„Doszło do przekroczenia kolejnego poziomu politycznego zamordyzmu. Smutne jest to - choć z drugiej strony zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić -za tym wnioskiem głosowali polscy europosłowie” - mówi portalowi wPolityce.pl europoseł PiS, prof. Ryszard Legutko, odnosząc się do uchylenia immunitetu czwórce europarlamentarzystów tego ugrupowania: Beacie Kempie, Patrykowi Jakiemu, Beacie Mazurek i Tomaszowi Porębie.
Uchylenie immunitetów
Parlament Europejski zdecydował dziś o uchyleniu immunitetu czwórce europosłów Prawa i Sprawiedliwości: Beacie Kempie, Beacie Mazurek, Patrykowi Jakiemu oraz Tomaszowi Porębie. Podstawą były oskarżenia Rafała Gawła - skazanego w Polsce pełnomocnym wyrokiem za malwersacje finansowe. Gaweł zarzucił czworgu politykom, że „popełnili przestępstwa rasistowskie na terenie Polski” - chodziło o… „podanie dalej” lub „polubienie” w mediach społecznościowych spotu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości dotyczącego zagrożeń związanych z napływem nielegalnych imigrantów do Europy. Spot pochodził z kampanii przed wyborami samorządowymi w 2018 r.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy europosła Prawa i Sprawiedliwości, prof. Ryszarda Legutkę. Czy teraz każdy z nas będzie musiał kilka razy zastanowić się, zanim coś „polubi” na portalu społecznościowym?
Instytucje europejskie już od dość dawna idą w takim kierunku coraz bardziej zamordystycznym. Wszelkie odstępstwa od tego monopolu ideologicznego, jaki dominuje w Unii są dla nich okazją, aby próbować zwalczać wszystkich, których uznają za swoich przeciwników
— mówi nasz rozmówca.
Mieliśmy do czynienia chociażby z cenzurą wystaw. Przykładem sprzed paru lat jest wystawa smoleńska, gdzie tekst zaklejono czarną taśmą. To, co stało się dzisiaj, to nic nowego. To kontynuacja tego, co dzieje się już od dłuższego czasu
— dodaje.
Nasi koledzy są narażeni na nieprzyjemności, ale warte odnotowania jest również to, że z jednej strony osoba skarżąca jest niezwykle mało wiarygodna, jako człowiek uciekający przed wymiarem sprawiedliwości, z drugiej - to, co ci europosłowie zrobili. Oni „polubili” spot
— zwraca uwagę prof. Legutko.
To, że coś tam „polubimy” w mediach społecznościowych, wydawało się dotychczas praktyką nie tylko rozpowszechnioną, ale oczywistą. Coś się lubi, czegoś się nie lubi. I żyliśmy w przekonaniu, że „lubienie” czy „nielubienie” to rzecz absolutnie niepodlegająca żadnym sankcjom. Co najwyżej ktoś może mnie nie lubić za to, co ja lubię, ale dotychczas ta kategoria przynależała do najświętszej sfery wolności
— podkreśla.
A teraz okazuje się, że nie. Parlament Europejski zrobił wyłom i nagle dowiadujemy się, że „lubienie” czegoś może być także przedmiotem sankcji prawnych i Parlament Europejski jest za
— wskazuje.
Wynika to oczywiście z tej skrajnej partyjności instytucji europejskich. Bo to nawet nie są w ścisłym sensie instytucje europejskie, ale instytucje partyjne, zabetonowane przez ten monopol ideologiczny i polityczny. Rządy lewicy tępią wszystko, co jest poza nimi i w ten sposób również dostało się naszym kolegom i koleżankom
— ocenia europoseł PiS.
CZYTAJ TAKŻE:
„Kolejny poziom politycznego zamordyzmu”
Cała sprawa jest śmiertelnie poważna i powinniśmy bronić naszych kolegów i koleżanek. Doszło tu bowiem do przekroczenia kolejnego poziomu politycznego zamordyzmu. Smutne jest to - choć z drugiej strony zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić -za tym wnioskiem głosowali polscy europosłowie
— zwraca uwagę prof. Ryszard Legutko.
Warto dodać, że sprawozdawca zakończył swój dokument wnioskiem przeciwnym: stwierdzeniem, że nie należy zdejmować immunitetu. Jednak zostało to przegłosowane i większość partyjna odrzuciła wniosek sprawozdawcy, mimo iż zwykle się go przyjmuje
— przypomina.
A po głosowaniu na sali plenarnej widziałem zadowolone, uśmiechnięte twarze tej większości, która podnosiła ręce na „tak”, choć była to rzecz absolutnie naganna
— podkreśla polityk.
„To przygrywka do tego, co może mieć miejsce później”
Cała sprawa wydaje się od początku dość absurdalna, a co więcej - osoba skarżąca występuje tutaj z pozycji pokrzywdzonego. W jaki sposób miałby zostać pokrzywdzony bądź treścią spotu, bądź polubieniem go przez europosłów?
Formalnie rzecz biorąc sprawa nie powinna istnieć i gdyby doszło do sytuacji odwrotnej, to ona w ogóle nie znalazłaby się w porządku obrad Parlamentu. Na tym jednak polega właśnie ten postępujący zamordyzm i upartyjnienie: tu nie ma po prostu żadnych zasad. Nie trzymamy się zasad, które powinny obowiązywać niezależnie od tego, kto jest z jakiej partii. Nie, tutaj jest jedna zasada: jeśli możemy zaszkodzić przeciwnikom politycznym z prawej strony, to możemy łamać wszelkie zasady. I to jest to, co przyjmuje europarlament i według tego działa od dłuższego czasu. W dodatku - nadal będzie w ten sposób działał, jeśli nie zostanie dokonana jakaś zmiana
— wskazuje prof. Legutko.
I możemy nawet sobie wyobrazić - będzie to koszmarne wyobrażenie - jak będą wyglądać instytucje europejskie, gdyby te proponowane zmiany traktatowe miały wejść w życie. Bo to, co dzieje się teraz, jest pewną przygrywką do tego, co będzie mieć miejsce później
— podsumowuje.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/670049-legutko-przekroczono-kolejny-poziom-politycznego-zamordyzmu