Dominika Lasota, aktywistka klimatyczna, która rzuciła studia, bo przez polityków nie miały one sensu, wykazała się porażającą hipokryzją w kwestii walki ze zmianami klimatu. Aktywistka udała się do Dubaju na szczyt klimatyczny COP28, a pytana, po co sama poleciała samolotem na szczyt, podczas którego krytykuje się zbyt dużą emisję CO2 drwiła, że gdyby mogła, to przyjechałaby na wielbłądzie.
Od 30 listopada do 12 grudnia 2023 roku w Expo City w Dubaju odbywa się COP28. Tegoroczny szczyt klimatyczny upływa pod znakiem podsumowania. Ponadto prezydencja Zjednoczonych Emiratów Arabskich ogłosiła zestaw priorytetów, na które chcą położyć największy nacisk podczas szczytu klimatycznego, a także w trakcie sprawowania prezydencji. Zalicza się do nich między innymi przyspieszenie transformacji energetycznej.
Turystyka klimatyczna aktywistów?
Podróży do Dubaju nie mogła sobie darować Dominika Lasota - aktywistka klimatyczna, która jest też członkiem Rady Konsultacyjnej Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Zdążyła również udzielić wywiadu Beacie Lubeckiej z Radia ZET i przy okazji pokazała porażającą hipokryzję „wojowników” o klimat.
Zapytana o to, dlaczego, zamiast krytykować szczyt klimatyczny za niepotrzebną produkcję CO2, chociażby przez konieczność podróżowania samolotem do kolejnych miejsc na świecie, gdzie spotkania są organizowane, sama w tym uczestniczy, Lasota odparła, że ona „nie odpowiada za lokalizację szczytu klimatycznego”.
Najchętniej zrobiłabym taki szczyt klimatyczny w mojej rodzinnej Bydgoszczy
— stwierdziła aktywistka.
Na zwrócenie uwagi, że na szczycie nie ma najważniejszych decydentów i „trucicieli” klimatycznych, czyli przywódców USA i Chin, Lasota powiedziała tylko, że „zdecydowanie brakuje tutaj tych prezydentów”. A zapytana o to, czy do Dubaju przyleciała samolotem, aktywistka zaczęła robić sobie żarty.
Niestety nie funkcjonuje jeszcze połączenie pociągowe pomiędzy Warszawą a Dubajem. Możliwość przybycia tutaj na wielbłądzie też została przekreślona. Zastanawialiśmy się też nad przypłynięciem tutaj kraulem, ale niestety niektóre osoby w naszym zespole nie umieją pływać, więc ta opcja odpadła. No więc tak, przyleciałam tutaj samolotem
— powiedziała.
Kiedy jeden ze słuchaczy chciał wiedzieć, czy walcząca ze zmianami klimatu Lasota korzysta w Dubaju z klimatyzacji i nie ma w związku z tym wyrzutów sumienia, ta odparła, że „jeszcze nie wymyśliła, jak ją wyłączyć”, a „klimatyzacja chodzi tutaj, bo każde pomieszczenie w Dubaju jest klimatyzowane, bo jest tutaj nieziemsko gorąco”.
Czy mam wyrzuty sumienia? No naprawdę… to tak samo, jak z tym samolotem. Te rzeczy nie mają znaczenia w tej dyskusji. To, co ma znaczenie to to, jak osiągniemy odpowiednie porozumienie na tym szczycie
— stwierdziła aktywistka klimatyczna.
CZYTAJ TEŻ:
Wywłaszczenia pod kable mogą być?
Pytana o wrzutkę opozycji do ustawy o mrożeniu cen energii, która zakłada możliwość wywłaszczania ludzi pod budowę farm wiatrowych, Lasota stwierdziła, że „to było kontrowersyjne” i byłaby „pierwszą osobą, która by się temu sprzeciwiała, jeśli będzie dochodziło do masowych wywłaszczeń”.
Jeżeli ta ustawa realnie przyjęta zostałaby w takim kształcie, że te wywłaszczenia byłyby tam zapisane, protestowałybyśmy, jako cały ruch klimatyczny. Ale Paulina Hennig-Kloska już prostowała, że to w ogóle nie o to chodziło, tylko chodziło o to, że do tych wiatraków trzeba przyłączyć kable i te kable trzeba przyłączyć do naszych publicznych, państwowych sieci energetycznych. I o tym mówię, o tym sztucznym skandalu, który prawica wokół siebie rozpowszechnia. Mam wrażenie, że wybiera się elementy, niedociągnięcia i robi się wokół tego wielką aferę na całą Polskę
— powiedziała Lasota, na co prowadząca rozmowę Beata Lubecka zwróciła uwagę, że „Diabeł tkwi w szczegółach”.
ZOBACZ TEŻ:
— Afera wiatrakowa - wietrzny biznes się nie kręci. Kłopoty i absurdy branży wiatrakowej
wkt/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/673012-samolot-klimatyzacja-aktywistka-klimatyczna-bez-znaczenia