W rok po uchwaleniu Konstytucji 3-go Maja, 27 kwietnia 1792 roku w Petersburgu zawiązano Konfederację Targowicką. 24 lipca przystąpił do niej król Stanisław August Poniatowski. Taki był początek upadku Rzeczypospolitej i 123-letniej niewoli. Sądzę, że znaczna część Polaków przyjęła tamten akt z nadzieją i wiarą w spokojną przyszłość pod łaskawym protektoratem carycy Katarzyny II. Historia pokazała jak bardzo się mylili. Dziś po 231 latach od tej narodowej zdrady jesteśmy o krok od powtórzenia błędu naszych przodków. Co prawda cara nie ma i rosyjskie imperium się chwieje, ale wizja wymarzonej Europy, zarządzanej przez berlińsko-brukselskich autokratów niewiele od przypomnianych czasów się różni. Znowu jesteśmy mamieni złudnymi nadziejami, o których przed laty pisał Juliusz Słowacki: „Polsko! lecz ciebie błyskotkami łudzą!/Pawiem narodów byłaś i papugą;/ A teraz jesteś służebnicą cudzą”. Warto te prorocze słowa zapamiętać, warto zastanowić się, czy nie nadchodzi czas, aby odwołując się do polskiej wolnościowej tradycji powiedzieć „non posumus” pomysłom prowadzącym nie tylko do utraty niezawisłości, ale w dłuższej perspektywie również do rozpadu Unii Europejskiej i europejskiego ładu, tak pięknie zaprogramowanego przez Roberta Schumana. Nie nawołuję do kolejnego narodowego powstania. Uważam jednak, że do podjęcia pokojowych działań zapobiegających powtórzeniu się wydarzeń z końca XVIII wieku powinniśmy szukać następców Kościuszki Kilińskiego, Traugutta, legionistów Henryka Dąbrowskiego i Józefa Piłsudskiego oraz Powstańców Warszawy. Wszyscy oni pamiętali o swoich korzeniach nie tylko w chwilach wymagających najwyższej ofiary, ale również (a może nawet przede wszystkim) potrafili dostrzegać zagrożenia narodowego bytu i w sposób pokojowy im zapobiegać. Do tej tradycji nawiązywało moje pokolenie, pokolenie „Solidarności”. Jej kontynuowanie jest patriotycznym obowiązkiem naszych dzieci i wnuków.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/668647-czy-czeka-nas-powstanie-kosciuszkowskie