Można w nieskończoność powtarzać, że „Niepodległość nie jest dana raz na zawsze”, a i tak wielu nie zdoła pojąć aktualnego sensu tych słów. I chyba dawno ta przestroga nie wybrzmiała tak dobitnie, jak wczoraj – w Święto Niepodległości obchodzone w bezpośredniej bliskości wydarzeń, które mogą zadać kres polskiej suwerenności. Bo choć liczne środowiska próbują te obawy zakrzyczeć i wyśmiać, fakty są bezlitosne. Przyspieszone procesy przebudowy UE przy jednoczesnej zmianie władzy w Polsce stwarzają przestrzeń na podporządkowanie polskiej polityki rozwiązaniom Brukseli i Berlina.
Jeszcze kilka lat temu można by sądzić, że do ogromnej części ludzi argumenty bezpieczeństwa państwa nie przemawiają, bo nie czują bezpośredniego zagrożenia, żyjąc w dobrobycie, ciesząc się samorozwojem i wolnością podróżowania. Ale dziś? Po bestialskiej agresji Rosji na Ukrainę, gdzie drugi rok giną ludzie i nie widać końca tego wojennego szaleństwa? Po wybuchu wojny na Bliskim Wschodzie, który ma swoje realne odzwierciedlenie w Zachodniej Europie, gdzie nie ma dnia bez ataków i zamieszek? Co powoduje ludźmi głosującymi na partie otwarcie deklarujące osłabienie bezpieczeństwa państwa? Czego spodziewają się po politykach, którzy nie widzą żadnych zagrożeń w procedowanej zmianie traktatów unijnych, mających przeobrazić Unię w superpaństwo, którego Polska będzie zaledwie jedną z podległych mu dzielnic, a Niemcy przyjmą na siebie zadanie „oduczania nas narodowych egoizmów”?
Apel prezydenta o polskość w decyzjach politycznych
Dawno nie było tak wielu, zmasowanych, realnych zagrożeń, wymagających jednoznacznej obrony suwerenności i niepodległości państwa. Wyraził to w swoim wczorajszym przemówieniu dobitnie prezydent Andrzej Duda, przypominając słowa Marszałka Piłsudskiego, który mówił że „Polacy chcą niepodległości, ale pragnęliby, żeby ona kosztowała 2 grosze i dwie krople krwi. Ale niepodległość jest bardzo cenna i niezwykle kosztowna”. Mocno wybrzmiał ten apel skierowany do polityków, decydentów, ludzi odpowiedzialnych za kształtowanie polskich spraw, ale także do obywateli, że walka o niepodległość nie kończy się nigdy, jest zadaniem ustawicznym.
Trzeba było o nią walczyć – i to trzeba było pamiętać, że walczy się o nią nie tylko z bronią w ręku, ale walczy się o nią także i mądrym prowadzeniem spraw państwowych. A ta mądrość nie oznacza tylko mądrych planów; a ta mądrość nie oznacza tylko mądrych myśli i ideologii – ta mądrość oznacza także mądre działanie, mądre wykonanie, a przede wszystkim umiejętność współdziałania dla wielkiego wspólnego dobra, jakim jest Rzeczpospolita
— apelował prezydent w swoim uroczystym wystąpieniu na pl. Piłsudskiego, odwołując się do pamięci historycznej i cykliczności zagrożenia płynącego ze strony dwóch sąsiadujących z Polską mocarstw.
Ta lekcja 123 lat niewoli widocznie była jeszcze wtedy za słaba, by wszyscy w Polsce – tej II Rzeczypospolitej – rozumieli, że razem muszą budować silne państwo, które będzie w stanie utrzymać swoją niepodległość. Niechże efekt tej pamięci historycznej budującej się od 105 lat, której my dzisiaj jesteśmy kontynuatorami, będzie dla nas najważniejszym drogowskazem na przyszłość, gdy mówimy o naszym państwie, o naszej niepodległości, o naszej suwerenności. (…)
Spierajmy się, dyskutujmy, ale niech w tym wszystkim Polska niepodległa, suwerenna zawsze będzie najważniejsza. A niepodległa i suwerenna jest wtedy, kiedy to my sami o niej decydujemy i o naszych najważniejszych sprawach, kiedy to nasz parlament – na demokratycznych zasadach wybrany i na demokratycznych zasadach pracujący – podejmuje najważniejsze dla Polski decyzje, decydując o jej przyszłości i o jej kształcie; wtedy, kiedy to wszystko dzieje się pod kontrolą i za decyzją wyborczą i referendalną naszych rodaków, a nie innych państw i narodów. Ile razy inni o nas decydowali, tyle razy nieszczęśliwie dla nas to się kończyło
— podkreślił prezydent, przypominając że wszelkie sojusze wymagają mądrej obecności – takiej, w której ”polski interes właściwie rozumiany będzie dla nas absolutnie na pierwszym miejscu”.
Ważna przestroga prezesa PiS
Również prezes PiS Jarosław Kaczyński zarysował mapę współczesnych zagrożeń, jaka będzie dla Polski nieuchronna, jeśli natychmiast nie zaczniemy blokować rozpoczętych procesów zmian. Niebezpieczeństwo zmiany unijnych traktatów, w których Niemcy i Francja zyskają potężną przewagę, a decyzje polityczno-gospodarcze cofną nas w rozwoju i nie tylko odbiorą dziejową szansę rozwoju, realizowaną dziś z tak wielkim wysiłkiem, ale sprawią że staniemy się landem podporządkowanym interesom innych.
Po tym traktacie, jeżeli on wejdzie, Polska nie będzie już w żadnym wypadku krajem niepodległym, suwerennym i w ogóle nie będzie państwem
— mówił prezes PiS w Krakowie, rysując czarny scenariusz forsowany w Brukseli.
Co dalej?
Zagrożenia są dziś już nie tylko daleką mrzonką, ale bezpośrednim doświadczeniem. A mimo to, choć wszyscy mają bieżący dostęp do informacji z całego świata, bezradność w ich praktycznym rozumieniu poraża. Brak zdolności wyciągania wniosków z historii czy zupełny brak jej znajomości? Bez pamięci nie ma tożsamości, a bez nich obu wolności. Historia boleśnie zatacza koło. Bo przecież odzyskana niepodległość i suwerenność, uwolnienie się od rosyjskich i niemieckich wpływów, odbudowywanie gospodarki i pozycji na świecie, odkłamywanie historii i zawieranie nowych sojuszy międzynarodowych – wszystko co było w ostatnich latach naszym udziałem, może dziś zostać zaprzepaszczone. Wystarczy kilka egoistycznych, bezrozumnych decyzji. W najbliższych dniach wiele się rozstrzygnie. Ale nawet, jeśli rozstrzygnięcia będą dla Polski fatalne, trzeba zachować wolę walki i świadomość obywatelskiej siły narodu. Trzeba za wszelką cenę sprzeciwiać się federalizacji UE i mieć świadomość, że kilka politycznych decyzji ludzi nierozumiejących właściwie interesu narodowego, może sprawić, że będziemy jedynie autonomiczną przestrzenią zewnętrznie zarządzanego systemu, zapleczem usługowo-handlowo-turystycznym dla bogatych krajów UE.
Suwerenność jest wtedy, gdy – jak przypomniał prezydent – „to my sami decydujemy o naszych najważniejszych sprawach, kiedy to nasz parlament – na demokratycznych zasadach wybrany i na demokratycznych zasadach pracujący – podejmuje najważniejsze dla Polski decyzje, decydując o jej przyszłości i o jej kształcie; wtedy, kiedy to wszystko dzieje się pod kontrolą i za decyzją wyborczą i referendalną naszych rodaków, a nie innych państw i narodów”. To ostatni moment na zbiorowe przebudzenie i głęboką narodową refleksję. Przypominają mi się słowa Ignacego Jana Paderewskiego wygłoszone 26 grudnia 1918 w Poznaniu, gdzie zatrzymał się w drodze z Anglii do Warszawy. Wtedy też Niemcy na wszelkie sposoby próbowali zatrzymać ten pęd ku polskości. Najpierw robili wszystko, by ta wizyta nie doszła do skutku, a gdy to się nie powiodło, wyłączyli prąd w całym mieście. Paderewski został powitany przy blasku kilkuset pochodni. Jego obecność i płomienne słowa dodały Rodakom takiej siły i pragnienia walki o wolność, że następnego dnia wybuchło Powstanie Wielkopolskie. Największy zwycięski zryw niepodległościowy na terenie zaborów. Niech to stanowi pociechę, że każdy ucisk potęguje zryw wolności. A słowa Paderewskiego, niech nas zachęcą do konstruktywnej jedności, która nie pozwoli oddać suwerenności:
Po długich latach niewoli Ojczyzna się odradza. Odbudować się musi na tych samych podstawach, na których tu pierwsza budowa poczęta została. Żadne, najmędrzej zorganizowane stronnictwo Ojczyzny odbudować nie zdoła. Do tego dzieła trzeba jedności i zgody wszystkich, miłości i siły, wiary i zaparcia się samego siebie, do tego dzieła potrzeba wszystkich sił i wszystkich serc zespołu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/670456-nie-ma-suwerennosci-bez-wysilku-czy-jest-jeszcze-szansa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.