„Dobrze, że portal wPolityce.pl ujawnił skład rządu Tuska. Można będzie bowiem porównać propozycję Mateusza Morawieckiego z tym, co proponuje Donald Tusk, który starał się go na razie nie ujawniać. Teraz w sumie mu się nie dziwię, też nie spieszyłbym się z ujawnianiem tak ‘wybitnego’ składu Rady Ministrów. Być może boi się tego kontrastu” - mówi portalowi wPolityce.pl Łukasz Schreiber, minister-członek Rady Ministrów.
CZYTAJ TAKŻE: UJAWNIAMY. Oto niemal pewny skład rządu Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050, Polskiego Stronnictwa Ludowego raz Lewicy. LISTA
wPolityce.pl: Jak oceniłby Pan Minister skład nowego rządu Donalda Tuska, który ujawnił dziś portal wPolityce.pl? Czy mamy tu jakieś zaskoczenia?
Łukasz Schreiber: Przede wszystkim nie mamy jeszcze pewności, czy ten rząd na pewno powstanie. W poniedziałek premier Mateusz Morawiecki przedstawi skład swojego gabinetu, a jeśli chodzi o rząd Donalda Tuska, to wciąż poruszamy się w sferze doniesień medialnych, a to jest oczywiście jeszcze dalekie od stanu faktycznego.
Jak rozumiem, wszystkie stanowiska mają przypaść posłom i senatorom, co też jest wyraźną zmianą. Marginalizacja nauki i wzięcie do rządu najbardziej radykalnych, agresywnych polityków chyba też nikogo nie będą specjalnie szokować, oprócz jednak zdumiewającej obsady Ministerstwa Zdrowia i Ministerstwa Kultury. Ale cóż, takie są kadry, takie są elity tej partii.
A Donald Tusk zapewniał jeszcze w trakcie kampanii wyborczej, że chciałby stworzyć rząd „kompetentny, mądry, uczciwy”, natomiast już po tym, jak w mediach pojawiły się informacje, że lider PO już skompletował przyszły gabinet, od polityków tworzących nową większość słyszeliśmy, że będą to „najlepsi z najlepszych”, „sami fachowcy”. A później nagle słyszymy o Ministerstwie Zdrowia, które ma przypaść Izabeli Leszczynie…
Najwyraźniej zgłosiła się, bo nikt tego resortu nie chciał. Nie sądzę bowiem, żeby ktokolwiek chciał podpisać się pod głupotami, które w tej dziedzinie obiecywali. Świadczenia w NFZ bez limitów, obietnice radykalnego skrócenia kolejek do specjalistów w ciągu kilku tygodni. Chciałaby Pani zrealizować taki program bez żadnego planu?
Obietnice są posunięte bardzo daleko, a przy tym brak jakiegokolwiek pomysłu, jak to zrobić, a mamy cały szereg innych zapowiedzi, które padły. Myślę więc, że to z tego wynikała obsada MZ, że wszyscy inni po prostu odmawiali.
A przecież w opozycji każdy był taki mądry, każdy twierdził, że naprawić służbę zdrowia jest tak łatwe. Przypomnę więc, że to my zwiększyliśmy radykalnie liczbę kierunków medycznych na uczelniach wyższych - np. od przyszłego roku taki kierunek startuje na Politechnice Bydgoskiej. Przez lata zwiększyliśmy także liczbę studentów medycyny, a efekty tego działania pojawią się za kilka lat. Ponadto zwiększyliśmy finansowanie służby zdrowia do 6 proc. PKB. Obecna sytuacja w tej dziedzinie jest więc tak dobra, jak nigdy nie była. Tym niemniej, dalej jest oczywiście masa problemów.
Bo ani zdrowie, ani edukacja czy np. obronność, chyba nie są raczej dziedzinami, w których można w kilka tygodni, w 100 dni, ale nawet całą kadencję czy dwie, wprowadzić radykalne zmiany czy naprawić wieloletnie patologie czy zaniedbania?
Skład personalny składem personalnym, bo to oczywiście zawsze decyzja premiera i liderów koalicji i to oni biorą za to odpowiedzialność. Liczą się działania, liczą się skutki, a po tej ekipie nie spodziewałbym się raczej niczego dobrego.
Pozostaje zatem, po pierwsze: nie chorować, po drugie: cieszyć się, jeżeli skończyło się już szkołę.
Jedną z obietnic nowej większości sejmowej, na czele z Koalicją Obywatelską, było również „rozliczenie” rządów PiS i ruszyła już „giełda nazwisk” do komisji śledczych. Słyszymy o Michale Szczerbie, Dariuszu Jońskim, Krzysztofie Brejzie czy Romanie Giertychu. Czy jako polityk PiS obawia się Pan tych komisji?
Nie. Nie obawiam się. To wszystko jest jednym wielkim absurdem. Rozumiem, że zamierzają odgrywać jakiś teatr. Z drugiej jednak strony, jeśli potwierdzi się to, co mówią o prezesie Narodowego Banku Polskiego - a nie chce mi się wierzyć, że mają takie plany - to spychałoby Polskę do roli jakiegoś Bantustanu. Grozić Trybunałem Stanu za konferencje prasowe, które się nie podobają albo za to, że na całym świecie była wysoka inflacja?
Albo odwoływać prezydenta w referendum?
Mam wrażenie, że tam w ogóle trwa chyba wyścig, kto zaproponuje najgłupszy pomysł. Zaczynam sądzić, że Koalicja Obywatelska chyba przyznaje za to jakieś nagrody…
A co z nowym rządem premiera Mateusza Morawieckiego? Jak rozumiem, czekamy na ogłoszenie jego składu i potwierdzenie, czy powierzona mu misja powiodła się, czy też nie, do poniedziałku?
Tak i dobrze, że portal wPolityce.pl ujawnił skład rządu Tuska. Można będzie bowiem porównać propozycję Mateusza Morawieckiego z tym, co proponuje Donald Tusk, który starał się go na razie nie ujawniać. Teraz w sumie mu się nie dziwię, też nie spieszyłbym się z ujawnianiem tak „wybitnego” składu Rady Ministrów. Być może boi się tego kontrastu.
Niech każdy wyciągnie z tego własne wnioski, ale też posłowie na Sejm RP zastanowią się, czy wolą rząd premiera Morawieckiego, jego propozycje i jego Dekalog Polskich Spraw, czy tę bezideową zbieraninę Tuska, a co za tym idzie - radykalnie lewicowy kurs.
Jeśli to Donald Tusk zostanie premierem, możemy obawiać się także zgody na zmianę unijnych traktatów, a także na przymusową relokację islamskich migrantów. Niech zatem każdy na sali plenarnej opowie się albo za jedną, albo za drugą opcją.
A przecież politycy Platformy Obywatelskiej - jak chociażby Marcin Kierwiński - przekonują, że są przeciwko zmianie traktatów, PiS w tej sprawie „histeryzuje”, bo nic jeszcze nie jest postanowione, a Donald Tusk na pewno nie zmieni zdania w tej kwestii. Czy możemy wierzyć w te zapewnienia?
Ja tam nie wierzę i uważam, że trzeba tu bić na alarm. Głosowanie w PE pokazało nam zresztą, że przynajmniej część posłów zagłosowała tak jak powinna, ale 9 europarlamentarzystów - a większość z nich została wybrana z list Koalicji Europejskiej, której twarzą był Donald Tusk, przesądziło o tym, że w PE dano zielone światło dla tych prac. Gdyby nie głosy 9 europosłów wybranych w Polsce, nie udałoby się tego przegłosować.
Jest to więc tylko gra na użytek wewnętrzny, a w rzeczywistości prawdopodobnie Donald Tusk przyłożył rękę, aby te wyniki wyglądały tak, jak wyglądały.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/672150-schreiber-donald-tusk-proponuje-nam-bezideowa-zbieranine