„Jestem przekonana, że jak zwykle Donald Tusk gra va banque, doskonale czuje się w kłamstwach. Nie wydaje mi się, by podany przez niego grudniowy termin wypłaty środków z KPO był możliwy. Komisja Europejska w tym wypadku ryzykowałaby kompromitacją wszystkich swoich procedur i negowałaby swoje wcześniejsze stanowisko” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Elżbieta Rafalska, europosłanka PiS, była minister rodziny.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Przewodniczący PO Donald Tusk po spotkaniu z szefową KE Ursulą von der Leyen zapowiedział, że środki z KPO mogą popłynąć do Polski po zmianie władzy już w grudniu, bez zakończenia procesu legislacyjnego, realizacji „kamieni milowych” ws. sądownictwa. Czy wierzy pani, że faktycznie tak się stanie?
Elżbieta Rafalska: Nie chcę mi się w to wierzyć, ale gdyby tak się stało, to byłoby absolutnie potwierdzenie tezy, że przyczyną zahamowania środków z KPO dla Polski była decyzja polityczna i próba wpływania na wybory w Polsce. Pamiętam, że Węgrzy składali kilkanaście rozwiązań ustawowych, żeby ich KPO zostało uruchomione. Samo złożenie wniosków było niewystarczające do wypłaty pieniędzy. Gdyby zatem stało się tak, jak mówi Donald Tusk, to byłaby to rażąca niesprawiedliwość. Jestem przekonana, że jak zwykle Donald Tusk gra va banque, doskonale czuje się w kłamstwach. Nie wydaje mi się, by podany przez niego grudniowy termin wypłaty środków z KPO był możliwy. Komisja Europejska w tym wypadku ryzykowałaby kompromitacją wszystkich swoich procedur i negowałaby swoje wcześniejsze stanowisko.
Z kolei kompromitacją przewodniczącego PO byłoby, gdyby mimo jego zapowiedzi środki z KPO nie popłynęły jeszcze w tym roku do Polski.
Donald Tusk zapowiadał, że następnego dnia po wyborach odblokuje środki z KPO, zatem jego deklaracja już absolutnie się nie spełniła.
Później przez polityków KO tłumaczone to było tak, że to była taka metafora i środki mają zostać odblokowane dzień po powstaniu nowego rządu.
Nie ma co mówić, że to metafora, Tusk mówił wtedy wyraźnie, że te środki popłyną następnego dnia po wyborach. Jest radość w UE po wyborach w Polsce, Roberta Metsola i Ursula von der Leyen cieszą się z prawdopodobnej zmiany władzy w naszym kraju, ponieważ rząd PiS-u był dla nich niewygodny i był trudnym partnerem. Wiedzą, że teraz będą miały łatwiej. Realnym terminem wypłaty środków z KPO wydaje mi się chwila przed wyborami samorządowymi, tak by znów wesprzeć KO w kolejnych wyborach, a zaraz po nich będą wybory do Parlamentu Europejskiego. Zatem gdybym miała określić jakiś realny termin wypłaty tych środków, to może to być końcówka pierwszego kwartału 2024 roku.
W ostatnim czasie szeroko komentowana jest sprawa ewentualnych zmian w unijnych traktatach, zakładających między innymi likwidację prawa weta w Radzie UE i oddanie szeregu kolejnych kompetencji państw członkowskich na poziom unijny. Czy to realne zagrożenie, czy też nie ma się czego obawiać, bo ewentualne zmiany i tak musiałyby być ostatecznie ratyfikowane przez parlamenty wszystkich państw członkowskich, w tym Polskę?
Absolutnie nie można tego bagatelizować. To bardzo niebezpieczne propozycje. Niektórzy mówią, że na razie chodzi o rezolucję PE, a od tego daleka droga do wprowadzenia tego w życie – w UE tak się wszystko zaczyna. Jeżeli zostanie zniesione prawo weta, to kolejna zmiana traktatów nie będzie już wymagała jednomyślnej zgody wszystkich krajów. To jest największe niebezpieczeństwo. Potrzebna będzie społeczna akcja informacyjna, która w sposób przejrzysty i jasny pokaże, jak wielkie jest to zagrożenie dla suwerenności Polski.
Na razie jednak wymagana jest ta jednomyślność, ratyfikacja tych propozycji przez wszystkie parlamenty państw członkowskich. Marek Sawicki z PSL zapowiedział, że ze strony jego formacji nie będzie zgody na dalszą federalizację UE, a co więcej nawet Donald Tusk zgłaszał sceptycyzm wobec zmiany traktatów unijnych. Wierzy pani w te deklaracje?
Deklaracje Donalda Tuska, który notorycznie kłamał w kampanii wyborczej, nie są dla mnie deklaracjami wiarygodnego polityka. Nie mam za grosz zaufania do niego. Natomiast zapowiedź PSL-u, jeżeli będzie deklaracją, którą złoży cały PSL na czele z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, to będzie to jakieś wsparcie, gdyby kwestia ratyfikacji zmian traktatów UE stanęła w polskim parlamencie.
W ostatecznej instancji, gdyby nawet parlament zgodził się na zmianę unijnych traktatów, to prezydent Andrzej Duda mógłby odmówić podpisania ustawy ratyfikacyjnej.
Myślę, że jednak w polskim parlamencie byłaby większość, która odrzuciłaby taką centralizację UE, pozbawienie Polski poważnych kompetencji, w tym dotyczących bezpieczeństwa, edukacji, ochrony środowiska. Jednak mimo wszystko musi być wykonana praca z naszej strony i z całą pewnością będziemy prowadzić akcję informacyjną, by nie tylko większość w parlamencie przekonać do naszych racji, ale by pojawiła się presja społeczna w kwestii tego, że nie ma zgody na to, byśmy oddawali naszą wolność.
Premier Mateusz Morawiecki prezentował wczoraj ustalenia szczytu Rady Europejskiej i prezentował jako sukces Polski to, że do konkluzji szczytu udało się wpisać, iż walka z przemytem ludzi jest elementem walki z ekstremizmem. Czy podziela pani ten entuzjazm, jest z czego się cieszyć?
Jeżeli udaje się wprowadzić zapisy, że migracja wiąże się ze wzrostem zagrożeń terrorystycznych, to dobrze, ale mam umiarkowany entuzjazm do konkluzji RE, ponieważ one jednak nie są wiążące tak jak dyrektywy i twarde rozwiązania prawne.
Przykładem w tej kwestii jest sytuacja związana z rozporządzeniem UE ws. mechanizmu warunkowości, które według konkluzji szczytu RE z grudnia 2020 roku miało być stosowane tylko w przypadku korupcji i nadużyć finansowych, a w praktyce okazało się inaczej…
Tak, wtedy też mieliśmy konkluzje RE, w których były określone deklaracje. Konkluzje szczytu RE mają takie znaczenie, jak w Polsce uzasadnienia do ustaw – to jest tylko przedstawienie pewnych intencji, a najważniejsze są konkretne decyzje.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/668656-kiedy-wplyna-srodki-z-kporafalska-podaje-zaskakujacy-termin