Apele, ponaglenia i groźby kierowane do prezydenta były już mocno irytujące. Bez względu na to, z której strony pochodziły i czy formułowali je politycy czy też dziennikarze. Każdy megalomańsko przypisywał sobie sprawczą moc wpłynięcia na decyzję głowy państwa, jakby przez 8 lat nie zdołano pojąć, że Andrzej Duda jest w swoich decyzjach odporny na wszelkie presje i kieruje się wyłącznie głęboko rozumianym dobrem i bezpieczeństwem Polski. Ktokolwiek uważnie obserwuje działania prezydenta i rozumie jego troskę o sprawy państwa, nie miał wątpliwości, że powierzy misję formowania rządu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. Decyzja o mianowaniu Marka Sawickiego na marszałka seniora dowodzi, że prezydent widzi sprawy głębiej i dalej, niż ogromna część polityków. Otworzył tym posunięciem zupełnie nową przestrzeń. Czy po stronie opozycji jest jeszcze kilku sprawiedliwych, którzy rozumieją, że chodzi suwerenność Polski?
Decyzje prezydenckie należą do najtrudniejszych: są rozstrzygające i jednoosobowe, co oznacza, że nie ma tu rozproszonej odpowiedzialności, jest za to ostry sąd ludzi zawiedzionych takim czy innym wskazaniem. Prezydent Duda ma tego pełną świadomość i wielokrotnie to podkreślał. Jako głowa państwa i strażnik konstytucji musi stanąć często po jednej ze stron sporu, mając przeciwko sobie konkretne oczekiwania rozmaitych sił politycznych i obywatelskich, a jednocześnie zachowując obiektywizm oraz przewidując skutki decyzji – prawne, polityczne i społeczne. Z tej konsekwentnej troski o dobro państwa wynikały – tak krytykowane do dziś przez wielu – prezydenckie weta. Długomyślność, zdolność przewidywania i odpowiedzialność za podejmowane decyzje uchroniły nas z pewnością przed jeszcze większymi turbulencjami politycznymi i zewnętrznymi naciskami. Pisałam o tym już kilka razy, więc nie będę teraz rozwijać argumentacji. Jesteśmy w nowym rozdaniu, które prezydent poprowadził z niezwykłą roztropnością, rozpoczynając od konsultacji ze wszystkimi ugrupowaniami, które będą miały swoich przedstawicieli w Parlamencie. O tej gotowości do rozmów i chęci prowadzenia szerokiego dialogu Andrzej Duda mówi od pierwszych dni swojej prezydentury. Ogłoszona wczoraj decyzja po raz kolejny potwierdza, że nie są to puste deklaracje.
Mateusz Morawiecki czy Donald Tusk? To pytanie rozgrzewało opinię publiczną do czerwoności. Wiadomo było, że każda decyzja ściągnie potężny sprzeciw, hejt i (bez względu na konfigurację) zostanie wykorzystana przez polityków opozycji do ataku na Zjednoczoną Prawicę. Stąd te manipulacyjne próby przesunięcia narracji w stronę upokorzenia premiera zadaniem, z którego nie zdoła się wywiązać. Prezydent zachował zimną krew, po raz kolejny przypomniał, które ugrupowanie wygrało wybory i powierzył misję formowania rządu Mateuszowi Morawieckiemu. Bo przecież, choć Prawo i Sprawiedliwość nie ma samodzielnej większości w zderzeniu ze wszystkimi pozostałymi ugrupowaniami opozycyjnymi w łącznej liczbie jedenastu, jest partią, która zdobyła samodzielnie najwięcej mandatów! - aż 37 więcej niż Koalicja Obywatelska. Otrzymało ponad 1 milion głosów więcej od partii Donalda Tuska. Takie są twarde fakty.
Prezydent podjął jeszcze jeden ogromnie ważny i mądry krok, otwierając tym samym zupełnie nową przestrzeń. Wybierając Marka Sawickiego na marszałka seniora, przeformatował sposób myślenia o tym rozdaniu parlamentarnym, stworzył okazję do podjęcia nowego dialogu, rozbroił tak bardzo usztywnione antypisizmem postawy opozycji.
Przed nami Święto Niepodległości. Mam nadzieję, że będziemy je obchodzić właśnie w duchu współpracy. Pamiętajmy, że kiedy Polska po 123 latach zaborów odzyskiwała niepodległość, także nie brakowało różnic i gorących politycznych sporów. Jednak w najważniejszych sprawach Ojcowie naszej Niepodległości potrafili ze sobą współpracować. Jednoczyła ich Polska!
— apelował prezydent w orędziu, namawiając do konstruktywnego dialogu i troski o Polskę w tych trudnych, kryzysowych czasach pełnych zagrożeń.
Czy Polskie Stronnictwo Ludowe zdoła wyrwać się z kleszczy totalnej opozycji? Czy rozmawiając o konkretach umowy koalicyjnej, dostrzegając jak potężne różnice światopoglądowe i programowe dzielą tę mnogość podmiotów politycznych scalonych jedynie dziką chęcią zniszczenia Zjednoczonej Prawicy, zdołają się wybić na niezależność? Czy dobro Polski, bezpieczeństwo obywateli, stabilizacja gospodarcza staną się dla nich argumentami ważniejszymi od tego nienawistnego sojuszu „wszystkich przeciwko PiS”? Dla PSL to moment dziejowy. Władysław Kosiniak-Kamysz wiele razy przejechał się już na swoich związkach z PO. Teraz ma szansę odzyskać dobre imię partii, wrócić do korzeni i odbudować utraconą reputację. W imię dobra wspólnego, interesu narodowego i bezpieczeństwa Polski. Może są jeszcze po stronie opozycji roztropni, otwarci i mądrzy ludzie, którzy na tej ostatniej prostej zdołają przewidzieć skutki własnych działań? Polacy zaczynają powoli widzieć, co wybrali. Świadczy o tym ostatni sondaż, według którego zdecydowana większość chce utrzymania linii programowej PiS i decyzji wprowadzonych przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Czy nie jest to wystarczający sygnał, by zweryfikować swoje polityczne postawy i podjąć decyzję, która uchroni Polskę od skutków negatywnie nieodwracalnych? Być może można na to patrzeć jedynie w kategoriach cudu, ale przecież i takie miały miejsce długiej w historii Polski miejsce…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/669810-majstersztyk-prezydenta-i-szansa-dla-psl-na-obrone-polski