Upadek, katastrofa, armagedon. Słowami można żonglować, ale pewne jest jedno – zmiana traktatów unijnych i odebranie krajom członkowskim prawa do suwerennego decydowania o tym, kto może do nich wjechać spoza UE, oznacza dla państw Wspólnoty niewyobrażalne kłopoty. Na nic po tysiąckroć składane zapewnienia Niemców, że wiele zrozumieli z kryzysu lat 2015-2016. Decyzje podejmowane przez rząd w Berlinie pokazują coś dokładnie odwrotnego. Właśnie zdecydowano o jeszcze szerszym wpuszczanie imigrantów (zwanych nad Renem uchodźcami).
W miniony piątek „Bild” opisał list, jaki 3 listopada do minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser wysłał szef Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców (BAMF). Hans-Eckard Sommer pisze w nim, że sytuacja z wnioskującymi o azyl w Niemczech jest „skrajnie krytyczna”, brakuje środków na ich obsługę, a prawdziwe liczby przybyszów są dużo większe niż wynika z oficjalnych danych.
Jak pisze Sommer, nie jest prawdą, że w ostatnich miesiącach złożono ledwie 30 tys. wniosków azylowych – administracje landów mają tak duże opóźnienia w rozpatrywaniu zgłoszeń, że we wrześniu zanotowały 50 tys. zaległych wniosków, a w październiku 55 tys. Szef BAMF pisze wprost, że jego urząd nie jest w stanie poradzić sobie z tą sytuacją.
Brakuje pieniędzy (setek milionów euro), pracowników (z powodu niedoboru etatowców poprzez agencje pośredniczące zatrudniani są pracownicy tymczasowi), a zwłaszcza informatyków.
Kilka godzin później ten sam „Bild” doniósł o e-mailu, jaki z niemieckiego MSW został wysłany do BAMF. Zawiera wytyczne, dzięki którym proces przyznawania azylu przyspieszy. Sprowadzają się one do jednego: należy mniej dokładnie weryfikować zgłoszenia! Niemcy rezygnują z kontroli bezpieczeństwa, byle tylko odetkać urzędy i wpuścić kolejne setki tysięcy migrantów.
W notatce wskazano, że to „środki tymczasowe”, które jednak mają obowiązywać „do odwołania”. O co chodzi? Genialny plan niemieckiego MSW zakłada m.in. sprawdzanie mniej paszportów, dowodów osobistych i innych dokumentów. Zaś w przypadku braku paszportu, urzędnicy mają już nie sprawdzać smartfonów w celu uzyskania informacji o narodowości danej osoby. Mowa jest też o ograniczeniu uzyskiwania informacji za pośrednictwem systemu informacyjnego Schengen, a nawet o zaleceniu zaprzestania tworzenia statystyk dotyczących poziomu edukacji przybyszów.
Trzy tygodnie temu kanclerz Olaf Scholz grzmiał: „musimy deportować sprawniej i szybciej”. A w rzeczywistości dziś jego minister po cichu nakazuje de facto urzędnikom: wpuszczać jak leci.
O jak dużej fali migrantów mówimy? Od stycznia do października złożono w Niemczech 267 384 wstępnych wniosków o azyl. Oznacza to, że ten rok będzie pod tym względem rekordowy od siedmiu lat – w roku 2016 złożono 722 370 wniosków.
Najwięcej osób ubiegających się o azyl w 2023 r. pochodziło dotychczas z Syrii (83 336), następnie Turcji (45 086) i Afganistanu (43 958). Żadne z tych państw nie graniczy z Niemcami, więc ich obywatele azylu powinni szukać gdzie indziej. A jednak nasi zachodni sąsiedzi wciąż mówią im: „Herzlich Willkommen!”.
Za Odrą nie zmieniło się nic. Otrzeźwienie nie przyszło. Wręcz przeciwnie – chcą całemu kontynentowi upichcić swoiste międzynarodowe samobójstwo rozszerzone.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/670523-niemcy-wpuszczaja-azylantow-jak-leci-bo-sie-nie-wyrabiaja