„Jeśli ktoś poważy się jednak podjąć decyzję o cofnięciu finansowania dla Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, będzie musiał także wziąć na siebie odpowiedzialność za to, że miejsce, które do dnia dzisiejszego krwawi historią naszych bohaterów, pozostanie symbolem niepamięci, czego zapewne chcieliby komunistyczni oprawcy” - mówi w rozmowie z tygodnikiem „Sieci” dr Karol Nawrocki, prezes IPN.
Tygodnik „Sieci”: Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL na Rakowieckiej w Warszawie które jest w zarządzie IPN, od niedawna ma nowego dyrektora, panią Adriannę Garnik. Czym jest spowodowana ta zmiana?
Dr Karol Nawrocki, prezes IPN: Wraz z dotychczasowym dyrektorem, prof. Filipem Musiałem od samego początku zakładaliśmy terminowość jego zadania, które łączył z kierowaniem krakowskim oddziałem IPN. Nominacja Adrianny Garnik to jest kolejny etap misji muzeum. Pani dyrektor to osoba bardzo zaangażowana w kwestie społeczne, wspólnie organizowaliśmy w Gdańsku uroczystości z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Była także autorką tablic memoratywnych poświęconych m. in. prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, to ona stała również za powstaniem pomnika rotmistrza Witolda Pileckiego przed Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Przez cztery lata pracowała w tym muzeum, potem przez dwa lata była dyrektorem biura prezesa IPN, organizowała Kongres Pamięci Narodowej. Ma wykształcenie artystyczne, jest historykiem sztuki. Uznaliśmy, że to będzie najlepsza kandydatura do kontynuowania sztafety pamięci, bo tak traktujemy pracę w muzeum na Rakowieckiej.
To placówka, która wciąż jest w budowie, wciąż potrzebuje finansowania, by udało się ją dokończyć.
Przez półtora roku prof. Musiał wykonał gigantyczną pracę, muzeum ma gotowy plan inwestycyjny, w zasadzie można ruszać i ten proces już się toczy. Do połowy grudnia mają zostać usunięte budynki, które nie są historyczne, np. tak zwana enka, gdy było tam więzienie, ten budynek wykorzystywany był do trzymania tam więźniów niebezpiecznych. Dzięki premierowi Mateuszowi Morawieckiemu i ministrowi Markowi Kuchcińskiemu, który pilotował tę sprawę w KPRM została podjęta uchwała dająca tej inwestycji finansowanie do 2030 roku.
W świetle zapowiedzi o likwidacji IPN, albo o znacznym zmniejszeniu jego budżetu zasadne wydaje się pytanie, jaka jest przyszłość tego miejsca w tej nowej rzeczywistości politycznej?
Jest oczywiście zagrożenie, że ta uchwała może zostać przez nowy rząd cofnięta, co zatrzymałoby prace. Jeśli ktoś poważy się jednak podjąć taką decyzję, będzie musiał także wziąć na siebie odpowiedzialność za to, że miejsce, które do dnia dzisiejszego krwawi historią naszych bohaterów, pozostanie symbolem niepamięci, czego zapewne chcieliby komunistyczni oprawcy. To jest bardzo ważna inwestycja dla polskiej historii, na dzień dzisiejszy ma wszystko, by w przyszłości stać się jednym z najważniejszych muzeów w Polsce. Jeśli nikt w tym nie przeszkodzi, to za 6-7 lat Polacy będą mogli mieć poczucie, że dobrze spełniliśmy obowiązek wobec straconych tutaj Żołnierzy Wyklętych i osadzonych dzielnych działaczy Solidarności.
W najbliższym numerze tygodnika „Sieci” ukaże się obszerna rozmowa z dr. Karolem Nawrockim, prezesem Instytutu Pamięci Narodowej. Rozmawiają Marek Pyza i Marcin Wikło.
Dlaczego nowa koalicja chce zniszczyć Instytut Pamięci Narodowej? Ile w polskim życiu publicznym wciąż jest postkomuny? Dlaczego znajomość historii jest niezbędna do przetrwania Polski?
Zapraszamy do lektury „Sieci” w poniedziałek 27.11.2023 r.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/672126-czy-tusk-zaglodzi-muzeum-wykletych-prezes-ipn-odpowiada