Skoro i tak teściowa Donalda Tuska doradzała mu, opiniowała i wskazywała kierunki, to sama może rządzić.
Radosław Sikorski bardzo się już niecierpliwi, kiedy znowu zostanie ministrem spraw zagranicznych i zacznie gwiazdorzyć oraz nadymać swoje i tak już pękające ego. Jest jednak jeszcze czas, żeby Donald Tusk się zastanowił, czy to dobra kandydatura. Tym bardziej że jest lepsza. To Anne Applebaum, żona Sikorskiego. To wprawdzie Amerykanka, ale prezydent Bronisław Komorowski przyznał jej przecież polskie obywatelstwo, więc tego problemu nie ma.
Gdyby Tusk chciał rozwiązać wszystkie problemy z Radosławem Sikorskim i kroczącym 10 km przed nim ego, powinien zrobić Anne Applebaum szefową MSZ. Choćby po to, żeby zobaczyć, jak Sikorskiego trafia szlag. On by tego nie zniósł, bo sam wie, że żona, mimo wielu wad, jest jednak od niego mądrzejsza, napisała lepsze książki, jest lepszą publicystką (także bardziej demagogiczną), no i lepiej zna angielski. Sikorski wścieka się, gdy słyszy, że jest tylko mężem swojej żony. A gdyby podczas dyplomatycznych spotkań towarzyszył jej jako tylko mąż, wściekłby się gdzieś do 28 potęgi.
Mimo że Amerykanka, Applebaum, podobnie jak jej mąż, wiele robiła, żeby zepsuć relacje Polski z USA. Na przykład w napisanej wspólnie z Donaldem Tuskiem książce „Wybór” (2021 r.) stwierdziła, że „polski rząd niebezpiecznie zbliża się do tego, co Ameryka jest w stanie tolerować u bliskiego sojusznika”. A skoro tak, to „można założyć, że [USA] poradzą sobie bez Polski jako sojusznika albo z Polską ponownie okupowaną”. Brzmiało to jak zachęta dla Putina, by Polskę zaatakował, skoro Ameryce to wisi. A jak wisi, to akurat słusznie mąż Applebaum przestrzegał przed „powtórką z Jałty”.
W lipcu 2021 r. w TVN24 Anne Applebaum tak była rozemocjonowana, że nie była w stanie się do końca kontrolować: „Chciałabym, żeby rząd i wszyscy Polacy, którzy tego słuchają, pamiętali, że poparcie Stanów Zjednoczonych dla Polski nie jest automatyczne. Fakt, że jest podpisany traktat NATO nie znaczy, że absolutnie Stany Zjednoczone zawsze będą bronić Polski”. Na przykład wtedy, kiedy żona Sikorskiego i on sam nie będą sobie tego życzyli, to USA Polskę powinny „olać”. Niestety ani prezydent Biden, ani ministrowie Blinken i Austin, ani prezesi koncernów zbrojeniowych nie wysłuchali dobrych rad i szantażu Anne Applebaum. Ale gdy będzie ona szefową MSZ, mogą wysłuchać.
Anne Applebaum bardzo się nadaje do rządu Tuska, bo to ona wymyśliła, że „Polska nie ma większego znaczenia strategicznego dla Stanów Zjednoczonych”. Czyli, że można bez mrugnięcia oka Polskę poświęcić. Tym bardziej że z Polski niewiele zostanie, jeśli ewentualny rząd Tuska „przyklepie” tzw. reformę UE. I wtedy Polska faktycznie nie będzie miała większego znaczenia strategicznego, o co przecież rządy Tuska usilnie się starały w latach 2007-2014.
Już we wrześniu 2018 r. Anne Applebaum w miesięczniku „The Atlantic” napisała tekst „Ostrzeżenie z Europy: najgorsze dopiero nadejdzie”. Miał on podtytuł: „Polaryzacja. Teorie spiskowe. Ataki na wolną prasę. Obsesja na punkcie lojalności. Ostatnie wydarzenia w Stanach Zjednoczonych powielają to, co Europejczycy aż za dobrze znają”. Tekst zaczynał się od wspomnienia sylwestra z przełomu tysiącleci, zorganizowanego w dworze Sikorskich w Chobielinie. Ta historyjka posłużyła Applebaum do pokazania, jak „normalni” kiedyś ludzie z obozu szeroko rozumianej polskiej prawicy, przyjaciele Sikorskich, politycznie zwariowali, stali się okropnymi oszołomami i nienawistnikami, głównie dlatego, że zostali zwolennikami Prawa i Sprawiedliwości. Applebaum zapomniała tylko napisać, że jej mąż służył tym oszołomom. Teraz ona służyłaby wielce oświeconym, co tym bardziej jej męża doprowadziłoby do szału.
Jak już ustaliliśmy, że Anne Applebaum byłaby lepszym ministrem spraw zagranicznych niż jej mąż Radosław, który w dodatku dostałby szału z powodu jej nominacji, to można pomyśleć, czy sam Donald Tusk jest odpowiednim kandydatem na premiera. I oczywiście nie jest, gdyż jest ktoś znacznie lepszy. To jego teściowa. Sam zięć przedstawił ją jako najwierniejszego od lat konsultanta politycznego i życiowego. To ona prowadziła z Donaldem najciekawsze rozmowy. Ciekawsze od tych, jakie Donald prowadził z Angelą, Ursulą, Emmanuelem, Władimirem czy Charlesem. Przy kawce, serniczku albo winku.
Skoro i tak teściowa Donalda Tuska doradzała mu, opiniowała i wskazywała kierunki, to sama może rządzić. Sprawdziła się jako teściowa premiera, więc sama może pokierować rządem. Tym bardziej że jej zięć już wszystko przeżył (w sensie światowego życia), a nawet opisał w książce „Szczerze”, i to tak szczerze, że mógłby z teściową koniom grzywy splatać. Jeśli nikt w polskiej polityce nie ma takiej teściowej jak Donald Tusk, to znaczy, że jest wyjątkowa i może pokierować rządem. Zatem nie Tusk i nie Sikorski, tylko Applebaum i teściowa pana Donalda.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/671929-nie-sikorski-na-szefa-msz-tylko-jego-zona-anne-applebaum