„Powody stosowania tak długiego aresztu nie są wyssane z palca. Jeżeli prokurator powie sędziemu, że on jest w areszcie tylko dlatego, żeby nie przekazać informacji innym, nieujawnionym jeszcze uczestnikom przestępstwa, że istnieje obawa matactwa, obawa działania na szkodę postępowania karnego, sąd będzie miał poważny problem. To będzie próba dla adwokatów i dla sądu” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl mecenas Marek Markiewicz.
wPolityce.pl: Panie Mecenasie, w jaki sposób można trafić z celi prosto do Europarlamentu? Jak to możliwe w świetle prawa?
Mec. Marek Markiewicz: To jest sprawa i prawa, i moralności. Zacznijmy od tego, że przesłanką wzbraniającą przed objęciem mandatu europosła jest pozbawienie wolności. Pan Karpiński nie jest jeszcze ukarany, przysługuje mu domniemanie niewinności. Od razu otwiera to spór, kto jest przestępcą, kto jest skazanym, kto aresztowanym. Dowody musiały być jednak dla sądu przekonujące, skoro zadecydowano o areszcie tymczasowym, długotrwałym.
Problem w tym, że domniemanie niewinności byłoby wzmocnione immunitetem. Co w takim razie ze śledztwem w sprawie afery śmieciowej?
To rodzi następne pytanie. Jakie ten człowiek ma poczucie własne, by reprezentować naród w takiej sytuacji? To jest pytanie otwarte. Nie wiem, czy wyborcy zakładali wcześniej, że pan chciałby reprezentować naród prosto z celi więziennej korzystając jednocześnie z ochrony majestatu Rzeczypospolitej. To jest bardzo interesujące pytanie także dla sądu. Sąd może nie chcieć uchylić tymczasowego aresztu. Przesłanka uzyskania immunitetu wiąże się bowiem z działalnością poselską. To, za co pan Karpiński przebywa w areszcie w najmniejszym stopniu nie jest związane z działalnością poselską.
Sąd zadecydowałby de facto, czy Karpiński będzie objęty immunitetem?
Przyjrzymy się, jaka byłaby decyzja sądu. Przesłanek do uzyskania immunitetu i ochrony nie ma. Sąd nie powinien tego uznawać. Inaczej bylibyśmy w kraju pełnym paradoksów. Jest, co prawda, kilka innych osób, przeciwko którym toczy się poważne postępowanie karne i które do momentu złożenia ślubowania podlegają wymiarowi sprawiedliwości. Prawdę mówiąc immunitet nie rodzi się z godziny na godzinę. Bardzo jestem ciekaw tego rozstrzygnięcia.
Argumenty synów pana Karpińskiego są m.in. takie, że rzeczony przebywa w areszcie już bardzo długo, bo 8 miesięcy.
Zręczny adwokat mógłby długo argumentować za zwolnieniem Karpińskiego, ale przeciętny obywatel mógłby się puknąć w czoło i stwierdzić, czy w takiej sytuacji możliwe jest przyznawanie mandatu i godności europarlamentarzysty. To jest wyróżnik, a nie objęcie stanowiska w urzędzie gminy, czy nawet urzędzie wojewódzkim. Ta sprawa to także wyznacznik roli adwokata. Ja nie podjąłbym się obrony pana Karpińskiego w tej sytuacji. Traktuję ten zawód także jako służbę społeczną.
Co musiałoby się wydarzyć, żeby sąd zwolnił Karpińskiego z aresztu?
Musiałaby zaistnieć istotna przyczyna, która uzasadnia konieczność uchylenia tymczasowego aresztu. Powody stosowania tak długiego aresztu nie są wyssane z palca. Jeżeli prokurator powie sędziemu, że on jest w areszcie tylko dlatego, żeby nie przekazać informacji innym, nieujawnionym jeszcze uczestnikom przestępstwa, że istnieje obawa matactwa, obawa działania na szkodę postępowania karnego, sąd będzie miał poważny problem. To będzie próba dla adwokatów i dla sądu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/669893-wywiad-markiewicz-nie-podjalbym-sie-obrony-karpinskiego