Czy premier Mateusz Morawiecki wyobraża sobie sytuację, w której znalazły się w rządzie prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza? „Tak” - odpowiedział krótko szef rządu w wywiadzie dla portalu Interia.
Na dziś mamy propozycję, aby partia, która wygrała wybory - mogła stworzyć rząd. Jeśli to się nie uda, to pojawią się kolejne propozycje
— zaznaczył Mateusz Morawiecki.
Szef rządu przekonywał, że PiS w minionej kampanii wyborczej nie atakował PSL-u.
Proszę mi pokazać jakieś ostre wypowiedzi przeciwko ludowcom. My akurat doskonale potrafimy rozróżnić PSL od formacji Donalda Tuska.
— mówił.
Mogę tylko powtórzyć: na pewno naszym głównym przeciwnikiem politycznym - dla całego kierownictwa PiS i wszystkich osób aktywnych w kampanii - była i jest Koalicja Obywatelska. Nie sądzę również, żeby większość wyborców Trzeciej Drogi widziała chętnie Donalda Tuska w fotelu premiera. Gdyby tego chcieli, głosowaliby przecież na Platformę
— dodał.
„Wynik wyborczy PiS nie jest tak dobry, jak oczekiwaliśmy”
Mateusz Morawiecki ocenił wynik wyborczy PiS-u.
Uważam, że wynik wyborczy PiS nie jest tak dobry, jak oczekiwaliśmy, ale jeśli ktoś mówi o porażce, to życzę takich wyników po ośmiu latach rządzenia. Wiem i słyszę dziś wiele głosów od tych, którzy w kampanii chowali głowę w piasek, ale są pierwsi do rozliczania kampanii. Gdyby byli aktywni wcześniej, to moglibyśmy dyskutować. Sztab zrobił bardzo dobrą robotę. Uzyskaliśmy 35 proc. - do samodzielnej większości zabrakło pięć punktów procentowych, a dwa-trzy do bardziej pewnego budowania koalicji. Potrzebujemy ewolucji, a nie rewolucji jako środowisko polityczne. Miała być mijanka w sondażach, Platforma miała z nami wygrać, a Donald Tusk wrócić na białym koniu - a na koniec dojechał z takim wynikiem, jaki - mniej więcej - uzyskał Grzegorz Schetyna w roku 2019. Po prostu część wyborców PiS i Konfederacji przerzuciło się na Trzecią Drogę - która w kampanii przedstawiała się jako droga środka, otwarcia na różne środowiska
— powiedział.
Morawiecki odpowiedział na pytanie, jakie wciągnął wnioski z minionych wyborów.
Polacy nie chcą radykalizacji życia politycznego. Wyborcy powiedzieli nam: powinniście dogadywać się z tymi, którzy mają częściowo podobne poglądy do was, albo z takimi, którzy mają inne poglądy niż wy, ale też chcą dobra Polski
— zaznaczył.
Premier był pytany o tekst byłego ministra ds. europejskich Konrada Szymańskiego dla „Rzeczpospolitej”, w którym oskarżał „radykałów wewnątrz koalicji” - chodzi konkretnie o Suwerenną Polskę - o to, że nie udało się zakończyć pozytywnie sprawy pozyskania środków z KPO.
Na pewno Bruksela za każdym razem czekała na głosy radykałów, którzy - w pewnym sensie - podawali sobie ponad podziałami rękę z Donaldem Tuskiem. Bo Tusk marzył, żeby Polska nie dostała KPO i niektóre krótkowzrocznie myślące, radykalne środowiska u nas również
— powiedział premier.
Zgadzam się, że można by sparafrazować słynne słowa: „Radykałowie wszystkich krajów łączcie się!”. Brak zrozumienia u radykałów nad Wisłą, jaką wagę miały te szybko uzyskane środki dla Polski, spowodował, że ten wehikuł wykorzystali radykałowie z Brukseli i cyniczni przedstawiciele naszej opozycji. Będą to próbowali wykorzystać i dziś. Takie są fakty. Ale przypominam: realizujemy projekty z KPO, prefinansując je poprzez Polski Funduszu Rozwoju
— zaznaczył.
tkwl/interia.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/669402-premier-moglbym-znalezc-sie-w-rzadzie-kosiniaka-kamysza