Nie jest to wielki triumf ale na pewno jest to pierwsza po wyborach wyraźnie wygrana przez obóz propolski potyczka. W dużej mierze dzięki precyzyjnej, profesjonalnej odpowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego.
Nikt nie uwierzył opozycji, że „piniendzy nie ma i nie będzie”, bo taki przecież sens miała seria wypowiedzi jej polityków o rzekomo zastanym stanie katastrofy.
Zaczęła poseł PO Izabela Leszczyna, która już 18 października napisała: „PiS to oszuści: ukrywali przed wyborami, że w tegoroczynym budżecie jest gigantyczna ‘dziura Morawieckiego’”.
Jak ją wykryła skoro nikt z nich jeszcze do gabinetów rządowych nie wszedł? Jak ją wcześniej mogła przeoczyć skoro opozycja ma pełne dane o stanie budżetu i finansów publicznych, uważnie monitorowanych także przez Komisję Europejską? Zagadka szybko się wyjaśniła, bo równocześnie posypały się akty wycofywania się z obietnic wyborczych (z wyjątkiem tych głoszących zemstę, prześladowania i odwet).
Tydzień nie minął od wyborów a Polacy dowiedzieli się, że sporo z tego to były „przenośnie”. Jak wzięli je na serio, dosłownie – ich problem. Więcej – zaczęło się kombinowanie wokół tego, co było dane, a miało na pewno nie zostać zabrane, jak 800 Plus. Ujawniono plan rezygnacji z budowy silnej, zdolnej do powstrzymania agresora, armii. Właśnie po to by wdrożyć to oszustwo, konieczne było narzucenie narracji o rzekomej klęsce budżetu i finansów.
I trzeba jasno powiedzieć: to się nie udało. Wyśmiali platformerskie tezy niezależni ekonomiści, nie potwierdziły ich żadne dane.
Pani Leszczyna zamilkła. Milczała także gdy premier Mateusz Morawiecki precyzyjnie pokazał, że w budżecie są pieniądze, także na wszystkie obietnice wyborcze PiS, bo od 2015 roku roczne dochody budżetu wzrosły z 290 mld zł w 2015 r., do prawie 595 mld zł w 2023 r. Dodał, że „strategia niektórych odłamów opozycji” polega na tym by „okłamać Polaków i wykpić się z obietnic wyborczych”.
Inaczej mówiąc chcą nas oszwabić. Bo przecież wszyscy słyszeliśmy, że 20 procentowe podwyżki dla sfery budżetowej i 30 procentowe dla nauczycieli będą „natychmiast!”. I kwota wolna od podatków, i babciowe i w ogóle raj na ziemi. Tylko kłamstwem o jakiejś zastanej dziurze da się przejść z tego w etap tak ukochanych przez ekonomiczne dzieci Balcerowicza „cięć”, które najwyraźniej sprawiają im sadystyczną radość. Ale które przede wszystkim mają posłużyć do pozyskania pieniędzy, które będzie można puścić tam, gdzie były przed 2015 rokiem.
Jednak bez złudzeń: mimo pierwszej porażki nie zrezygnują. Oni naprawdę chcą zrobić Polsce i Polakom straszne rzeczy i zamierzają to zrobić przy zaciągniętej czarnej kurtynie. Dlatego zaczną od bezprawnej napaści na media publiczne i uprawnienia Rady Mediów Narodowych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/668474-nikt-nie-uwierzyl-opozycji-ze-piniendzy-nie-ma