Z celi do Brukseli. Tak w skrócie opisywany jest polityczny zwrot ws. Włodzimierza Karpińskiego. Nowy europoseł przekonywał w wywiadzie dla RMF FM, że „długo wahał się” czy przyjąć mandat, ale już widać, że polityk oskarżany o przyjęcie gigantycznej łapówki próbuje wykreować się na swoistego męczennika. „Mam wątpliwości czy w tej sprawie chodzi tylko o dojście do prawdy”; „Czuję się pomówiony” - opowiadał. Przekonująco?
Dlaczego przyjął mandat i czym chce się zająć w PE?
Włodzimierz Karpiński, były sekretarz w warszawskim ratuszu i były minister w rządzie PO-PSL w zeszłym tygodniu w związku z objęciem przez niego mandatu europosła opuścił areszt, w którym przebywał przez dziewięć miesięcy - od lutego. Prokuratura zarzuca politykowi przyjęcie blisko 5 mln zł łapówki w związku z zawieraniem kontraktów na zagospodarowanie odpadów w Warszawie.
Dlaczego przyjął mandat europosła?
Gdybym miał 100 proc. przekonanie, że w tej sprawie chodzi o dojście do prawdy… Ja się bardzo długo wahałem. Miałem wątpliwości (…). Przyjąłem mandat dlatego, że mam wątpliwości czy w tej sprawie chodzi tylko o dojście do prawdy
— mówił Włodzimierz Karpiński w wywiadzie dla RMF FM.
Jestem po rozmowie z przewodniczącym naszej grupy (w Parlamencie Europejskim, z Andrzejem Halickim - red.). Powiedziałem mu, że zdaję sobie sprawę, że mogę być trędowaty, a on powiedział, żebym się przestał wygłupiać
— ujawnił. Zapowiedział przy tym, że w Brukseli pojawi się w przyszłym tygodniu, a jako europoseł chce się zająć gospodarką.
Karpiński opowiada: Podsłuchiwano mnie i śledzono
Europoseł w RMF FM został również zapytany, czy przed aresztowaniem… był podsłuchiwany.
Podsłuchiwano mnie i prowadzono także inne, moim zdaniem, nielegalne działania związane z monitorowaniem mojego zachowania
— odpowiedział, przy czym warto zwrócić uwagę na słowa „moim zdaniem”.
Śledzono, gdzie się poruszam, gdzie jeżdżę. Stosowne doniesienie o prawdopodobieństwie popełnienia przestępstwa złożyłem, więc zobaczymy, jak to się potoczy. Ale oficjalnie mnie podsłuchiwano ponad pół roku
— zaznaczył.
Dopytywany, skąd podejrzenie, że był śledzony, Karpiński tłumaczył, że w ramach przeszukania jego auta zostało zidentyfikowano urządzenie przypominające nadajnik. Jak mówił, był to „prostopadłościan owinięty czarną izolacyjną taśmą z dwoma magnesami”. Według europosła agent Centralnego Biura Antykorupcyjnego, który demontował to urządzenie, twierdził, że to jego telefon komórkowy.
Karpiński: Nie wziąłem ani 5 mln, ani 10, ani 15, ani 1, ani 5 zł
Polityk podkreślał też, że jest niewinny i że czuje się „pomówiony przez osoby, których nie zna”.
Nigdy w życiu nie podjąłem żadnej decyzji, która byłaby wynikiem jakichkolwiek nacisków, presji, szantażu, nielegalnego lobbingu, a już tym bardziej oczekiwania korzyści majątkowej
— zapewnił.
Zarzut jest bardzo konkretny: wziął pan łapówkę w wysokości 5 mln zł
— przypomniał prowadzący rozmowę w RMF FM Tomasz Terlikowski.
Ani 5 (mln - red.), ani 10, ani 15, ani 1, ani 5 zł
— odparł Włodzimierz Karpiński.
Proszę mi powiedzieć, że skoro w przetargach wygrywa ten, kto daje najniższą cenę, (…) to jaką ma intencję, żeby za to - że tak powiem - proponować jakieś nieprawne działania
— dodał.
„Czuję się pomówiony”
Prowadzący zauważył jednak, że to sąd przedłużał areszt, z czego można wyciągnąć wniosek, że uznano trafność zarzutów stawianych przez prokuraturę.
Sądy nie oceniają warstwy merytorycznej sprawy, tylko przesłanki, które przesądzają o podtrzymaniu aresztu. (…) Wystarczy spełnić dwie przesłanki. Jeżeli pan redaktor dostanie zarzut grożący wysoka karą, wymyślony na podstawie pomówienia, to pan spełnia przesłankę, żeby pana pozbawić wolności
— dowodził nowy europoseł, były aresztant.
Przez dziewięć miesięcy nie ma żadnego dowodu w tej sprawie, który byłby jednoznaczny
— stwierdził.
Czuję się pomówiony, przez osoby, których nie znam, a z tysiącami osób się spotykałem wykonując swoje różne zajęcia w obszarze działalności publicznej. I chciałbym podkreślić z całą mocą, że nigdy w życiu nie podjąłem żadnej decyzji, która byłaby wynikiem jakichkolwiek nacisków, presji, szantażu, nielegalnego lobbingu, a już tym bardziej oczekiwania korzyści
— oświadczył, przekonując że oskarżają go w zeznaniach ludzie, którym grozi do 25 lat pozbawienia wolności, „a przyjmując taką pozycję, tzw. małego świadka koronnego, zwalniają się z tej tak drastycznej kary”.
„Z celi do Brukseli”
Karpiński kandydował w 2019 r. w wyborach do Parlamentu Europejskiego z listy Koalicji Europejskiej. Nie zdobył jednak mandatu europosła. Posłem PE z tej listy został Krzysztof Hetman, który w ostatnich wyborach zdobył mandat do polskiego Sejmu. Do PE za Hetmana trafić powinna Joanna Mucha, lecz ona także została wybrana na posła do polskiego parlamentu. Następny w kolejności do mandatu europosła byłby Riad Haidar, polityk zmarł jednak w maju br. Ostatecznie mandat europosła przypadł więc kolejnemu kandydatowi - właśnie Karpińskiemu
Widać więc, że Włodzimierz Karpiński został ciepło przyjęty przez kolegów europosłów z PO, a sam próbuje postawić się w roli „męczennika”. To są standardy według formacji Donalda Tuska?
olnk/RMF FM/PAP/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/671811-karpinski-nie-wzialem-ani-5-mln-ani-10-ani-1-ani-5-zl