„Postawcie się państwo w mojej sytuacji. Około 12-14 sierpnia praktycznie codziennie wypisywane były totalne bzdury na mój temat, na temat czegoś, co nazwano aferą wizową, co nie miało żadnego związku z faktami” — powiedział w Radiu Zet Piotr Wawrzyk, były wiceminister spraw zagranicznych, poseł PiS.
Polityk został odwołany po tym, jak CBA ujawniło nieprawidłowości w wydawaniu 268 wiz. Poseł został skreślony z list PiS w wyborach parlamentarnych.
Jedyne działania przestępcze, jakie mają miejsce w tej sprawie to są działania poza ministerstwem. Ani w centrali, ani w placówkach, według mojej najlepszej wiedzy, nie doszło do żadnych działań o charakterze niezgodnym z prawem
— tłumaczył Piotr Wawrzyk.
Zostałem odwołany w ten sposób, że kiedy już tu byłem w domu, nie w biurze, dano mi sygnał, że czekają panowie z Centralnego Biura Antykorupcyjnego i tak jak panom powiedziałem na samym początku, kiedy przyszedłem do Biura, przedstawili dokument prokuratorski o tym, że muszą wziąć ode mnie telefon. Ja oczywiście bez żadnych wątpliwości ten telefon natychmiast przekazałem. Powiem więcej, wiedząc, że oni są w biurze, mając możliwość, mógłbym zmanipulować cokolwiek w telefonie, ale mi nawet to przez głowę, przez myśl nie przeszło
— tłumaczył Piotr Wawrzyk.
Stragany z wizami
Były wiceszef MSZ odniósł się także do tzw. afery wizowej i słynnych „straganów z wizami w Afryce”.
Mówiło się i to bardzo szeroko o rzekomych straganach z wizami. Nie ma czegoś takiego, nie ma takiej technicznej możliwości, dlatego, że wiza to jest dokument, który jest wyrabiany w Warszawie i trafia do właściwego konsulatu, gdzie jest przekazywany odpowiedniej osobie
— mówił.
Żeby móc otrzymać wizę, trzeba spełnić określone warunki - to wynika z prawa unijnego, to nie jest nasze prawo, to wynika z kodeksu Schengen. Trzeba na przykład mieć poświadczenie, że jest się dobrze sytuowana osobą, czyli na przykład, że ma się - nie wiem - 100 tys. dolarów w banku. I tego rodzaju właśnie dokumenty na konkretne osoby można było na tych straganach w Nigerii nabyć
— tłumaczył.
Druga rzecz to na przykład, że ktoś ma pracę i po prostu ma wysokie zarobki. Taki dokument też powinien być złożony wraz z wnioskiem wizowym. Dlaczego? To są tego rodzaju dokumenty, które sprawiają, że konsul mógłby uznać, że ta osoba jest na tyle dobrze sytuowana, że nie ma tak zwanego ryzyka migracyjnego, o którym wcześniej wspominaliśmy
— uzasadniał.
edy/RadioZet
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/670220-piotr-wawrzyk-zabral-glos-nie-ma-afery-wizowej-w-msz