„Tym, którzy źle życzą Polsce, udało się skonstruować mechanizm powodujący coraz większe zamieszanie i bałagan. To bardzo źle rokuje, jeśli idzie o naszą przyszłość państwową. Bardzo źle” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Romuald Szeremietiew, były wiceszef MON.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Nowa większość sejmowa jeszcze nie może zdecydować się, czy komisja weryfikacyjna ds. rosyjskich wpływów powinna po odwołaniu jej członków pracować w nowym składzie, czy zostać całkowicie zlikwidowana. Za tym ostatnim rozwiązaniem optuje poseł Borys Budka. Tymczasem ujawniono pewne nowe dokumenty z prac komisji, m.in. dotąd opatrzone klauzulą „ściśle tajne” przesłuchanie Donalda Tuska w prokuraturze. Jak ocenia Pan to, co wyłania się z ujawnionych materiałów?
Romuald Szeremietiew: Ujawniono nie tylko przesłuchania pana Tuska, ale również pozostałych panów, którzy – jak wynika z rekomendacji komisji, zostali wskazani jako ktoś, kto nie powinien zajmować stanowisk publicznych, na których odpowiada się za bezpieczeństwo państwa. Jeśli przyjąć za dobrą monetę to, co panowie mówili, to zaskoczyła mnie skala niewiedzy ludzi, którzy podejmują się tak ważnej z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa funkcji, o obowiązkach, jakie na nich ciążą i o tym, czego powinni w sposób szczególny dopilnować. W moim procesie, gdzie zeznawał jako świadek pan Bronisław Komorowski. Ku mojemu zaskoczeniu, pan Komorowski nie wiedział, że jako minister obrony narodowej był dysponentem środków budżetowych. Nie wiedział tego, sądził, że to ja byłem dysponentem tych środków. Musiałem przypomnieć, że z regulaminu wynika, iż należy to do kompetencji ministra. A w tym przypadku Służba Kontrwywiadu Wojskowego – czyli służba, która powinna zabezpieczać Polskę przed wpływami obcych służb, podpisuje daleko idące porozumienie z Federalną Służbą Bezpieczeństwa – spadkobiercami KGB i NKWD. Obradują pod portretem Dzierżyńskiego. SKW, po pierwsze: zaczyna tę współpracę, nie informując o tym przełożonych. A potem, gdy przełożony, w tym wypadku premier, otrzymuje pismo, wyraża zgodę na tę współpracę. Minister obrony narodowej – bezpośrednio odpowiedzialny za tę służbę, dlatego powinien tę współpracę zaopiniować – jak się okazuje, nic o tym nie wie i mówi: „A, nic się nie stało”. Premier twierdzi z kolei, że ma pełne zaufanie do tych panów, którzy tę współpracę tutaj organizowali i podjęli, a nawet – mówi, że FSB nam nie szkodzi. To są rzeczy, które godzą w nasze bezpieczeństwo. Właśnie taki obraz wyłania się z tych przesłuchań: oni nie wiedzieli, nie rozumieli. A jak coś, to prokurator ma sobie zajrzeć do dokumentów i zobaczyć, jak to wszystko jest uregulowane. Niebywałe, naprawdę niebywałe.
Bardzo ciekawe światło rzuca to na wywiad, którego gen. Pytel udzielił „Gazecie Wyborczej”: „Rosja już tu jest”.
(Śmiech) Ale raczej nie miał tu na myśli siebie.
Zdecydowanie nie, aczkolwiek brzmi dziś tym bardziej interesująco.
Przede wszystkim jest to niebezpieczne z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, interesów Polski. Ponieważ ci ludzie znów wybierają się do rządzenia Polską. Wyobraźmy sobie, że kogoś, kto nie ma zielonego pojęcia o prowadzeniu samochodu, a mimo to zostaje kierowcą ciężarówki. Spowodował ileś wypadków i wszyscy stwierdzili, że jednak absolutnie nie, nie powinien wykonywać takiego zawodu. A po jakimś czasie nagle okazuje się, że ten gość znowu siada za kierownicę, dodaje gazu i rusza na szosę. Nie mogę pojąć, że w państwie polskim najwyższe stanowiska mogą zajmować ludzie, którzy do obowiązków, które na nich ciążą podchodzą – w najlepszym wypadku – niefrasobliwie.
Zatem mamy do czynienia z żenującą niekompetencją w tak wrażliwym dla państwa polskiego obszarze?
Może być tak, że świadek – w obawie, aby nie zostać podejrzanym – kręci jak może na prawo i lewo, wyczynia różne wygibasy. I w taki właśnie sposób można by odebrać zeznania, na które wskazuje komisja. Jednak te wygibasy, zrozumiałe z punktu widzenia kogoś, kto chce uniknąć odpowiedzialności karnej, są uprawiane przez panów, którzy najwyraźniej nie uważają, żeby popełniali jakieś przestępstwo. W związku z tym nie muszą się przed niczym bronić i powinni zaprezentować wiedzę i kompetencje, którymi powinni dysponować. Trudno bowiem wyobrazić sobie, że ktoś wybiera się do kierowania jakąś ważną dziedziną funkcjonowania państwa, nie mając o tym zielonego pojęcia. Wprawdzie była pani minister, która twierdziła, że ona dopiero zapoznaje się z pracą resortu, kiedy już została mianowana, bo przedtem jeszcze nie wiedziała, na czym to wszystko polega. Ale przecież chyba nie była to zasada stosowana in gremio?
Czy teraz już coraz dobitniej widzimy, dlaczego ekipie Donalda Tuska od początku przeszkadzała komisja weryfikacyjna?
Problem jest poważniejszy. Większość sejmowa, gdy już się tam zbierze, może tych ludzi wyznaczyć do rządu. Pytanie, czy prezydent państwa, znając rekomendacje i dokumenty, zgodzi się powierzyć tym ludziom ster państwa. To naprawdę bardzo poważny problem.
Zatem przed prezydentem trudne decyzje, a przed Polakami – trudne i niespokojne czasy?
Niestety. Tym, którzy źle życzą Polsce, udało się skonstruować mechanizm powodujący coraz większe zamieszanie i bałagan. To bardzo źle rokuje, jeśli idzie o naszą przyszłość państwową. Bardzo źle.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/672764-odwolanie-komisji-szeremietiew-to-bardzo-zle-rokuje