„Nie należy dawać się usypiać sformułowaniom, że nie ma się czego obawiać. Powtarzam to kolejny raz: jeśli Donald Tusk uznał, że głosowanie nad projektem zmian traktatowych, które zmienią status Polski, jest tak mało ważne żeby postawić ten problem na rozmowach koalicyjnych to oznacza, że prowadzi podwójną grę” – podkreślił w „Salonie Dziennikarskim” Piotr Semka. Publicysta odniósł się do prac w Brukseli nad reformą unijnych traktatów. Gośćmi Michała Karnowskiego byli również: publicyści Elżbieta Królikowska-Avis i Stanisław Janecki oraz mecenas Marek Markiewicz.
Przypomnijmy, że Parlament Europejski w przyjętej w środę w Strasburgu rezolucji opowiedział się za zmianą traktatów unijnych. W głosowaniu 291 europosłów było za, 274 przeciw, a 44 wstrzymało się od głosu. Zmiany poparło 9 europosłów z Polski: Róża Thun, Marek Balt, Marek Belka, Robert Biedroń, Włodzimierz Cimoszewicz, Łukasz Kohut, Bogusław Liberadzki, Leszek Miller i Sylwia Spurek - wybrani do PE w 2019 r. z list Koalicji Europejskiej (PO, PSL, SLD, N., Zieloni) oraz Wiosny Roberta Biedronia. Europosłowie ci reprezentują frakcje Socjalistów i Demokratów oraz Renew i Zielonych. Pozostali polscy europosłowie - reprezentujący PiS (należący w PE do Europejskich Konserwatystów i Reformatorów - EKR), a także Koalicję Obywatelską i PSL (należący w PE do Europejskiej Partii Ludowej – EPL).
Główne proponowane zmiany w traktatach to rezygnacja z zasady jednomyślności w głosowaniach w Radzie UE w 65 obszarach i przeniesienie kompetencji z poziomu państw członkowskich na poziom UE, m.in. poprzez utworzenie dwóch nowych kompetencji wyłącznych UE - w zakresie ochrony środowiska oraz bioróżnorodności (art.3 TFUE) - oraz znaczne rozszerzenie kompetencji współdzielonych (art.4), które obejmowałyby siedem nowych obszarów: politykę zagraniczną i bezpieczeństwa, ochronę granic, zdrowie publiczne, obronę cywilną, przemysł i edukację.
Gra Donalda Tuska
Piotr Semka ocenił, że jest to gra w dobrego i złego policjanta.
Donald Tusk deklaruje, że jego posłowie, ludzie, z którymi pracuje, nie poprą tego. A poparł to Robert Biedroń, który podpisał się na umowie koalicyjnej. Przyszła koalicja zbierała się wielokrotnie i ani razu Tusk nie postawił sprawy ustalenia stosunku do propozycji zmian w traktatach U. To, że Tusk tej sprawy nie postawił i nie stwierdził, że trzeba ustalić stosunek do tej kwestii pokazuje, że jest to ustawka. Tusk mówi, że jest przeciw, a jego partnerzy z lewicy, wybrani ze wspólnej listy, głosują za
– powiedział Piotr Semka.
Dopytywany o cel takiej ustawki publicysta ocenił, że „Tusk zawsze może powiedzieć, że był przeciw”.
Najwyraźniej jemu to nie przeszkadza, bo gdyby naprawdę mu przeszkadzało, postawiłby tę sprawę na spotkaniu koalicji. Tusk zostawia sobie pulę do jakichś negocjacji, by potem powiedzieć, że miało być gorzej, ale postawili sprzeciw i w rezultacie niczego złego nie będzie. Wszystkiego Polskę się pozbawi, potem połowa wróci i będzie można powiedzieć: no, byli tacy, jak Karnowscy, co straszyli, że zostaniemy pozbawieni wszystkiego, a to nieprawda. A to, co zostanie odebrane, to dla biurokracji brukselskiej tzw. wartość dodana
– dodał Piotr Semka.
Koalicja Tuska z Millerem
Elżbieta Królikowska-Avis zwróciła uwagę na liczby.
Słyszymy kołysankę naszej opozycji, że ta sprawa będzie się ciągnęła latami, nie ma się czego bać. Po pierwsze, to nie będzie trwało lata, bo wybory do PE będą w czerwcu 2024 roku, a po drugie, to dopinanie sprawy, kropka nad i. W traktacie z Maastricht już tendencja była widoczna, potem był traktat lizboński, poszliśmy dalej. To dopinanie systemu. Z wyliczeń arytmetycznych, które robiłam, wynika, że nie wszystko jest stracone. Europosłów jest 700, głosowało 609, nieobecnych było 90, przeciwko było 274, plus 44 osoby, które się wstrzymały. Do tej pory arytmetyka jest za nami. Musimy kontaktować się z parlamentami, organizacjami pozarządowymi, mediami innych państw i pokazywać, czym grozi ta sprawa
– podkreśliła publicystka.
Mecenas Marek Markiewicz przyznał, że na to, co się dzieje, patrzy jak na znak powrotu okresu, w którym się wychowywał.
Ja wychowałem się pod hasłem „proletariusze wszystkich kraków łączcie się”. Ta idea rękoma lewicowych posłów się realizuje. Jest pytanie, czy będzie obciążona błędami luksemburgizmu – to Róża Luksemburg pisała, że autonomia Polski jest nawet konieczna, co wszyscy przyjmowali jako błąd luksemburgizmu. Jak Leszek Miller, sekretarz Komitetu Centralnego, członek biura politycznego, zapewnia mnie, że Polska będzie istniała, to ja to traktuję jako dosyć ponury żart. To idzie szybko, jak rewolucja tego wymaga, przed wyborami, które mają być wiosną i być może zniosą obecną lewicową większość w PE
– powiedział prawnik.
Przez całe życie walczyłem pod hasłem „precz z komuną”. Jeżeli dożyłem do sojuszu Donalda Tuska z Gdańska z sekretarzem Komitetu Centralnego, przedstawicielem komuny, który nigdy się tego nie wyrzekł, który w Brukseli mówi, że nie jest potrzebne państwo narodowe – będę to zwalczał do ostatniej sekundy mojego życia. Komunizm jest ustrojem, który niesie wspaniałe hasła, ale zawsze kończy się mordowaniem ludzi. Popatrzymy na Chiny, na Azję, na Rosję. Samo wyprowadzenie sztandaru tej partii, która morduje, nie załatwia historii. Patrzę na to, jako na znak powrotu tego okresu, w którym się wychowywałem
– podkreślił mecenas Markiewicz.
Próby usypiania czujności
Publicysta tygodnika „Sieci” Stanisław Janecki podkreślił, że zmiana unijnych traktatów to groźba utraty przez Polskę niepodległości i suwerenności. I to nie w walce, na wojnie, ale przy zielonym stole.
To etap usypiania czujności. Zawsze zaczyna się łagodnie, mówi się, że na każdym z etapów można to zatrzymać, a na żadnym nie zatrzymano. To jest ta strategia, bo ludzie się przyzwyczajają. To jest straszne. Z punktu widzenia posilniej niepodległości, możemy utracić suwerenność i niepodległość w ciszy, przy zielonym stoliku. Zwykle to było głośne, kończyło się wojnami, walkami. Teraz załatwią nas przy zielonym stoliku. Przypomina się znane z historii rozwiązanie. To 1815 rok, kongres wiedeński, gdzie Europę ustawiono tak, że żaden ruch niepodległościowy nie mógł zaistnieć, bo połączone siły natychmiast tam atakowały. Potem był Teheran, końcówka 1943 roku i Jałta, czyli 1945 rok, bo tam też przy zielonym stoliku ustalano, kto ma być w jakiej strefie. Skazano nas na utratę niepodległości na kolejne lata. To wszystko jest precyzyjnie przemyślane. Europejski organ wykonawczy, który ma zastąpić KE, będzie absolutnie super rządem, nie będzie miał reprezentantów wszystkich państw, tylko 15. Sprawy, jak konstytucje krajowe nie będą miały żadnego znaczenia, bo będzie absolutny prymat prawa europejskiego i orzeczenia TSUE będą źródłem prawa, czego konstytucja polska nie zawiera
– wyjaśnił Stanisław Janecki.
Polskie prawo będzie świstkiem papieru, wybory krajowe będą bez znaczenia, a nasze wojsko byłoby używane np. do ochrony Niemiec, a w druga stronę nie ma co na to liczyć, bo w ankiecie przeprowadzonej w Niemczech zaledwie kilkanaście procent opowiedziało się za tym, że chroniłoby Polskę w obliczu zagrożenia. Jesteśmy w przededniu ustawienia takiego porządku europejskiego, w którym wraca mroczny czas Europy 1815-1830 i Europy 1944 do 1956
– dodał publicysta.
Nie należy dawać się usypiać sformułowaniom, że nie ma się czego obawiać. Powtarzam to kolejny raz: jeśli Donald Tusk uznał, że głosowanie nad projektem zmian traktatowych, które zmienią status Polski, jest tak mało ważne żeby postawić ten problem na rozmowach koalicyjnych to oznacza, że prowadzi podwójną grę
– podsumował Piotr Semka.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/672122-plan-tuska-ws-reformy-traktatow-ue-semka-to-podwojna-gra