Minął tydzień, odkąd Prawo i Sprawiedliwość złożyło projekt uchwały wyrażającej sprzeciw wobec zmian traktatów unijnych. Dlaczego Szymon Hołownia konsekwentnie odmawia wprowadzenia jej do porządku obrad Sejmu? Czyżby obecna większość parlamentarna bała się jasnego stanowiska przed posiedzeniem Rady Europejskiej? Nie ma też mowy o respektowaniu Konstytucji, nad którą jeszcze niedawno rzewnie płakał. Teraz z niej szydzi, bojkotując konstytucyjne kroki formowania rządu.
Miało być poważnie, merytorycznie i demokratycznie, jest showmańsko, wesoło i niesmacznie. Nowy marszałek bawi się doskonale, pławiąc w samozachwycie. Najwyraźniej ucieszyły go doniesienia, że prowadzone przez niego obrady Sejmu oglądają się lepiej niż patostreamy. Szymon Hołownia nie zdołał jeszcze wyjść z roli telewizyjnej gwiazdy. I dotyczy to nie tylko walki o oglądalność, ale także realizowania napisanych mu scenariuszy. Bo czyż ktoś, dla kogo polska konstytucja była tak tkliwie droga, że płakał, gdy ją czytał, mógłby teraz z własnej woli po prostu się z nią nie liczyć? A kwestionuje ją na wielu polach. Lekceważy wygraną PiS, które w demokratycznych wyborach zdobyło blisko 8 mln głosów, ponad milion więcej niż Koalicja Obywatelska. Neguje kroki konstytucyjne, wskazujące na formowanie rządu przez partię zwycięską, bezczelnie bojkotując zaprzysiężenie rządu i knajacko nazywając demokratyczne działania kiepskim teatrem, pozwala na wypychanie posłów PiS z komisji sejmowych, blokuje najważniejszą dla Polski uchwałę i kluczowe dla obywateli ustawy. To ma być ta nowa jakość w polityce?
Jak dotąd żadna z ważnych ustaw złożonych przez Prawo i Sprawiedliwość nie trafiła pod obrady Sejmu. Wakacje kredytowe, zerowy VAT na żywność, zamrożenie cen energii, emerytury stażowe. Każda z tych propozycji ma realne przełożenie na życie Polaków. Hołownia żongluje oczywiście całą litanią wymówek, że błędy formalne, że brak budżetu, że najpierw musi nastąpić analiza komisji. Jakoś w przypadku ustawy opozycji o in vitro nie popadał w taką wnikliwość, choć pytań formalno-budżetowych jest tam całe mnóstwo. Zamiast ustaw, które wpłyną na jakość życia obywateli, jest teatralna nagonka na PiS i taniec wokół speckomisji.
Sprawą kluczową jest dziś jednak kwestia suwerenności polskiego państwa. Przed tygodniem klub Prawo i Sprawiedliwość złożył projekt uchwały, dotyczący „zatrzymania niebezpiecznych dla Rzeczypospolitej Polskiej zmian Traktatu o Unii Europejskiej oraz Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej”. Pomimo wielu próśb, Szymon Hołownia odmówił wprowadzenia jej do porządku obrad poprzedniego posiedzenia Sejmu. Skierował ją do komisji ds. Unii Europejskiej, która – pod przewodnictwem Michała Koboski – na żadnym z dotychczasowych posiedzeń nie zdołała się nią zająć.. Sprawa została więc podjęta ponownie przez PiS. Paweł Jabłoński zaapelował dziś w Sejmie o uzupełnienie porządku obrad o złożoną przed tygodniem uchwałę. Przypomniał o skandalicznych skutkach niepodjęcia jego wniosku na poprzednim posiedzeniu.
Przez to, że Sejm się w tej sprawie nie wypowiedział, głosami waszych posłów, pana partyjnej koleżanki Róży Thun, posłów Lewicy, w komisjach także posłów PO, ten walec toczy się dalej. Sejm ma obowiązek wypowiedzieć się w tej sprawie
— apelował Jabłoński, podkreślając że obywatele mają prawo żądać, by posłowie „sprzeciwili tym groźnym zmianom”.
Jaki był efekt? Ten sam arogancji uśmieszek i ta sama pogarda wobec wnioskodawcy. A przecież kwestia zmiany unijnych traktatów jest z punktu widzenia obrony naszej państwowości fundamentalna. Najwyraźniej trzeba o tym przypominać także tym politykom, którzy zapominają, że posiadają polski mandat i ich obowiązkiem jest reprezentowanie interesu Polski. Gdyby nie antypolska postawa 9 europosłów, procedura zmiany traktatów zakończyłaby się tydzień temu. Do jej dalszego procedowania przyczynili się jednak: Róża Thun, Marek Balt, Marek Belka, Robert Biedroń, Włodzimierz Cimoszewicz, Łukasz Kohut, Bogusław Liberadzki, Leszek Miller i Sylwia Spurek, którzy zagłosowali za rezolucją, ograniczającą kompetencje krajów członkowskich w tak strategicznych obszarach, jak obronność, sprawy zagraniczne, podatki, energetyka, polityka zdrowotna czy edukacyjna. Projekt likwiduje też prawo weta i de facto realizuje federalizacyjny zamysł UE, w której Niemcy, jak zapowiedział już Olaf Scholz, będą nas oduczać „narodowych egoizmów”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Thun dumna z siebie! Tak mówi o swojej decyzji w PE. „Fatalne by było, gdyby głosy Polski zablokowały początek tej debaty”
Jak widać były to działania świadome. Przyjęta przez Parlament Europejski rezolucja będzie teraz dyskutowana na Radzie ds. Ogólnych, grupującej ministrów ds. europejskich. Następnie przejdzie na szczebel premierów, czyli na posiedzenie Rady Europejskiej, planowane na 14 grudnia. Tym bardziej oczekiwane jest stanowisko polskiego Sejmu w tej sprawie. Dlaczego więc Szymon Hołownia kolejny raz zablokował wprowadzenie uchwały do porządku obrad? Czyżby nie chciał dopuścić do jej poparcia i postawienia Donalda Tuska w niezręcznej sytuacji? Jeśli bowiem Mateusz Morawiecki nie otrzyma wotum zaufania w Sejmie, prawdopodobnie to on będzie wówczas premierem RP, reprezentującym Polskę na Radzie. Miała być Trzecia Droga, jest trzecia noga podtrzymująca stolik graczy III RP.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/672497-skad-ten-upor-holowni-w-blokowaniu-uchwaly-o-suwerennosci