„Wydaje mi się, że reakcja opozycji jest rytualna. Oni się wręcz zachowują tak, jakby musieli troszkę pokrzyczeć, wyrazić niezadowolenie, ale tak naprawdę zachowują się, jakby to było im trochę na rękę, bo widać, że są nieprzygotowani. Nie mają umowy koalicyjnej, nie mają uzgodnione, kto będzie marszałkiem, nie mają podziału pomiędzy siebie ministerstw” - powiedział w programie „Gość Wiadomości” (TVP Info) Marcin Mastalerek, szef gabinetu prezydenta, odnosząc się do reakcji opozycji na decyzję prezydenta o desygnowania Mateusza Morawieckiego na premiera.
Zapewniali na samym początku, kiedy byli rozentuzjazmowani po przedstawieniu wyniku wyborów, że już za chwilę koalicja, za chwilę przyniosą podpisy 248 posłów pod koalicją. Minęły trzy tygodnie, a nie mają nawet umowy koalicyjnej. To mi zaczyna przypominać te ich rozmowy nt. jednej listy, której przecież nie stworzyli lub rozmowy nt. marszu 1 października, na który ostatecznie Trzecia Droga nie poszła, bo mówili, że chcą pozyskiwać elektorat PiS-u
— podkreślił.
Mastalerek zauważył, że powierzenie misji tworzenia rządu w pierwszym kroku konstytucyjnym Donaldowi Tuskowi, byłoby niekorzystne dla Lewicy i Trzeciej Drogi.
Gdyby Donald Tusk dostał w pierwszym kroku misję stworzenia rządu, to przecież byliby pod ścianą, on rozmawiałby z nimi z pozycji siły
— mówił.
Szef gabinetu prezydenta przeanalizował powyborczą postawę PSL-u.
To przecież z PSL-u w pierwszych dniach wychodziły głosy, że może to jednak nie Donald Tusk powinien być w tej koalicji premierem, tylko może ktoś z PSL-u. Tam takie głosy były, oni tego nie podjęli. Mogą negocjować i z Donaldem Tuskiem, i mogli negocjować z PiS-em, przecież nie oszukujmy się, do PiS-u mają dużo bliżej programowo i ideowo. Z jakiegoś powodu prezes Kosiniak-Kamysz tej pewnej elementarnej gry politycznej nie podjął, on sam osłabia siebie w negocjacjach
— stwierdził.
Jest bardzo lojalny wobec Donalda Tuska. Nie wiem, jak to się skończy ostatecznie, wiem jedno. Jeżeli ta koalicja, którą chcieliby zorganizować, czyli koalicja KO, Lewicy i Trzeciej Drogi powstanie, to Lewica jest skazana na porażkę, dlatego że Lewica robi coraz mniej głosów i jeżeli Lewica bardzo mocno nie będzie stawiała w tej kadencji spraw światopoglądowych, a jest wówczas na kursie kolizyjnym z PSL-em, to po prostu zniknie. Mogą spaść pod próg, albo wejść do PO
— dodał.
„Najcięższe zadanie ma Trzecia Droga”
Mastalerek zaznaczył, że najgorzej w koalicji z Donaldem Tuskiem będzie miała Trzecia Droga.
Najcięższe zadanie ma Trzecia Droga, dlatego że mnóstwo wyborców, również wyborców, którzy w 2020 roku zagłosowało na prezydenta Andrzeja Dudę, teraz oddało głos na Trzecią Droga. Oni tak udawali, mówi, że będą trzecią drogą. Dziś jeszcze nie zaczęli kadencji nowego Sejmu, a okazuje się, że oni chcą trzeciej kadencji Donalda Tuska, a nie trzeciej drogi. (…) Kiedy ludzie zobaczą, co się stało, że myśleli, że to będzie naprawdę trzecia droga, a to wszystko kończy się tym, że jest Donald Tusk, którego świetnie pamiętają z jego dwóch kadencji i wyjazdu do Brukseli za apanażami…
— mówił Mastelerek.
Szef gabinetu prezydenta zauważył, że w minionych wyborach sporo głosów się zmarnowało, bo zostały oddane na komitety, które nie przekroczyły progu wyborczego.
PO i Donald Tusk zrobili takie samo de facto poparcie jak Rafał Trzaskowski w 2020 roku – około 30 proc. KO nie wygrała żadnych wyborów i nie odebrałbym PiS-owi władzy, (…) gdyby część głosów niestety nie zmarnowała się. Byli w Polsce wyborcy, którzy tak naprawdę mieli poglądy jak PiS (…), którzy zagłosowali na jeden z malutkich komitetów, który dostał 300 kilkadziesiąt czy 400-tysięcy głosów. (…) Gdyby te głosy padły na PiS, dziś Donald Tusk nie miałby żadnych arytmetycznych szans na stworzenie rządu, bo PiS miałoby ponad 200 posłów, prawdopodobnie około 210 posłów
— analizował.
Mastalerek odniósł się do nacisków na prezydenta ws. desygnowania kandydata na premiera.
Prezydent ma twarda skórę, jest odpowiedzialnym politykiem i nie zajmuje się takimi atakami i nie można w taki sposób wpłynąć na jego decyzję
— mówił.
Szef gabinetu prezydenta nazwał KO „koalicją zemsty”.
To, że KO będzie chciała być tak naprawdę koalicją zemsty, to jest oczywiste. Oni to zapowiadali, taki mieli program i nie zdobyli na tym programie większości. (…) Pytanie, czy Trzecia Droga (…), czy oni zachowają się w sposób wiarygodny wobec swoich wyborców, czy dołączą do koalicji zemsty obywatelskiej
— powiedział.
tkwl/TVP Info
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/669835-mastalerekrozmowy-opozycji-przypominaja-te-nt-jednej-listy