Czterej przewodniczący trzech opozycyjnych komitetów wyborczych, twierdzą w mediach, że negocjacje idą jak z płatka i przed pierwszym posiedzeniem Sejmu, będzie umowa koalicyjna, ale na razie na to się nie zapowiada.
Mimo tego, że czołowi politycy Platformy, Trzeciej Drogi i Lewicy wystrzegają się, aby publicznie mówić o przebiegu negocjacji, do opinii publicznej przedostają się informacje potwierdzające raczej, że idą one jak po grudzie.
Wynika to głównie z tego, że tak naprawdę jest negocjowane porozumienie, nie trzech opozycyjnych komitetów wyborczych, a porozumienie aż 11 partii politycznych, które wchodzą w ich skład.
Zanim rozpoczęły się rozmowy o programie, rozmawiano o personaliach, bo do opinii publicznej przedostała się informacja, że Lewica zaproponowała koncepcję „rotacyjnego” marszałka Sejmu, jak można przypuszczać z myślą, że w ten sposób przez 2 lata marszałkiem będzie jej przewodniczący Włodzimierz Czarzasty.
Ba, jak mówią niektórzy politycy opozycji, być może koncepcja „rotacyjnych” stanowisk , będzie nawet szersza, co oznaczałoby, że jest presja wspomnianych wyżej 11 partii politycznych, aby ważne stanowiska państwowe przez połowę kadencji, mogło piastować możliwie jak najwięcej ich przedstawicieli.
Staranie Lewicy o funkcję marszałka Sejmu i to jak można przypuszczać w pierwszej części kadencji, można rozumieć jak zabezpieczenie swej obecności w koalicji, bowiem Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga mają razem 222 posłów i tak naprawdę posłowie Lewicy są im potrzebni do powołania rządu, później już niekoniecznie.
Jak słychać w kuluarach, politycy Platformy bardzo źle odbierają publiczne wypowiedzi posłów Lewicy, szczególnie z partii Razem, którzy publicznie mówią, że nie będą popierali ważnych zapowiedzi zawartych w programie „100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów” np. zerowego kredytu mieszkaniowego, czy kwoty wolnej w podatku PIT w wysokości 60 tys. zł.
Jeżeli tego rodzaju zapowiedzi zmaterializowałby się także w głosowaniach na sali sejmowej, to zapewne podjęto by próbę pozbycia się niesolidnych koalicjantów i w takiej sytuacji marszałek z Lewicy w pierwszej części kadencji, byłby przeszkodą, żeby taką operację skutecznie przeprowadzić.
Ale te 11 partii, które chcą utworzyć koalicję, różnią się także w sprawie kontynuowania programów społecznych, spraw pracowniczych, realizacji strategicznych inwestycji infrastrukturalnych, a nawet finansowania wydatków na zbrojenia na dotychczasowym poziomie.
Platforma chciałaby wprowadzić do programu 500 plus, kryterium dochodowe, a nawet najprawdopodobniej nie podwyższać go do poziomu 800 plus, PSL-u głosił w kampanii, że to świadczenie powinni otrzymywać tylko rodzice, z których przynajmniej jedno jest zatrudnione, Lewica natomiast chciałaby go kontynuować bez zmian.
Podobnie jest z 13. i 14. emeryturą, Platforma chce te dodatkowe świadczenia zlikwidować i zastąpić dwukrotną w roku waloryzacją świadczeń, Lewica uważa że obydwa świadczenia powinny zostać utrzymane.
Platforma i Nowoczesna, chcą przywrócić handel w niedzielę, PSL mówi o dwóch handlowych niedzielach w miesiącu, a Lewica twierdzi że zakaz handlu w niedzielę to swoista zdobycz cywilizacyjna pracowników handlu i należy ją utrzymać.
Ba w sytuacji wojny za naszą wschodnią granicą, partie koalicyjne różnią się w sprawie finansowania polskiej armii i szybkiej realizacji kontraktów zbrojeniowych zawartych przez rząd Zjednoczonej Prawicy.
Platforma i Ruch Hołowni mają wątpliwości zarówno co do poziomu wydatków zbrojeniowych (chcieliby oszczędzać), ale także do tempa realizacji zakupów nowego uzbrojenia dla polskiej armii.
Mówi się wprost o konieczności przeglądów podpisanych już kontraktów i być może nawet zerwania niektórych umów zakupu uzbrojenia, szczególnie tych podpisanych z Koreą Południową.
To zapowiedź chaosu w Polskiej armii i poważne niebezpieczeństwo podważenia wiarygodności Polski na arenie międzynarodowej, w sytuacji kiedy z Koreą mamy podpisane również umowy na budowę dużej elektrowni atomowej, z dużym zaangażowaniem finansowym tamtejszych firm z sektora energetycznego.
Skoro mija już blisko 3 tygodnie od wyborów, a partie opozycyjne współpracowały przecież na wiele miesięcy przed ich terminem, to aż dziw bierze, że zarówno rozmowy o personaliach jak i te programowe, idą jak po grudzie.
Wygląda na to, że jest trudno zaspokoić oczekiwania przedstawicieli aż 11 partii jeżeli chodzi o personalia (stąd pomysł stanowisk rotacyjnych), ale i ogromne różnice w sprawach programowych, powodują, że porozumienie koalicyjne, ujrzymy raczej nieprędko.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/669399-rozmowy-koalicyjne-opozycji-ida-jak-po-grudzie