Krakowskie przemówienie Jarosława Kaczyńskiego wyznacza ważny moment w dziejach obozu niepodległościowego. Oznacza zdefiniowanie celu na najbliższe, bez wątpienia trudne lata. Tym celem jest obrona podstawowych ram, na których opiera się dziś państwo polskie. Unijne traktaty, które wypichcono w Brukseli i które za chwile będą narzucane narodom Europy, oznaczają bowiem koniec naszej niepodległości nawet w wymiarze potencjalnym. Niezależnie od tego, kto będzie w naszym kraju rządził, nie będzie miał żadnego pola manewru. Będzie mógł zrobić mniej niż władze PRL. Dużo mniej.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości zapowiedział pierwsze działania obronne: zwołanie w styczniu konferencji, na której pojawić się mają wszyscy ci, którzy dostrzegają nadchodzące zagrożenie. Obóz niepodległościowy będzie też informował Polaków o nadchodzącym zagrożeniu. To sprawa zasadnicza, bo wielu naszych rodaków albo nie wie o zagrożeniu, albo je lekceważy. A przecież sprawa jest wagi historycznej, i wynik ostatnich wyborów ma tu niewielkie znaczenie. Nawet gdyby partie opozycji zdobyły 90 proc. głosów, nie mogłoby to oznaczać naszej zgody na zniesienie polskiej niepodległości. Takiej zgody nie może dać nikt i nigdy.
Niepodległość jest wartością samą w sobie, ale - co wybrzmiało mocno w hali Sokoła w Krakowie - niemiecki zamach na naszą państwowość ma także wymiar ekonomiczny. Jest on próbą zapewnienia sobie dominacji ekonomicznej kosztem naszego regionu, kosztem Polski. Jeśli Bruksela stanie się wszechmocnym regulatorem reguł gospodarczych, będzie narzucała takie rozwiązania, które nie pozwolą nam dogonić najbogatszych państw. Już to czyni tam, gdzie może.
W całej Europie są dziś tylko dwie siły polityczne, które mogą zablokować nowy unijny traktat: Prawo i Sprawiedliwość oraz węgierski Fidesz. Reszta krajów jest tak podporządkowana, albo czuje się tak bezpiecznie w „zachodnim klubie”, że nawet nie podjęła realnej dyskusji, i udaje, że napisany przez niemieckich europosłów traktat, zapowiedziany wcześniej przez kanclerza Niemiec i wpisany do niemieckiej umowy koalicyjnej, jest wspólnym dziełem Europejczyków. Węgrzy dziś trzymają się mocno, i oby tak pozostało. W istocie jednak wszystko zależy od Prawa i Sprawiedliwości.
Prawo i Sprawiedliwość jest dziś czymś więcej niż partią polityczną. Jest gwarantem polskiej niepodległości. I warto, by cała prawica zrozumiała, że każda inna kalkulacja jest oczywistą drogą do klęski naszego państwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/670388-pis-jest-dzis-obronca-i-gwarantem-polskiej-niepodleglosci