Leci już szósty dzień afery wiatrakowej, a politycy opozycji idącej po władzę nie mogą wypluć z siebie informacji, kto wysmażył potworka legislacyjnego. Najnowsza wersja brzmi: to Platforma, a myśmy (Polska 2050) to tylko konsultowali. Tyle że nikt nie wierzy, iż posłanka Paulina Hennig-Kloska nie miała z projektem nic wspólnego. Na dodatek już mamy zapowiedź składania całej masy poprawek do ustawy. Czy tak będzie wyglądać cała ta kadencja?
Hennig-Kloska poczuła pragnienie i ogłosiła:
Pragnę zaznaczyć, że nie ma żadnej afery. Wiele kłamstw jest wokół tej afery, dezinformacji.
Skoro to same kłamstwa, to dlaczego pani poseł jednocześnie zapowiada erratę projektu? Nie trzech poprawek, lecz TRZECH GRUP poprawek:
500 m będzie absolutnym minimum. Mało tego, te normy sprawią, że te głośniejsze wiatraki będą musiały stać jeszcze dalej
Skoro tak chcieli, dlaczego złożyli projekt, w którym zapisane jest 300 metrów odległości wiatraka od zabudowań?
Podobnie w kolejnych grupach: ma się pojawić enigmatyczne zwiększenie ochrony obiektów przyrodniczych (zarówno parków narodowych, krajobrazowych, jak i obszarów Natura 2000), choć w złożonym projekcie mamy przepisy tę ochronę osłabiające.
Będą też zmienione propozycje zapisów wykluczających „te przepisy o wywłaszczeniach, które nie są wywłaszczeniami”. Uff, możemy być spokojni. Nie ma żadnych wywłaszczeń, tylko ludzie tak to jakoś głupio zrozumieli. Może nie dorośli do prawdziwej demokracji?
Zresztą z tymi wywłaszczeniami Hennig-Kloski jest zupełnie a rebours do wywłaszczeń przy budowie CPK – nie było ani jednego, a Donald Tusk o nich słyszał, w dodatku nazywa „bandyckimi”.
Nad tym wszystkim unosi się zapach planu: Orlen zarzynamy, Siemens pompujemy. Nic dziwnego, że nikt nie chce się przyznać do autorstwa ustawy i trwa ping pong pomiędzy Platformą a Polską 2050. Na niekorzyść tej ostatniej działa fakt, że już w zeszłorocznym projekcie Hennig-Kloski znalazły się skandaliczne zapisy (m.in. o 300 metrach odległości wiatraków od zabudowań).
Nie byłbym już taki pewien, że pani poseł doczeka się nominacji na ministra klimatu i środowiska. Może trzeba będzie ją zrzucić z wozu zanim ten ruszy.
Bo przecież jeszcze nawet nie zaczęli rządzić. Co będzie, gdy już przejmą ministerstwa, agencje, spółki? To będzie tajfun Donald – zawieje chaosem, łamaniem prawa, kłamstwami na nieznaną wcześniej skalę. Trzeba zapiąć pasy i otworzyć szeroko oczy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/673162-czy-hennig-kloska-dotrwa-do-ministrowania