Poniedziałkowa inauguracja Sejmu obfitowała w gesty, które przez chwilę mogły sugerować gotowość stron dyskursu publicznego na coś w rodzaju pojednania. Prezydent podał rękę liderom opozycji, Marszałek Senior wyraził nadzieję, że nowa kadencja pozwoli odbudować poczucie wspólnoty narodowej, a nowy marszałek Sejmu, Szymon Hołownia, witał w Sejmie „różnych Polaków” (nie mylić z „równych Polaków”). Głosowania szybko jednak pokazały, że osiem gwiazdek to wciąż najsilniejsze i chyba jedyne spoiwo nowego obozu, a siedem i pół miliona wyborców można zwyczajnie olać.
Całkiem niedawno, bo w marcu wiceszef PO, Rafał Trzaskowski zapowiadał, że dla wyborców PiS nie będzie miejsca w Polsce.
Wszyscy wiemy, że młode pokolenie, właśnie wy, rozstrzygnie kwestię absolutnie fundamentalną: kto będzie rządził w Polsce. Czy to będzie opozycja, partie demokratyczne, czy to będzie znowu PiS wspierany przez swoich popleczników; przez tych, których przez te lata hodował, którzy mają absolutnie skrajne poglądy, na które nie ma miejsca w Polsce i których nigdy nie zaakceptujemy
— grzmiał kilka miesięcy temu ze sceny w Sosnowcu prezydent stolicy.
Wygląda na to, że nowy obóz rządzący, ten uśmiechnięty, otwarty, tolerancyjny i praworządny zrobi wiele, by ci wyborcy nie czuli się „u siebie”, choć Donald Tusk na marszu 1 października ślubował zakończenie wojny polsko-polskiej. Szybko okazało się, że ani w Sejmie, ani w Senacie Prawo i Sprawiedliwość nie może liczyć na swojego przedstawiciela w Prezydium, choć mieć go powinno. Jednak sejmowa większość nie zgodziła się na kandydatów wskazanych przez PiS. Oczywiście sejmowa większość ma swoje prawa, z których zresztą przez osiem lat garściami czerpał obóz Zjednoczonej Prawicy, ale i wyborcy mają prawo czuć się uszanowani. Wczoraj poczuli się zignorowani.
O tym, że konserwatywnymi poglądami będzie w dzisiejszej Polsce pod górkę przekonał się Oskar Szafarowicz. Komisja dyscyplinarna Uniwersytetu Warszawskiego zdecydowała, że działacz młodzieżówki dostanie naganę z ostrzeżeniem, ale może kontynuować studia. W dzisiejszych okolicznościach, to niemal gest łaski. A to dopiero początek polowania na czarownice, czyli na tych co mają „pisowskie poglądy”. Zbrodnią, jak zobaczyliśmy na przykładzie eurodeputowanych z PiS może być nawet zalajkowanie niewłaściwego posta. Lajkozbrodnię wymyśliłby Orwell, gdyby nie to, że nie było wówczas mediów społecznościowych.
Właściwie owo polowanie, tropienie, pragnienie rozliczeń, to najsilniejsze spoiwo nowej parlamentarnej większości. O podpisanej w piątek umowie koalicyjnej wielu komentatorów pisało i mówiło, że jest ogólna i mało konkretna. Najkonkretniejsza jest jednak tam, gdzie jest o mowa rozliczeniach i likwidacjach, np. CBA. Widać wyraźnie, że w tej sprawie przyszłym koalicjantom najłatwiej było się dogadać, we wszystkich innych są głównie rozbieżności. Odsunięty na osiem lat od władzy obóz liberalno-lewicowy dyszy dziś rządzą zemsty, a jego wyborcy domagają się igrzysk. I w dużym stopniu je dostaną. Choćby w postaci komisji śledczych lub innych popisowych rozliczeń czy spektakularnych zwolnień. Igrzyska to jest to, czego z pewnością nowa większość swojej, spragnionej krwi publiczności, dostarczy, nawet kosztem chleba. W końcu osiem gwiazdek to jedyne hasło, które na wyborczych sztandarach mieli wymalowane wszyscy przedstawiciele dzisiejszej większości. Cała reszta, to jeden wielki protokół rozbieżności.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/670663-w-polsce-nie-ma-miejsca-dla-wyborcow-pis