„Byłoby czymś absolutnie fatalnym dla naszego kraju, naszej sytuacji międzynarodowej i relacji międzynarodowych, gdyby musiało dochodzić ponownie do sytuacji, gdy prezydentowi Rzeczypospolitej odmawiano by możliwości udziału w szczytach, jak choćby szczyt NATO, czy nawet możliwości korzystania z odpowiednio przygotowanego transportu najważniejszych osób w państwie” - mówi portalowi wPolityce.pl Wojciech Skurkiewicz, sekretarz stanu w MON, senator Prawa i Sprawiedliwości.
wPolityce.pl: Jednymi z pierwszych wniosków nowej większości sejmowej było powołanie trzech komisji śledczych, a także – odwołanie całego składu komisji weryfikacyjnej ds. zbadania wpływów rosyjskich. Jak oceni Pan Minister tę ostatnią kwestię?
Wojciech Skurkiewicz: Pomysł jest tak kuriozalny, że aż trudno wytłumaczyć, dlaczego coś takiego się dzieje. Przecież to w interesie Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego powinno być wyjaśnienie wszelkich wątpliwości – a jest ich całe mnóstwo – co do relacji rządu PO-PSL z Federacją Rosyjską, Kremlem i głównymi politykami Rosji.
Jest wiele kwestii, które opinia publiczna chciałaby poznać, oczekując ich wyjaśnienia. To m.in. umowy gazowe podpisywane przez ówczesnego wicepremiera Waldemara Pawlaka, ale również relacje z Federacją Rosyjską, jeśli chodzi o gospodarkę, wymiana gospodarcza. To także relacje polityczne i potrzeba wyjaśnienia, jakimi pobudkami kierował się ówczesny minister spraw zagranicznych, zapraszając Ławrowa na posiedzenie ambasadorów Rzeczypospolitej Polskiej – aby byli strofowani, pouczani, czy może w jakimś innym celu?
Tych elementów jest naprawdę bardzo wiele i jeżeli dziś ta układanka polityczna, która chce głosować w Sejmie nad likwidacją tej komisji, chciałaby się oczyścić albo pokazać opinii publicznej, że nie ma nic do ukrycia, to najlepszym instrumentarium jest właśnie taka komisja, przed którą będzie można udzielić wszystkich informacji.
Cała sprawa jest o tyle ciekawa, że przecież zakres prac komisji to lata 2007-2022, a więc obejmuje również prawie pełne dwie kadencje rządu PiS. A politycy KO, Lewicy czy Trzeciej Drogi zwłaszcza w ostatnim czasie chętnie oskarżali PiS o sprzyjanie Rosji, współpracę z Putinem czy podejmowanie działań, z których cieszy się Kreml, mało tego – że to Putin rzekomo pomógł PiS-owi dojść do władzy (afera taśmowa z 2014 r.). Czy więc tym bardziej nie powinno im zależeć, aby komisja pracowała dalej?
Ta narracja, w której chciałaby pewna część klasy politycznej wepchnąć na siłę Prawo i Sprawiedliwość w objęcia Moskwy, absolutnie nijak ma się do rzeczywistości. Oczywiście, słowa, które bardzo często pojawiają się w przestrzeni publicznej bez jakichkolwiek konsekwencji będą się pojawiały zawsze, jednak pamiętajmy, że to czyny są w polityce najważniejsze.
A te wskazują jednoznacznie, że reset, z którymi mieliśmy do czynienia szczególnie od roku 2008, jest faktem. Dokonywał się za czasów, gdy premierem polskiego rządu był najpierw Donald Tusk, a następnie Ewa Kopacz. Reset dokonywał się na wielu płaszczyznach: nie tylko gospodarczej, nie tylko politycznej, ale mam nieodparte wrażenie, że w wielu elementach również i w czysto towarzyskiej.
Jeśli chodzi o „reset” z Rosją i związane z tym dokumenty, to niektórzy -np. Michał Rachoń – apelują do rządu PiS o ujawnienie, odtajnienie dokumentów związanych z tą sprawą – dopóki można jeszcze to zrobić. Czy możemy liczyć na takie działanie?
Szereg dokumentów już opublikowano, za pośrednictwem serialu „Reset” są ogólnodostępne. Zapewne część z nich, zwłaszcza te znajdujące się w MSZ, jest klauzulowana, jednak przede wszystkim ta współpraca z Federacją Rosyjską i rządzącymi na Kremlu jest czymś nie tylko symptomatycznym, ale i symbolicznym na przestrzeni lat rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Proszę zauważyć, działania realizowane już od roku 2008, gdy śp. prezydent Lech Kaczyński leciał do Tbilisi, to pracownicy KPRM odmawiali mu samolotu, aby udać się po prezydentów państw wschodniej flanki NATO i polecieć do Tbilisi. Ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych George W. Bush musiał odezwać się i wskazać, że jeśli polski prezydent nie otrzyma samolotu rządowego od polskiego rządu, to wtedy wyśle swój samolot Air Force 2, aby przewieźć prezydentów do Tbilisi.
Agresja na Gruzję z 2008 r. jednoznacznie obnażyła oblicze Putina i Rosji, a za dokładnie rok mieliśmy okrągłą rocznicę wybuchu II wojny światowej. W uroczystościach na Westerplatte brali udział i Angela Merkel, i Władimir Putin, i to wówczas miał miejsce ten spacer Putina z Donaldem Tuskiem po sopockim molo, gdzie w przyjaznych relacjach rozmawiali pewnie o bieżących sprawach, ale zapewne już się nie dowiemy o jakiejś głębszej naturze tych rozmów.
A przecież chwilę po tym spotkaniu na sopockim molo mieliśmy sprawę Katynia, później katastrofę smoleńską 10 kwietnia 2010 r. i później cały ciąg następnych zdarzeń, następnych działań: Nord Stream, Nord Stream 2, takie miękkie podejście do tzw. rury na dnie Bałtyku, gdzie PiS cały czas mówiło, że to bardzo mocna ingerencja, ograniczenie bezpieczeństwa znacznej części Europy.
Choć, mówiąc kolokwialnie, „wyszło na nasze”, to jednak z wielką przykrością stwierdzam, że politycy PiS przewidywali, do czego to miękkie podejście do Federacji Rosyjskiej może doprowadzić.
Wspominał Pan o prezydenturze śp. Lecha Kaczyńskiego i kohabitacji z rządem Donalda Tuska, który to prowadził wobec głowy państwa raczej dość konfrontacyjną politykę. Widać to było szczególnie w przypadku szefa MSZ Radosława Sikorskiego. Czy jeśli ostatecznie nowy rząd utworzy Donald Tusk, a Radosław Sikorski – jak wynika z medialnych doniesień – faktycznie ponownie obejmie stanowisko ministra spraw zagranicznych, to możemy obawiać się podobnych działań rządu i szefa dyplomacji w stosunku do prezydenta Andrzeja Dudy?
Absolutnie nie można wykluczyć takiej sytuacji, bo zdajemy sobie sprawę, czym ci ludzie trącą. A na podstawie doświadczeń z szeregu lat, znajomości określonych dokumentów i relacji bezpośrednio zaangażowanych, naocznych świadków, takich sytuacji absolutnie nie możemy wykluczyć.
A byłoby czymś absolutnie fatalnym dla naszego kraju, naszej sytuacji międzynarodowej i relacji międzynarodowych, gdyby musiało dochodzić ponownie do sytuacji, gdy prezydentowi Rzeczypospolitej odmawiano by możliwości udziału w szczytach, jak choćby szczyt NATO, czy nawet możliwości korzystania z odpowiednio przygotowanego transportu najważniejszych osób w państwie.
Tym bardziej, że jednak obrona narodowa czy sprawy zagraniczne to resorty, gdzie w najlepszym interesie kraju jest dobra współpraca z prezydentem i chyba tutaj wszystko powinno odbywać się ponad politycznymi podziałami?
Prezydent Rzeczypospolitej jest Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych. To nie ulega żadnej wątpliwości i oznacza, że głowa państwa ma określone prerogatywy, podejmuje określone działania w sytuacji szczególnego zagrożenia naszej ojczyzny, np. w sytuacji wojny.
Bez wątpienia więc obrona narodowa czy sprawy międzynarodowe, bo przecież to prezydent również jest kreatorem polityki zagranicznej, powinny być poza tym partyjnym sporem. Czy tak się okaże – pokażą najbliższe miesiące.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/672367-skurkiewicz-reset-z-czasow-rzadow-tuska-jest-faktem