Im częściej Szymon Hołownia powtarza, że przywróci powagę Sejmu, tym bardziej wydaje się to groteskowe. Teatralność z jaką prowadzi obrady, irytujący ton nieustannych pouczeń i poziom napuszenia, jakie temu wszystkiemu towarzyszą, świadczą o tym, że jego mentalność zatrzymała się na poziomie telewizyjnego show. Najgorzej jednak wypada w sferze decyzji.
Jarosław Kaczyński nie został dopuszczony do głosu przez nowego marszałka podczas wczorajszych obrad Sejmu. W regulaminie, którego przestrzeganie uporczywie podkreśla, nie znalazł przepisu, który mógłby na to pozwolić. Nie interesował go też argument, że o głos prosi obecny wicepremier. Z podobną butą moderował sejmową debatę, przerywając wystąpienie ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
Nie są to sytuacje odosobnione. Wystarczy przyjrzeć się momentowi przejęcia laski marszałkowskiej. Tuż po głosowaniu marszałek Elżbieta Witek podeszła do Szymona Hołowni z gratulacjami – pełna klasy i taktu. Jak zareagował Hołownia na skandaliczną informację, że większość sejmowa sprzeciwiła się objęciu przez nią funkcji wicemarszałka? „Trzeba się nauczyć wygrywać i trzeba nauczyć się przegrywać. Trzeba nauczyć się pracować razem w parlamencie” – rzucił zimno. Tyle w temacie klasy.
Jak wyglądają pierwsze decyzje nowego marszałka? Pierwszym krokiem była likwidacja barierek przed Sejmem, które stanęły tam, gdy opozycyjne bojówki zagrażały bezpieczeństwu posłów. Spektakularna manifestacja. W niezwykle symboliczny sposób zostały rozbrojone przez dotychczasowych zadymiarzy ulicznych opozycji: rozmaitych aktywistów, „Babcię Kasię”, Bartosza Kramka, „kierowcę Seicento” i „Obywateli RP” wykrzykujących hasło „Sejm jest nasz”. Pozostaje pytanie, jak szybko pojawią się znowu. Strajk Kobiet już czeka, by wymusić na nowym rządzie własne postulaty. A z nimi nie ma „miękkiej gry”.
Ważniejsze są jednak decyzje formalne. [Pierwsza z nich dotyczyła podejrzanego o korupcję i przebywającego w areszcie Włodzimierza Karpińskiego. „Podpisałem wczoraj dokumenty informujące trzy osoby o pierwszeństwie przysługującym im w objęciu mandatu europarlamentarnego do Parlamentu Europejskiego” — oświadczył Hołownia, przekonując że jest to czynność formalna, która musiała zostać wykonana. W ten sposób nadał bieg sprawie Karpińskiego, który ma teraz szansę na objęcie mandatu w PE, choć zaledwie kilka dni temu Prokuratura Krajowa skierowała do sądu wniosek o przedłużenie aresztowania z uwagi na to, że istnieje realna obawa matactwa. Skoro samo przebywanie na wolności jest dla prokuratury faktem zagrażającym śledztwu, co tu dopiero mówić o immunitecie?
Hołownia zadeklarował także, że nie ma w jego gabinecie miejsca na zamrażarkę i dlatego przyjął z marszu cztery projekty ustaw które wpłynęły wczoraj do Sejmu. Dwa z nich dotyczą legalizacji aborcji i zostały złożone przez Lewicę. Czy w tak krótkim czasie zdołał się z nimi szczegółowo zapoznać i gruntownie przeanalizować ich skutki? Wątpliwe. Ale może na właśnie bezrefleksyjny automatyzm przyjął za zasadę własnej działalności?
Pierwsze kroki nowego marszałka wyglądają dość karykaturalnie. Nie zawsze szybkość działań idzie w parze z jakością, a pewność siebie z dojrzałością. Jedno jest pewne: Donald Tusk, przyglądający się tym działaniom z boku, wygląda na zadowolonego, na kogoś kto rozdał zadania i obserwuje sprawność ich wykonania.
CZYTAJ TAKŻE: NASZ WYWIAD. PiS bez wicemarszałków. Premier Beata Szydło: To była manifestacja siły. Można mieć jak najgorsze przeczucia
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/670882-pierwsze-kroki-holowni-w-roli-marszalka-tusk-zadowolony