Tuż po wyborach wściekał się, że każdy tydzień trwania rządów PiS marnuje czas jego i Polaków, później nazwał propozycję poważnej rozmowy złożonej przez premiera Mateusza Morawieckiego opowieściami z mchu i paproci a w międzyczasie zachwycił się sukcesem obrad Sejmu w internecie i zachęcił Polaków do kupowania popcornu, bo - w domyśle - pan Marszałek dalej będzie dawał show.
Nie odbieram Marszałkowi Sejmu Szymonowi Hołowni prawa do triumfowania, świętowania, ciągłego powtarzania pytania „lustereczko, kamero, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy na świecie?”.
Pan Hołownia jeszcze nie wie, że ten kto właśnie bierze władzę zawsze otrzymuje odpowiedź iż właśnie on. A tu przecież mamy do czynienia z inteligentnym ale jednak celebrytą z TVN, choć w przeszłości robiącym także na etacie kaznodziei, więc lustereczko czasem i krzyknie z zachwytem.
Powtarzam: niech mu będzie, niech sobie świętuje, na zdrowie! To jest jego czas.
Ale mam prawo zauważyć, że pan Hołownia w sferze państwowej niczego jeszcze nie dokonał. Nigdy nie kierował żadną dużą instytucją, w ogóle niczym realnym nie zarządzał. Żadnego dobrego, idealnego prawa o którym tyle mówi, nie uchwalił. Wciąż pewnie myśli, że dobre rządy polegają na ładnym i dowcipnym o nich mówieniu. Wkrótce przekona się, że to zdecydowanie za mało.
Nie wie też pan Hołownia, że im bardziej dzisiaj kpi z dorobku Prawa i Sprawiedliwości, w tym premiera Mateusza Morawieckiego, tym większe buduje oczekiwania wobec siebie i swojej ekipy. Jasne, osiem lat PiS nie były pozbawione błędów, porażek. Ale podniosły Polskę mocno do góry w każdej sferze.
Morawiecki zostawia Polskę gospodarczo kwitnącą i nie jest to żadna propaganda, ale fakty, potwierdzane nawet wczoraj przez OECD.
Mamy najniższe w historii bezrobocie, wracających do kraju Polaków, zmniejszone radykalnie ubóstwo wśród dzieci, najwięcej w historii pieniędzy w budżecie, udźwignięte potężne wydatki zbrojeniowe, odbudowane wojsko, obroniona granicę wschodnią, pomoc udzieloną Ukrainie i Ukraińcom, przywrócone posterunki policji, wykonane wielkie inwestycje (drogi, porty, tunele, gazociągi) i startujące jeszcze większe (CPK, atom). Do tego programy prorodzinne i prospołeczne, 13. i 14. emerytura, rekordową liczbę zbudowanych (wolny rynek, ale jednak) mieszkań.
Mało? Życzę panu Hołowni i jego trzem towarzyszom, na serio, bez ironii bo dobrze życzę Polsce, by za kilka lat mogli powtórzyć z ironią, że to było nic, że oni okazali się przy Jarosławie Kaczyńskim mistrzami zarządzania. Albo by chociaż nie popsuli tego, co zbudowano.
Sądząc po podawanym przez media składzie ewentualnego rządu, sloganowej umowie koalicyjnej i skupieniu na szalonej zemście nie wróżę jednak powodzenia.
Zalecałbym więc trochę pokory. Gdyby znał się na czymkolwiek poza celebrytyzmem, nie kpiłby z propozycji premiera Morawieckiego ale poprosił go o receptę na silną gospodarkę. To nie jest tak proste jak mu się wydaje.
Już za chwilę każdy problem w kraju będzie problemem także Marszałka Hołowni. Nie widać, by naprawdę wiedział, jak je rozwiązywać. A to są poważne sprawy, fundamentalne dla każdej polskiej rodziny.
Ta pycha i ten show, który dzisiaj prezentuje, za moment odbiją się mu i całemu towarzystwu potężną czkawką. To, co dzisiaj wydaje się niektórym świeżością, za chwilę objawi swój infantylny, niebezpieczny charakter. Za chwilę opinia publiczna o dostrzeże, bo niejeden aktor sądził, że umie oszukać politycznych obserwatorów i potrafi ominąć brutalną naturę rządów. Żadnemu się nie udało.
Pan Marszałek jest w korkociągu celebrytyzmu: dzień sejmowy bez grepsu, upokorzenia kogoś za pomocą tefałenowskich zagrywek uważa za zmarnowany. Zobaczycie, dopadnie to go szybciej niż myśli i wtedy zostanie z tymi swoimi rekordami oglądalności obrad uznany za symbol zdziecinnienia. Już jest blisko.
Pycha kroczy przed upadkiem. Takiej pychy i takiego zakochania się w sobie nigdy jeszcze w Polsce nie było.
To jak będzie wyglądał upadek? Jakiej będzie skali?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/672181-takiej-pychy-jaka-prezentuje-holownia-jeszcze-nie-bylo