„Nawet gdyby tej szansy nie było [stworzenia rządu i większości sejmowej przez PiS - przyp red.], to PiS nie powinno dezerterować, nie podejmując wysiłku poradzenia sobie z sytuacją. Oczywiście wszystko wskazuje na to, że jest to w dużej mierze misja skazana na przegraną, ale z drugiej strony trzeba sprawdzić, czy tak jest, a nie intuicyjnie to rozstrzygać na podstawie deklaracji medialnej, jakiś entuzjastycznych treści formułowanych przez opozycję. Trzeba zmierzyć się z tym, próbować zapraszać na rozmowy przedstawicieli poszczególnych partii i przedstawiać własną ofertę. Nawet, gdyby została odrzucona, to przynajmniej poszłaby w eter. Opinia publiczna byłaby świadoma, co proponowano jako alternatywę dla rządów obecnej opozycji” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Arkadiusz Jabłoński, socjolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
CZYTAJ TAKŻE: Kiedy umowa koalicyjna? Petru: Jestem przekonany, że przed 13 listopada. „Musimy dać sygnał Polakom i Andrzejowi Dudzie”
wPolityce.pl: KO, Trzecia Droga i Lewica przygotowują swoją umowę koalicyjną. Czy dla pana jest już oczywiste, że to obecna opozycja przejmie władze w Polsce?
Prof. Arkadiusz Jabłoński: W polityce nic nie jest oczywiste, polityka to gra interesów i idei. Gdy możemy powiedzieć, że interesy opozycja ma wspólne, to mamy bardzo duże rozchodzenie się jej pod względem ideowo-programowym. Czy to doprowadzi do jakiegoś konfliktu, wskutek którego obecnej opozycji nie uda się stworzyć rządu? Nie ma dużego prawdopodobieństwa, że tak się stanie, jednak siła związku interesów jest zawsze większa, a interes jakim jest władza, wpływy, obsadzenie spółek Skarbu Państwa itd. - to może być dominujące.
Ze strony premiera Mateusza Morawieckiego i innych przedstawicieli PiS-u wciąż są zapowiedzi, że podejmą próbę stworzenia rządu i większości w Sejmie, próbując przeciągać część posłów opozycji na swoją stronę. Czy pana zdaniem jest jakaś szansa, żeby to się udało?
Nawet gdyby tej szansy nie było, to PiS nie powinno dezerterować, nie podejmując wysiłku poradzenia sobie z sytuacją. Oczywiście wszystko wskazuje na to, że jest to w dużej mierze misja skazana na przegraną, ale z drugiej strony trzeba sprawdzić, czy tak jest, a nie intuicyjnie to rozstrzygać na podstawie deklaracji medialnej, jakiś entuzjastycznych treści formułowanych przez opozycję. Trzeba zmierzyć się z tym, próbować zapraszać na rozmowy przedstawicieli poszczególnych partii i przedstawiać własną ofertę. Nawet, gdyby została odrzucona, to przynajmniej poszłaby w eter. Opinia publiczna byłaby świadoma, co proponowano jako alternatywę dla rządów obecnej opozycji.
Czy to nie byłoby przez opinię publiczną odebrane jako taka gra na czas i robienie pewnego teatru wokół sprawy tworzenia nowego rządu, skoro ze strony partii opozycyjnych jest jasna deklaracja, że ma wyraźną większość i chce współrządzić?
Z kolei gdyby PiS tak od razu oddało władzę, to byłby zarzut ze strony zwolenników tej partii, że nawet nie próbowało utrzymać władzy, nie podjęło wysiłku stworzenia rządu w imieniu tych ponad 7,6 miliona osób, które głosowały na PiS. Na szali jest z jednej strony ewentualne zmęczenie opinii publicznej, która by może już chciała rozstrzygnięcia, ale z drugiej strony jest też kwestia tego, że reprezentuje się partię zwycięską w wyborach i ma się do zaoferowania coś, co jest w dużej opozycji do tego, co proponują KO, Trzecia Droga i Lewica.
Prezydencka minister Małgorzata Paprocka wystąpiła na antenie poranka rozgłośni katolickich Siódma9 i tam między wierszami zasugerowała, że prezydent w pierwszym kroku konstytucyjnym desygnuje na premiera Mateusza Morawieckiego. Czy gdyby to się potwierdziło, to taka decyzja nie będzie od razu stawiała prezydenta na kursie konfrontacyjnym z nowym rządem, na czele którego najpewniej stanie Donald Tusk?
Obecna opozycja i tak nigdy nie uszanuje gestów czynionych ze strony prezydenta Andrzeja Dudy. Wielokrotnie były czynione wobec opozycji różne gesty przez instytucje związane z szeroko rozumianym obozem rządzącym i zawsze to było odbierane tylko jako przejaw słabości, a nigdy jako przejaw dobrej woli. Zatem podejrzewam, że gdyby pan prezydent desygnował na premiera Donalda Tuska, to byłoby to zinterpretowane przez opozycję tak, że nie miał już innego wyboru i o tym zdecydowała siła opozycji. Dodatkowo jeszcze pojawiałyby się bardzo nieprzychylne dla pana prezydenta spekulacje, co chce sobie taką decyzją załatwić itd.
Krótko mówiąc – jakiej decyzji prezydent by nie podjął ws. desygnowania nowego premiera, to i tak będzie z tego czy innego powodu krytykowany przez obecną opozycję?
Tak i myślę, że w tej sytuacji lepiej prezydentowi podjąć decyzję, która jest – co tu dużo mówić – w interesie środowiska politycznego, które uczyniło Andrzeja Dudę kandydatem na prezydenta. Wierność pewnym zasadom, konstytucji, przekonaniom, powinna być tutaj dominująca.
Koalicja Obywatelska złożyła w czasie kampanii wyborczej bardzo wiele obietnic – to m.in. 1500 zł „babciowego” dla matek, które wrócą do pracy, 60 tys. kwoty wolnej od podatku, co najmniej 30 proc. podwyżki pensji nauczycieli. Tych kosztownych obietnic jest sporo. Czy pan się spodziewa, że one zostaną zrealizowane?
Sądzę, że niektóre muszą zostać spełnione, głównie te dotyczące podwyższenia płac nauczycielom i pracownikom sfery budżetowej. Natomiast pozostałe obietnice będą odkładane w czasie. Niektóre z nich były tak przedstawiane, że są alternatywą wobec obecnych transferów społecznych. Zatem będzie tu można grać takim zestawieniem tych propozycji, ewentualnego wskazywania na brak zgody prezydenta na zmiany w projektach społecznych.
Jeżeli chodzi o wspomniane „babciowe”, to dziś Miłosz Motyka z PSL-u w programie „Tłit” Wirtualnej Polski sceptycznie odnosił się do pomysłu KO, wskazując na wyższość rodzinnego PIT-u nad tą propozycją. To tylko jeden przykład różnic ideowo-programowych partii opozycyjnych, nie wspominając już o kwestiach światopoglądowych m.in. aborcji. Pytanie, czy wobec tego nowa koalicja nie będzie miała problemów z decyzyjnością?
To z jednej strony trudność, a z drugiej wygoda, bowiem można zawsze mieć wymówkę, że musimy coś ustalić, dograć, wypracować wspólnie jakieś inne rozwiązanie.
Jak odbiorą to wyborcy obecnej opozycji?
Obecna opozycja na początku rządów dostanie od wyborców pewien czas, jest tzw. czynnik igrzysk, rozliczeń PiS-u, takiej samej satysfakcji z odsunięcia PiS-u od władzy, co będzie bardzo wpływało na nastroje społeczne i sprzyjało przynajmniej na początku nowym rządzącym. Natomiast później nowi rządzący mogą usprawiedliwiać swoje zaniechania, nierealizowanie części obietnic wyborczych tym, że jest kolejna kampania wyborcza i należy walczyć o dalsze odsuwanie PiS-u od władzy.
Jak wygląda sytuacja PiS-u przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi i europejskimi? Przed wyborami nowe władze z pewnością dokonają dużych zmian personalnych, a pewnie także organizacyjnych w mediach publicznych, co będzie niekorzystne dla jeszcze obecnie rządzących. Czy uważa pan, że te zbliżające się wybory będą z jakiś powód prostsze dla PiS-u, czy odwrotnie?
Na pewno brak medium, w którym można w sposób nieskrępowany przedstawiać własne treści, nie ułatwi sukcesu wyborczego PiS-owi. Wybory samorządowe łączą się jednak w dużej mierze z lokalnością, zatem tutaj umiejętność docierania do wyborców na danym terenie, bezpośrednie spotkania itd. to szansa dla PiS-u, by przynajmniej utrzymać to poparcie, które obecnie ma. Natomiast jeśli chodzi o wybory do Parlamentu Europejskiego, to będą dla PiS-u znacznie trudniejsze. Pytanie jest, jaki przekaz sformułuje PiS, by przekonać Polaków, że w PE muszą być obecni europosłowie tej partii.
Obstawiam, że PiS może poruszać temat zagrożeń wynikających z ewentualnej zmiany traktatów UE. Pojawia się tu jednak pytanie, na ile ta kwestia interesuje wyborców i na ile to zagrożenie jawi się jako realne dla ogółu społeczeństwa.
Tak, zatem tutaj dla PiS-u jest trudność w tym, by znaleźć taki przekaz, który będzie przekonywujący dla wyborców, a następnie by z nim dotrzeć do społeczeństwa w kontekście chociażby większych niż obecnie trudności PiS-u z dostępem do mediów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/669210-nasz-wywiad-prof-jablonski-pis-nie-powinno-dezerterowac