Pierwsze skojarzenie to mowa pogrzebowa Peryklesa (495 – 429 p.n.e.), zrekonstruowana czy może stworzona przez Tukidydesa w jego „Wojnie peloponeskiej”. Skojarzenie z wystąpieniami nowego marszałka Sejmu Szymona Hołowni. Przynajmniej w kręgach „Gazety Wyborczej”, Onetu czy TVN Hołownia stał się już kolegą (poza Peryklesem) Gorgiasza, Demostenesa, Izokratesa, Katona Starszego czy Cycerona. Stał się gigantem natchnionego słowa, choć wcześniej opowiadał głównie o tym, gdzie jedzie i czym, jak dowozi dzieci do przedszkola, gdzie hasają jego psy, co widać przez okno samochodu itp. I nagle Hołownia pojawia się jako klasyk oraz innowator jednocześnie.
Czytelnicy sami mogą ocenić, czy Hołownia to już jest Perykles czy będzie nim za chwilę. Hołownia (z orędzia): „Drodzy państwo, w najbliższych latach na pewno nie unikniemy sporu. On jest częścią życia każdego z nas i istotą polityki. Mój cel jest prosty: chcę, by jakość debaty i jakość prawa stanowionego przez Sejm radykalnie wzrosła, i żebyście państwo za dwa lata patrzyli na polski Sejm, jak na wzór kultury, wzajemnej relacji, a nie jak na jej zaprzeczenie, żebyście nie tracili nerwów na politykę, żeby ona zaczęła wreszcie dawać nam wszystkim nadzieję, że może być normalnie”.
Perykles: „Nasz ustrój polityczny nie jest naśladownictwem obcych praw, a my sami raczej jesteśmy wzorem dla innych niż inni dla nas. Nazywa się ten ustrój demokracją, ponieważ opiera się na większości obywateli, a nie na mniejszości. W sporach prywatnych każdy obywatel jest równy w obliczu prawa; jeśli zaś chodzi o znaczenie, to jednostkę ceni się nie ze względu na jej przynależność do pewnej grupy, lecz ze względu na talent osobisty, jakim się wyróżnia; nikomu też, kto jest zdolny służyć ojczyźnie, ubóstwo albo nieznane pochodzenie nie przeszkadza w osiągnięciu zaszczytów”.
Hołownia: „Demokracja to rządy większości, z poszanowaniem praw mniejszości. (…) Sejm ma przede wszystkim służyć tym Polakom, którzy na co dzień w nim nie bywają. Będzie bliżej zwykłych, codziennych spraw. (…) Bardzo zależy mi na otwarciu Sejmu na rozmowę z ludźmi, którzy pełnią ważne dla Polaków funkcje. Nieważne, przez którą partię zostali mianowani. Chcę wysłuchać ludzi, których głos w ostatnich latach nie był brany pod uwagę w wystarczający sposób”.
Perykles: „W naszym życiu państwowym kierujemy się zasadą wolności. W życiu prywatnym nie wglądamy z podejrzliwą ciekawością w zachowanie się naszych współobywateli, nie odnosimy się z niechęcią do sąsiada, jeśli się zajmuje tym, co mu sprawia przyjemność, i nie rzucamy w jego stronę owych pogardliwych spojrzeń, które wprawdzie nie wyrządzają szkody, ale ranią. Kierując się wyrozumiałością w życiu prywatnym, szanujemy prawa w życiu publicznym”.
Na koniec tego porównania słowa, które wprawdzie pochodzą od Peryklesa, ale bez żadnych zmian mógłby je wygłosić Szymon Hołownia: „Zawsze sami oceniamy wypadki i staramy się wyrobić sobie trafny sąd; nie stoimy na stanowisku, że słowa szkodzą czynom, lecz że najpierw trzeba się dać pouczyć słowom, zanim się do czynów przystąpi. (…) Również w sposobie odnoszenia się do ludzi różnimy się od innych; zdobywamy sobie przyjaciół przez świadczenie dobrodziejstw, a nie przez ich przyjmowanie. Ten zaś, kto wyświadczył dobrodziejstwo, jest pewniejszy w przyjaźni od tego, kto je otrzymał”.
Głęboko słuszne są hołdy składane wielkiemu Szymonowi Hołowni (oczywiście w „Gazecie Wyborczej”) przez aktora Stanisława Brejdyganta. Padłszy na kolana sędziwy aktor tak wyraził swoje uczucia: „Z głębokim wzruszeniem i, tak, właśnie, z podziwem, wysłuchałem pańskiego pierwszego wystąpienia jako marszałka, a potem mogłem podziwiać sposób, w jaki poprowadził Pan obrady. Po kilku latach zaduchu – nie waham się użyć tu tego określenia – jaki panował w sali sejmowej, odniosłem wrażenie, jakby nagle świeże powietrze wdarło się tam przez szeroko otwarte okna”.
Powietrze jest świeże, ale lekko nie jest: „Szanowny Panie Marszałku, czeka was wszystkich, którzy podjęliście się wziąć na swe barki odpowiedzialność za kraj, przyjmując określone stanowiska, ale zwłaszcza Was dwóch, Donalda Tuska i Pana, czeka was zadanie zaiste karkołomne. (…) Łatwo nie jest, Panie Marszałku. Ludzie złej wiary, nie wiedzieć czemu aż tak źli (czy z natury?), będą wam – czyli nam, narodowi, naszej, czego oni nie są w stanie zrozumieć, wspólnej ojczyźnie – ze wszystkich swych sił szkodzić. (…) wytrwajcie, ocalcie moją, to znaczy naszą, ojczyznę”.
Szkoda, że nasza literacka noblistka, Wisława Szymborska, już nie żyje, bowiem ona bez zbędnej egzaltacji cechującej Brejdyganta wyraziłaby to, co powinna wobec Peryklesa naszych czasów. Niedościgły wzór już znamy. To wiersz Szymborskiej po śmierci wielkiego Stalina „Ten dzień” (opublikowany w „Życiu Literackim” nr 11/61 z 15 marca 1953 r.).
Słowa noblistki można wskazać Stanisławowi Brejdygantowi jako wzór i dedykować Szymonowi Hołowni, choć on dopiero wszedł na pierwszy stopień schodów do wielkości i do wieczności: „Jeszcze dzwonek, ostry dzwonek w uszach brzmi./ Kto u progu? Z jaką wieścią, i tak wcześnie?/ Nie chcę wiedzieć. Może ciągle jestem we śnie./ Nie podejdę, nie otworzę drzwi./ Czy to ranek na oknami, mroźna skra/ tak oślepia, że dokoła patrzę łzami?/ Czy to zegar tak zadudnił sekundami./ Czy to moje własne serce werbel gra?/ Póki nikt z was nie wypowie pierwszych słów,/ brak pewności jest nadzieją, towarzysze…/ Milczę. Wiedzą, że to czego nie chcę słyszeć –/ muszę czytać z pochylonych głów./ Jaki rozkaz przekazuje nam/ na sztandarach rewolucji profil czwarty?/ - Pod sztandarem rewolucji wzmacniać warty!/ Wzmocnić warty u wszystkich bram!/ Oto Partia – ludzkości wzrok./ Oto Partia: siła ludów i sumienie./ Nic nie pójdzie z jego życia w zapomnienie./ Jego Partia rozgarnia mrok./ Niewzruszony drukarski znak/ drżenia ręki mej piszącej nie przekaże,/ nie wykrzywi go ból, łza nie zmaże./ A to słusznie. A to nawet lepiej tak”.
Nie pozostaje nic innego, jak pochylić głowy przed tym, który dziś, pod koniec 2023 r., „rozgarnia mrok”. I zachęca, by „pod sztandarem rewolucji wzmacniać warty”. Nadchodzi czas, gdy odmieni się „ludzkości wzrok” oraz ujawni „siła ludów i sumienie”. Niżej podpisanego to tak „oślepia, że dokoła patrzę łzami”. Ave Szymon!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/671227-w-swej-wielkosci-holownia-dolaczyl-do-peryklesa