Stawiający pierwsze kroki w naprawdę wielkiej polityce Szymon Hołownia potwierdza, że mniemanie o sobie ma duże. Na dzisiejszej konferencji prasowej bardzo śmiało recenzował, a nawet pouczał głowę państwa, prezentując siebie jako równorzędnego partnera Andrzeja Dudy. Można było odnieść wrażenie, że wspólnie zarządzają państwem, a właściwie to on zarządza, i chętnie będzie wspomagał niedoskonały obóz prezydenta. Cóż, prawo do optymizmu ma każdy, kto zaczyna tak dużą grę, ale przydałoby się też trochę realizmu, i także pokory.
Jednocześnie Hołownia nerwowo zareagował na pytanie w sprawie Włodzimierza Karpińskiego. Zasłonił się procedurami biurokratycznymi, które rzekomo musiał wypełnić (a przecież ponoć władza o dobrych, szczerych intencjach wszystko może), i rzucił:
Próby robienia teraz z tego hucpy politycznej, próby wmontowywania mnie teraz w jakieś opowieści o tym, że pierwsza decyzja marszałka to wypuszczanie przestępców z więzienia są po prostu żałosne.
Zabawne słowa jak na przedstawiciela obozu politycznego, który przez lata niszczył Prawo i Sprawiedliwość w sposób arcypopulistyczny, nie oglądając się na okoliczności, nie uznając żadnego pardonu - nawet w czasie pandemii i wojny.
W tle są dwie, sprzeczne interpretacje. Według jednej z nich, Hołownia został „wystawiony” przez Tuska, który wie, że szybko spali się na tak ważnym stanowisku, a jego „bezpośredni” styl komunikacja lada moment stanie się memiczny. I coś w tym może być. Ale jest też i druga wersja, według której Tusk liczy, że Hołownia-marszałek zbuduje duży kapitał polityczny, i będzie mógł rzucić prezydenckie wyzwanie Rafałowi Trzaskowskiemu, z którym lider PO toczy cichą, ale zażartą wojnę. Dziś oba scenariusze są możliwe, i wszystko zależy w istocie od samego Hołowni.
Początek ma jednak wątpliwej jakości. W najważniejszej sprawie ostatnich dni - a więc w kwestii pozbawienia Prawa i Sprawiedliwości prawa do wyznaczenia wicemarszałka Sejmu - głosu nie zabrał. Zrobił unik, deklarując, że miejsce czeka na kandydata, ale po stronie zasad demokratycznych, po stronie uprawnień mniejszości, nie stanął. A mógł. I to będzie mu zapamiętane. I to go kiedyś dogoni.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/671185-holownia-pierwszy-egzamin-oblal-nie-stanal-w-obronie-zasad