więc niewielki, i mniejszy, niż wzrost frekwencji. A więc udział zaświadczeń i dopisań do spisu w liczbie oddanych głosów spadł. Co więcej, liczba zaświadczeń, które pozwalają głosować w dowolnym miejscu kraju, i które budzą najwięcej emocji, jest mniejsza niż w 2020 roku - Polacy woleli drugą metodę, czyli dopisanie się do spisu poza miejscem zamieszkania.
To dziwne, bo opozycja jednak planowała kampanię wspierania swoich kandydatów w okręgach „swingujących”, wahających się.
Nie da się wykluczyć, że punktowo takie zjawisko miało miejsce, ale jest faktem, że zaświadczeń było mniej niż w 2020 roku - a tylko one mogą stanowić narzędzie do takich manipulacji.Ludzie wybierali raczej dopisanie się do konkretnego punktu wyborczego. Podsumowując: jednorazowych zmian miejsca głosowania było o 200 tys. więcej, a zaświadczeń było o 140 tys. mniej.
Bo mogli to zrobić przez komputer, bez podróży do miejsca zameldowania?
Tak; ale taka możliwość istniała od 2015 roku. W tej sprawie nic się nie zmieniło. Wniosek składało się za >pomocą tej samej strony internetowej, tym samym formularzem. Ten kierunek zmian - od zaświadczeń do dopisań - jest pozytywny, ponieważ teoretyczna możliwość wielokrotnego zagłosowania przy użyciu jednej kartki zawsze budziła emocje. Bezpieczeństwo wyborów wzrosło.
Na pytanie, czy nie było jednak tak, że opozycja wytypowała miejsca kluczowe, i tam właśnie głosowali mobilni wyborcy, wpływając punktowo na istotne rozstrzygnięcia, Janusz Cieszyński odpowiada:
Tak, jest taka teoria, według której miał na tym skorzystać Roman Giertych, który nawoływał do przeprowadzenia takiej akcji. Przeanalizowaliśmy to i nie ma korelacji pomiędzy odsetkiem wyborców dopisanych i głosujących na zaświadczenie a wynikiem Romana Giertycha. Są trzy gminy w świętokrzyskiem, w których zanotowano istotnie wyższą liczbę osób spoza województwa. To przede wszystkim Bałtów, gdzie znajduje się rodzinny park rozrywki; tam głosowały rodziny, które przyjechały z dziećmi na weekendowy wypad. Pozostałe dwie gminy to uzdrowiska, w tym Busko-Zdrój.
Rozmówca „Sieci” podkreśla, że wyborcy nie mogli zmieniać lokali w dniu głosowania:
Takich możliwości nie było. Spisy wyborców zamykały się o północy w czwartek, w piątek były pobierane przez gminy i do soboty dostarczane do komisji wyborczych tak, aby były gotowe na wyborczą niedzielę. Formularz zmiany miejsca głosowania był od nocy z czwartku na piątek niedostępny.
Czyli ta fala frekwencyjna, te kolejki do punktów wyborczych, obejmowała głównie ludzi, którzy głosowali w swoim miejscu zameldowania?
Udział wyborców dopisanych i z zaświadczeniami wyniósł mniej niż 7 procent oddanych głosów. To mniej niż w poprzednich wyborach. Nie ma żadnego powodu, by twierdzić, że ta fala frekwencyjna wynikała z dostępności cyfrowych narzędzi.
W odpowiedzi na pytanie, czy szeroko promowana, i bardzo popularna, aplikacja mObywatel ułatwiła w jakiś sposób zmianę miejsca głosowania, Janusz Cieszyński stwierdza:
Za pomocą tej aplikacji nie można było się dopisać do spisu wyborców, nie można było złożyć wniosku o wydanie zaświadczenia ani w szczególności wykorzystać aplikacji samej aplikacji jako zaświadczenia pozwalającego na oddanie głosu. Wiedzieliśmy, że jakiekolwiek nowe usługi cyfrowe, wdrożone przed wyborami, mogły mieć wpływ na proces wyborczy, mogły przynieść chaos. Dlatego nie było żadnych zmian, a proces działał tak samo, jak w 2015, 2019 i 2020 roku.
Cały wywiad - w najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci”. Polecamy!
Sil
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/673204-czy-ulatwienia-w-glosowaniu-mobilnym-wplynely-na-wybory