„To kompromitacja państwa, które takiego kandydata wysyła. On musi mieć przyzwolenie swojej partii, by dokonywać zgłoszenie swojej gotowości do objęcia stanowiska. Jeżeli partia godzi się, by ktoś, kto jest autentycznie oskarżony o popełnienie przestępstw karnych, reprezentował partię, to jest to wywieranie wpływu na aparat wewnętrzny, na prokuraturę, która prowadzi postępowanie w tej sprawie” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Genowefa Grabowska, ekspert prawa międzynarodowego.
wPolityce.pl: Pani profesor, jaki to sygnał dla Parlamentu Europejskiego, że wybiera się tam osoba tymczasowo aresztowana w sprawie karnej?
prof. Genowefa Grabowska: To jeszcze jeden garb. Powinna być osobna ława dla osób, które mają częsty kontakt z prokuraturą, dla osób bez immunitetu. To już się robi całkiem liczba grupa pod przywództwem pani Eva Kaili.
A jaki sygnał wysyła w w Europę Polska?
To kompromitacja państwa, które takiego kandydata wysyła. On musi mieć przyzwolenie swojej partii, by dokonywać zgłoszenie swojej gotowości do objęcia stanowiska. Jeżeli partia godzi się, by ktoś, kto jest autentycznie oskarżony o popełnienie przestępstw karnych, reprezentował partię, to jest to ratowanie skóry i wywieranie wpływu na aparat wewnętrzny, na prokuraturę, która prowadzi postępowanie w tej sprawie. Z drugiej strony, to brak liczenia się z opinią publiczną. I to na kilka miesięcy przed wyborami do Europarlamentu.
Bo jaki naprawdę może mieć cel przyjmowanie mandatu na kilka miesięcy przed kolejnymi wyborami do Europarlamentu?
Nagłośnienie tej sprawy skutkować będzie tym, że społeczeństwo nabierze przekonania, że tam posłem może być każdy. Że osoba z tak ciężkimi zarzutami jest rekomendowana do objęcia wysokiego stanowiska. Nie wiem, czy społeczeństwo będzie chętne do udziału w takich wyborach, albo głosowaniu na taką partię.
Podobne przykłady są już znane.
I podobnie jak Pani Kaili i inne osoby też są osobami o nijakiej wiarygodności i nie spełniają warunków moralnych do pełnienia swojej funkcji, do reprezentowania narodu. Fakt, że są posłami jest oznaką słabości Parlamentu Europejskiego, nieumiejętnością szefowej PE z poradzeniem sobie z sytuacją, w której PE się znalazł. Rozumiem, że mogą tego nie chcieć na kilka miesięcy przed wyborami nagłaśniać tej sytuacji, ale stają w jednoznacznym położeniu. Albo się zgadzają na to, aby pani Kali i podobni brali udział w procesie legislacyjnym UE. Przecież stanowi o prawie, za łamanie którego siedziała w belgijskim więzieniu.
Można temu zapobiec?
Decyzje są inne. Tak samo jak godzono się na udział w legislacji separatystów hiszpańskich, którzy siedzieli w tym czasie w więzieniu. Przed panem Karpińskim osoby z listy odmawiały już przejęcia funkcji w Europarlamencie, zatem równie dobrze można było kierować propozycję do następnej osoby na liście. Takiej osobie, która nie przynosi wstydu ani partii, ani Polsce.
Co powie zachodnia prasa?
To smutne, bo prasa zachodnia z pewnością będzie pisać, że zamiast osoby krystalicznej, z Polski przyjeżdża osoba prosto z aresztu. Smutne to wszystko. Dopóki będzie istniała instytucja immunitetu, będą się za nią chować osoby łamiące prawo.
A jest szansa, że gdyby jednak Włodzimierz Karpiński objął mandat, Parlament Europejski będzie głosował nad uchyleniem mu immunitetu?
Ktoś musiałby o to zawnioskować. Prokuratura mając dowody natury karnej, nie politycznej, może wystąpić o zdjęcie immunitetu. Wówczas Europarlament musi taki wniosek rozważyć. Wydaje się wręcz, że Europarlament bardzo łatwo uchyla immunitety w sprawie nawet obecności na Twitterze. Tym bardziej uchyli immunitet w sprawie człowieka, który już był w więzieniu w sprawie o wielkie nadużycia i korupcję.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/669908-wywiad-prof-grabowska-karpinski-w-pe-to-wstyd-dla-polski