Wczoraj Parlament Europejski większością głosów przyjął ostatecznie zdecydowaną większość spośród 267 zmian zaproponowanych w obydwu Traktatach o Unii Europejskiej- TUE i o funkcjonowaniu UE- TFUE (291 głosów za, 274 głosy przeciw, 44 głosów wstrzymujących się).
Takie głosowanie było oczywiste, ponieważ dwa tygodnie wcześniej w Komisji Konstytucyjnej PE w głosowaniu nad sprawozdaniem zawierającym te propozycje, 20 europosłów z EPL, Lewicy, Renew (Liberałowie), Zielonych i Komunistów było za, a przeciw było tylko 5 europosłów z ECR i ID i niezrzeszonych.
Podobne proporcje były we wczorajszym głosowaniu na sali plenarnej, choć część europosłów z Polski, z Platformy i PSL-u, ze strachu przed opinią publiczną w naszym kraju, głosowała przeciw, ale to klasyczna zasłona dymna.
Na tym etapie europosłowie z Polski należący do Europejskiej Partii Ludowej dostali po prostu zgodę od kierownictwa tej partii na przejściowe odejście od linii tego ugrupowania, żeby nie zaburzać Donaldowi Tuskowi procesu budowania większości parlamentarnej i w konsekwencji rządu pod swoim kierownictwem.
Zmiany zaproponowane w Traktatach przez sprawozdawców z wymienionych wyżej 5 grup politycznych głosujących „za” (jednego europosła z Belgii i czterech europosłów z Niemiec), są rzeczywiście daleko idące. Jak to określają eksperci w konsekwencji prowadzą do wręcz „przewrotu kopernikańskiego” w UE w wyniku którego Wspólnota 27 suwerennych państw zostanie zamieniona w scentralizowane superpaństwo z dominacją niemiecko-francuską, w której kraje członkowskie będą miały zaledwie kompetencje landów (jak w Niemczech).
Chodzi między innymi o przekazanie do wyłącznych kompetencji UE dwóch kolejnych obszarów: ochrony środowiska oraz bioróżnorodności (art. 3 TFUE), a także 7 kolejnych obszarów do tzw. kompetencji współdzielonych tj.: politykę zagraniczną i bezpieczeństwa, ochronę granic, leśnictwo, zdrowie publiczne, obronę cywilną, przemysł oraz edukacja (art.4 TFUE). Przy czym funkcjonowanie kompetencji współdzielonych w UE, polega na tym że w tych obszarach dla kraju członkowskiego pozostają tylko takie sprawy, których nie przejmą instytucje unijne.
Poza tym zmiany miałby polegać także na odebraniu państwom członkowskim prawa do weta aż w 63 obszarach, co oznaczałoby, że to prawo pozostałyby tak naprawdę tylko w sprawach przyjmowania nowych członków do UE (nawet zmiana Traktatów po tej reformie, byłaby już przyjmowana nie jednomyślnie, ale przez 4/5 państw członkowskich). Trzeba przy tym dodać, że w przegłosowanych propozycjach znalazł się zapis, że walutą UE jest euro, a więc wszystkie kraje członkowskie musiałby te walutę ostatecznie przyjąć, a więc pozostające do tej pory poza strefą euro 7 krajów, musiałoby ją szybko przyjąć (Dania, Szwecja, Polska, Czechy, Węgry, Bułgaria i Rumunia).
Zapisem tzw. ciężkiej kategorii jest także ten dotyczący tzw. autonomii strategicznej UE, co w konsekwencji w dłuższym okresie, oznaczałoby prowadzenie szeroko rozumianej polityki obronnej UE, samodzielnie już bez Stanów Zjednoczonych.
Po wczorajszym przegłosowaniu w PE, już w grudniu to sprawozdanie zostanie przekazane przez przewodniczącą w tym półroczu Hiszpanię na Radę Unii Europejskiej ds. ogólnych (ministrów ds. europejskich), a ta zwykłą większością głosów przekaże go na poziom Rady Europejskiej (szefów rządów albo głów państw członkowskich).
RE z kolei może zwołać tzw. Konwent do zmiany Traktatów (szefowie rządów albo głowy państw, przedstawiciele parlamentów krajowych, Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej) i wtedy mamy długą drogę procedowania, która w skrajnym przypadku może trwać nawet kilka lat.
Ale RE może także wybrać drogę zawartą w art.48- Uproszczone procedury zmiany, gdzie zgodnie z pkt 6 można pominąć utworzenie wspomnianego Konwentu, a zmiany będzie przyjmowała Rada Europejska, a ratyfikowały kraje członkowskie, tyle tylko, że jeżeli wtedy ich nie ratyfikują, to mogą się znaleźć w tzw. drugim unijnym kręgu, bez wpływu na unijne decyzje czy dostępu do unijnych funduszy.
Unik Tuska, który zresztą zapowiedział na konferencji prasowej w ostatni wtorek w Sejmie, polegający na glosowaniu europosłów Platformy, przeciw tym zmianom, ma charakter taktyczny, później już na etapie Rady Europejskiej już jako premier, zapewne będzie się na nie zgadzał. Świadczą o tym z jednej strony głosowania opinii o tych zmianach przez poszczególne komisje PE, w komisji spraw zagranicznych za głosowali posłowie Sikorski i Cimoszewicz, w komisji budżetowej Olbrycht i Lewandowski, w komisji gospodarczej i monetarnej Hubner i Belka, w komisji kultury i edukacji Frankowski, a komisji LIBE- Kohut.
Natomiast z drugiej strony jest przecież jasne, że Donald Tusk wracając do polskiej polityki uzyskał konkretne wsparcie unijnego establishmentu (między innymi polityczną blokadę środków z KPO) i w konsekwencji ma poważne zobowiązania, które teraz będzie musiał spłacać, a pierwszą formą tej spłaty, będzie zgoda na mechanizm relokacji nielegalnych imigrantów, a później także na głęboką zmianę unijnych traktatów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/671847-bez-niespodzianek-pe-za-zmianami-w-traktatach