Ktokolwiek obserwuje z bliska Polskę i Hiszpanię musi czuć się jak w międzynarodowej komedii omyłek, niestety popełnianych z pełną perfidią i w jednym jedynym celu, aby zaszkodzić Polsce.
Tu w Hiszpanii, gdzie obecnie przebywam, na każdym kanale telewizyjnym, (ba! nawet tych głównych, kontrolowanych przez partię rządzącą) - mowa jest tylko o tym, że premier Sánchez dążący do utrzymania władzy za wszelką cenę - gotowy jest nawet na rozbicie państwa na separatystyczne republiki, byleby tylko nie wyprowadzać się z siedziby w Pałacu Moncloa i nie rozstawać z przywilejami władzy.
Przez wiele lat za sprawą czarnego PR, jaki sączył się z instytucji unijnych i prasy światowej słychać było wyłącznie o rzekomych kłopotach z praworządnością w Polsce. Ataki na nasz kraj trwały nawet wtedy, gdy jednocześnie 2 500 sędziów hiszpańskich i parę stowarzyszeń sędziowskich wysyłało listy do Komisji Europejskiej z prośbą o zatrzymanie procesu degradacji praworządności za sprawą autorytarnych działań socjalistyczno-komunistycznego rządu Sáncheza.
Otrzymaliśmy list od hiszpańskich sędziów, który dokładnie przestudiujemy i odpowiemy tak szybko, jak to możliwe
— mówił na konferencji prasowej rzecznik Komisji Europejskiej Christian Wigand w 2021 r. Nikt jednak nie słyszał o Hiszpanii wstrząsanej atakami na niezależne sądy, media i inne kluczowe instytucje państwa, bo to Polska musiała być pod pręgierzem z racji urojonych przewin.
Dziś już wiadomo, o czym donosi prasa każdego dnia w Hiszpanii informując, że nigdy jeszcze w historii hiszpańskiej demokracji nie doszło do tak autorytarnego dryfu, który sprowadza kraj do rangi prywatnego folwarku socjalistów. Dziennik „El Debate” przedstawił listę 25 filarów państwa i instytucji całkowicie przejętych przez lewicę, która pomimo przegranych wyborów nie zamierza oddać władzy. Doprawdy, ponoć reżimowy PiS nie miał nawet bladego pojęcia co to znaczy przejąć wszystkie struktury państwa od Trybunału Konstytucyjnego począwszy na GUS-ie skończywszy. Premier Sanchez zdaje się ignorować milionowe manifestacje na ulicach Hiszpanii, czy ostatnie oświadczenie opublikowane 1 listopada przez Stowarzyszenie Sądownictwa (APM), zrzeszające ponad 1300 sędziów, które ostrzegło w swym liście otwartym, że działania rządu „stawiają Hiszpanię na początku końca demokracji, łamią zasady Konstytucji z 1978 r. oraz wysadzają w powietrze rządy prawa”.
Trzeba przypomnieć, że partia Sáncheza przegrała w lipcowych wyborach parlamentarnych z Ludowcami (choć miała wynik lepszy od KO, bo zdobyła jako druga partia 32 proc. głosów) i podobnie jak nasza opozycja totalna dąży do ponownego objęcia władzy w atmosferze tryumfu i bezwzględnego dążenia do unicestwienia konserwatystów. Ludowcy, podobnie jak „wygrany” PiS nie zdobyli wotum zaufania w Kongresie i mogą teraz tylko biernie przyglądać się niszczeniu państwa. Jak publikował przed dwoma dniami dziennik ABC w alarmistycznym tonie:
Podczas spotkania były premier Aznar uznał, że „przekroczono wszystkie czerwone linie” i że kraj przeżywa „niezwykle poważny kryzys konstytucyjny”, który przypisał pełniącemu obowiązki premiera rządu: „Kandydat Sánchez stanowi zagrożenie dla hiszpańskiej demokracji konstytucyjnej – powiedział Aznar”. Mowa przede wszystkim o tzw. „Amnestii” dla katalońskich zamachowców stanu z 2017 r. którzy zdefraudowali pieniądze publiczne przeprowadzając nielegalne referendum i organizując przemocowe grupy pod nazwą „tsunami demokracji”. Premier Sanchez gotowy jest na każde ustępstwa i spełnianie życzeń separatystycznych prowodyrów, aby zdobyć ich głosy poparcia dla uformowania swego następnego rządu.
Jak ostrzegają sędziowie Trybunału Konstytucyjnego Hiszpanii: „Wydarzenia, które miały miejsce w Katalonii od 1 października 2017 r., które rząd zamierza teraz wymazać i pozostawić bez kary na mocy amnestii, którą negocjuje ze swoimi separatystycznymi sojusznikami, były faktami stanowiącymi poważne przestępstwa.”
Zatem jak powszechnie jest to przedstawiane: premier Sánchez dla swojego prywatnego interesu politycznego, samowładnie ułaskawia przestępców, nie bacząc na łamanie Konstytucji Hiszpanii, która zabrania przeprowadzenia takiej amnestii. Tym samym sytuuje się ponad prawem i niezależnością władzy sądowniczej, aby tylko ponownie objąć fotel premiera. Żądza władzy Pedro Sáncheza powinna otwierać nagłówki europejskiej prasy, fotografie 800 000 manifestantów w Barcelonie przebijają wszelkie marsze zwołane przez Tuska ale niestety tyrania lewicowej większości w Europie powoduje przemilczanie niewygodnych dla niej faktów. Wszak to premier Sanchez otworzył niedawno podwoje pałaców Alhambry dla szefów państw, aby dopinać europejski pakt migracyjny pomimo sprzeciwu Polski Węgier.
Nie ma i nie było problemu z praworządnością w Polsce, o czym wiedzą wszyscy rozsądni obserwatorzy życia politycznego. Za sprawą stachanowskiej pracy opozycji totalnej szukano źdźbła w oku Polski a przegapiono kres demokracji w Hiszpanii.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/669406-gdy-premier-nie-chce-oddac-wladzy-czyli-przypadek-hiszpanii