To może być najtrafniejsza, symboliczna i prorocza formuła nowego ładu europejskiego zarówno dla kraju, który ma być tylko (lub aż) regionem europejskim, jak i dla UE, która nie będzie wcale żadnymi Stanami Zjednoczonymi Europy, jak to się myląco ogłasza, lecz Europejskim Związkiem Radzieckim. Będziemy nie tylko mogli korzystać z Europy, jak dotąd, ale i wreszcie wnieść do niej coś własnego, swoją praworządność dołączyć do praworządności europejskiej z trudem wykuwanej i doskonalonej wbrew oporowi i niechęci niektórych jej członków. Będziemy odtąd wspólnie świadkami tego, jak rodzą się świetlane idee przyszłości, które przezwyciężą stagnację i obecną dezintegrację europejską, a w kraju obalą dyktaturę, która nie pozwalała żyć i oddychać.
Oto ze stłamszonej opozycji totalnej rodzi się nagle opozycja demokratyczna (trzeba przyznać, że dość zaskakująco, bo ni z tego, ni z owego, jak dawniej mówiono, macie demokrację na pierwszego). Od razu chce się żyć, od razu życie stało się lżejsze (to cytat z klasyka zamordyzmu). Trzeba podkreślić, że będzie to demokracja tak totalnie demokratyczna, jakiej dotąd nie było. Proponująca demokrację w pełni, nie połowiczną, całkowicie praworządną, nie dzielącą ludzi na lepszych i gorszych, nikogo nie wykluczającą, integrującą wszystkich bez żadnych różnic pochodzenia, wieku i płci (tu trochę się pohamuję, bo nie wiadomo, co to jeszcze może oznaczać).
Mrożek by tego nie wymyślił…
Żeby to bliżej wyjaśnić, najlepiej posłużyć się przykładami. Przede wszystkim nie można nikogo krzywdzić i dyskryminować. Także podejrzani czy skazani są ludźmi. Jeśli ktoś siedzi pół roku w więzieniu z zarzutami, to jest pokrzywdzony i gwoli sprawiedliwości powinien wyjść na wolność, a w ramach rekompensaty uzyskać immunitet UE, skoro jest tam niezbędnie potrzebny. I odwrotnie, jeśli jacyś europosłowie wygłupiają się w internecie, to niech spotka ich zasłużona kara, oddadzą immunitety, zwolnią miejsca w UE i zajmą celę zwolnioną w kraju w słusznych celach reedukacji. Podobnie, jeśli nadzwyczajna kasta została pozbawiona wolności słowa i wykluczona z życia publicznego, to niech może wreszcie sprawiedliwie urządzić życie wszystkim jako władza już najwyższa, nadrzędna i jedyna, jaka jest w stanie zaprowadzić nowy ład europejski. Wszystkim właśnie, nie wyłączając podejrzanych, oskarżonych, skazanych, przestępców, bo to też ludzie napiętnowani w istocie w swym najgłębszym człowieczeństwie. Gangster siedzący jak w „stalinowskim więzieniu” pod zapaloną stale żarówką powinien wyjść na wolność dzięki dobremu sędziemu, a za systemowe prześladowanie otrzymać sowite odszkodowanie, cóż z tego, że kosztem obywateli podatników (którzy mogą docenić to, że nie siedzą). Kto słyszał, żeby nękać największego mecenasa w „tym kraju” posądzeniami i oskarżeniami o malwersacje finansowe, co może powodować nagłą utratę zdrowia, omdlenie i szybką potrzebę rehabilitacji w krajach Południa. A co szkodzi, jeśli podejrzany finansista w tym czasie zdecyduje się przekroczyć granice „tego kraju”, ratując się przed opresyjnym państwem. I wreszcie, czy nie słuszny jest głos obywatela z Norwegii, skazanego w opresyjnej Polsce za nadużycie finansowe, popełnione jednak z powodów politycznych i ideowych, który decyduje się poprawić praworządność w UE naruszoną przez krnąbrnych polskich europosłów i proponuje odebrać im narzędzia represji.
Jeśli zaś niezawisły sąd skazuje jakiegoś samozwańczego obrońcę kościoła przed awanturnikami i wywrotowcami, to słusznie skazuje w obronie przed fałszywymi wyznawcami, którzy wykorzystują kościół do własnych celów, i w ten sposób naprawia (jak wiadomo, finansowo) krzywdy walecznych i bezkompromisowych bojowników. Jeśli zaś sędzia senior, emerytowany profesor „nadzwyczajnej kasty”, tworzącej teraz kastę najwyższą, wierzył naiwnie na początku III RP, że środowisko samo się oczyści, to po tak długim oczekiwaniu bez rezultatu ma prawo naprawić swój błąd, nakazując usunięcie setek, jeśli nie tysięcy sędziów z zajętych funkcji, cóż z tego, że młodszych i niedawno mianowanych.
Co, że to wszystko kpina, niepoważne traktowanie nowych, słusznych porządków, że Mrożek by tego nie wymyślił, a Orwell nie przewidział? Ideał absurdu i parodia demokracji, ściślej, parodia praworządności, którą się wszystkich szantażuje. Co z tego, że to wszystko zakrawa na ponury żart, groteskę, którą chciałoby się włożyć między bajki lub fantastyczne opowieści, kiedy to się dzieje naprawdę. Powstaje rzeczywistość, która filozofom i satyrykom się nie śniła, a ta permanentna rewolta czy rewolucja, jak słusznie w tym wypadku przewidywał pierwszy marksista, zamienia się już w farsę.
Polskie imperium kłamstwa
Jak taka rzeczywistość powstaje na naszych oczach? Zakłamanie i odwrócenie do góry nogami całej rzeczywistości powstawało w drodze brutalnej agitacji wyborczej, propagandy posługującej się manipulacją i dezinformacją, podobną do działania służb wobec wrogich państw czy społeczeństw, tutaj zastosowaną wobec własnego społeczeństwa. Metoda walki już bez żadnych osłonek i pozorów, posługująca się wprost kłamstwem, oszustwem, nieprawdą. Jawne przecież były instrukcje kilku byłych polityków totalnej opozycji, że żeby wygrać, trzeba kłamać, zawsze kłamać, po jednym kłamstwie wrzucać następne i przykrywać je kolejnym, tak żeby żadna prawda się nie przebiła, żeby następowała dezorientacja. A wiec podstawą tej polityki stało się oficjalnie kłamstwo i oszustwo. Przy pomocy wszelkich mediów i wiecowej, brutalnej propagandy, manifestacji tłumów i zbiorowej psychozy pod hasłami „ośmiu gwiazdek” stworzono nową, wirtualna i alternatywną rzeczywistość, w którą uwierzyła połowa polskiego społeczeństwa. Klinicznym przejawem i dowodem takiej groźnej w skutkach dezorientacji były wyniki wyborów w trzech regionach: Bogatyni i Turowa, Świnoujścia i Elbląga, gdzie ludność najwięcej zyskała dzięki obecnym rządom, a wybrała opozycję. To świadczy o głębokiej zapaści i dezorientacji w rozpoznaniu rzeczywistości, działaniu wbrew własnym interesom, lekceważeniu zagrożeń i niebezpieczeństw.
Koalicja i rządy „ośmiu gwiazdek”
Byłoby to wszystko może nawet zabawne, gdyby nie działo się w sytuacji niebezpiecznej, niepewności międzynarodowej, realnego zagrożenia ze Wschodu. Potyczki na oślep o władzę i późniejsza samowola w takiej krytycznej sytuacji rokuje jak najgorzej. Bo oto szykuje nam się marionetkowa koalicja „ośmiu gwiazdek”, czyli jedynego programu obalenia dotychczasowej władzy, a następnie rządy „ośmiu gwiazdek” z zapowiadanym już odwetem, zemstą i likwidacją wszystkiego, co wprowadzał rząd, choćby to było korzystne społecznie. Jednym słowem, populistycznie zdobyta władza, wyniesiona na fali „ośmiu gwiazdek”, (co już można uznać za tę postać demokracji zwaną ochlokracją, czyli rządami tłumu), zostanie wykorzystana do zniszczenia przeciwnika i może doprowadzić do sytuacji jakiejś gwałtownej rewolty. Bo nieznane są dalsze cele takich rządów, a wszelkie obietnice były przedwyborcze, nie zdziwiłbym się, gdyby je odwołano (stopniowo i jak zwykle pokrętnie), a obywatele wybierający ten układ obudziliby się nie na wolności, lecz w czymś, co uznawali poprzednio za dyktaturę („chcieliście dyktatury, no to ją macie!”). Oczywiście można tu przewidywać dalszy cel, wciągnięcie Polski do Unii reformowanej na scentralizowane superpaństwo, gdzie nie będziemy mieli wiele do gadania. To jednak również wątpliwy cel, bo jaki jest sens, uzasadnienie, a przede wszystkim cena takiej integracji na siłę krajów nieraz zupełnie różnych, o różnej, konfliktowej nieraz historii, o innych językach i kulturze, z różnicami także między Europą wschodnią i zachodnią.
Na wnuczka czy na Tuska
To wszystko może się odbywać nie drogą demokratycznego wyboru suwerennych państw, lecz drogą zakulisowych gier, nacisków i targów według jakichś z góry przyjętych (jako jedynie słuszne) ideologii, a później manipulacji i łamania woli narodów aż do skutku, jak to już było, w różnych referendach i plebiscytach ogłaszanych przez UE. Jednym słowem, czeka nas powszechne zakłamanie, krajowe i europejskie, ściślej unijne, oszustwo i manipulacja jako sposób na dezintegrację i kontrolowany przez wyższe gremia chaos, by wprowadzić społeczną dezorientację i ogólne zniechęcenie, a w końcu zaproponować swój porządek jako jedyne wyjście dla wszystkich Europejczyków. Tyle że tak przemyślna gra może się nie udać, nie bierze ona bowiem wcale pod uwagę krytycznej sytuacji szerszej, już niemal światowej. Nowy wspaniały świat, jak to w dotychczasowych utopiach, może skończyć się nową tragedią, a nie nowym „dobrostanem”. Na razie, jeśli popatrzeć z dystansu na świat, który nie wiadomo dokąd zmierza, jest jeszcze dosyć śmiesznie, groteskowo, absurdalnie, ale jednak już coraz bardziej tragikomicznie, niepokojąco, groźnie…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/671213-z-celi-do-brukseli-czyli-demokracja-prawie-doskonala