Sejm stałby się jedną wielką salą przesłuchań, a jedynymi wydawanymi przez marszałka Hołownię komunikatami byłyby zapowiedzi ich agendy.
Trzy komisje śledcze od razu, a trzy kolejne za chwilę – taki jest właściwie program rządzenia obecnej sejmowej większości. To stanowczo za mało. Tych komisji powinno być 23 i wszystkie powinny powstać jeszcze w 2023 r. 23 komisje dlatego, że jeśli w każdej może być do 11 członków i oczywiście będą się wywodzić tylko z sejmowej większości – 248 posłów (bo dlaczego miałoby być inaczej), to 17 można powołać w maksymalnym składzie, a 6 w składzie 10-osobowym i zostanie bez przydziału tylko marszałek Sejmu Szymon Hołownia. To trzeba by pewnie zmodyfikować, gdyby część posłów znalazła się w rządzie (z Donaldem Tuskiem na czele), ale na początek 23 komisje i ani jednej mniej.
W sejmowych komisjach śledczych można robić cokolwiek (znamy już takie przypadki), więc ich funkcjonowanie nie wymaga żadnych specjalnych kwalifikacji. Znajdą się więc funkcje przewodniczących dla Klaudii Jachiry, Iwony Harwich, Agnieszki Pomaskiej, Ewy Kołodziej, Aleksandry Gajewskiej, Kingi Gajewskiej, Michała Kołodziejczaka, Henryki Krzywonos-Strycharskiej, Franciszka Sterczewskiego, Cezarego Tomczyka, Marty Wcisło czy Aleksandry Wiśniewskiej (koniecznie).
Wszystkie 23 komisje śledcze powinny zacząć działać natychmiast, żeby Polacy zobaczyli, że sejmowa większość się nie obcyndala. I „praca” powinna być transmitowana. Przez całą dobę, bo zabraknie anten w zdobytej już zapewne telewizji publicznej. Wszystkie 23 komisje zajmowałyby się wyłącznie Zjednoczoną Prawicą, a posłowie nie mieliby na nic innego czasu, więc powstałoby wrażenie wielkiej pracy wykonywanej w dzień i w nocy. W pomieszczeniach komisji mogłyby się znaleźć jakieś kanapy i posłowie losowaliby kupony na np. dwu-, trzygodzinne drzemki relaksacyjne.
Gdyby jednocześnie pracowały wszystkie 23 komisje angażujące w wielkiej pracy 247 posłów, nawet nie trzeba by tłumaczyć, dlaczego posłowie nie mają czasu, żeby przedstawić coś programowego, jakieś istotne ustawy. Za to można by mówić, że bez komisji i ich ustaleń nie da się ani rządzić, ani nawet sformułować planu sprawowania władzy. Nie byłoby też czasu na pracę w zwykłych komisjach, więc nikt nie wymagałby, żeby one wypełniały swoje podstawowe funkcje.
Powstałoby wrażenie, że cała sejmowa większość zasuwa jak elektryczne hulajnogi i oczywiście nie ma czasu załadować żadnej innej pracy. Po kilku transmisjach w wypadku każdej z 23 komisji Polakom wszystko by się pomieszało i kojarzyliby tylko to, że za tym wszystkim musi stać jakaś gruba sprawa, skoro zaangażowało się w nią 247 posłów. Szczegóły nie są ważne, bo z góry byłoby wiadomo, że winna jest Zjednoczona Prawica i chodzi tylko o epatowanie tą winą.
Sejm stałby się jedną wielką salą przesłuchań, a jedynymi wydawanymi przez marszałka Hołownię komunikatami byłyby zapowiedzi ich agendy. I miałby on (marszałek) tyle roboty, że nawet nie musiałby pamiętać, do czego zasadniczo służy Sejm. No i ta izba pobiłaby wszelkie rekordy świata, gdy chodzi o moce przesłuchiwawcze i połączoną masę materiałów śledztw. Istnieje prawdopodobieństwo, że papierowe wydruki ułożone w jedną kupę szybko przebiłyby wielkość Sejmu.
Nikt się nie przyczepi, że ewentualna nowa władza nie rządzi, skoro będzie to przedstawiane jako nierealne bez kompletnego rozliczenia, czyli bez 23 śledztw. I nie szkodzi, że dość szybko wszyscy by doświadczyli pomieszania zmysłów (niektórzy na samą myśl o komisji, zanim zaczęłaby pracę) próbując ogarnąć nie tylko śledztwa własnych komisji, ale też pozostałych. A posłowie byliby najbardziej zapracowanymi ludźmi w Polsce, za co mogliby otrzymać specjalne premie i ordery przodowników pracy.
Raporty końcowe mogłyby powstać od razu, bo przecież wszystko z góry wiadomo, tylko na koniec można by dodać jakieś nazwiska przesłuchiwanych. Nikt nie stresowałby się bezsensem przesłuchań albo ich kompletną klapą. A po czterech latach kolejne wybory do Sejmu, to znaczy do komisji śledczych i ambitne zadanie, by w nowej kadencji pobić rekord 23 komisji. I to nie idąc na łatwiznę, czyli tworząc komisje z mniejszą liczbą członków. Czuwaj!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/672425-w-sejmie-powinny-powstac-nie-3-komisje-sledcze-a-23