W rozmowie z „Super Expressem” poseł KO Sławomir Nitras stwierdził, że jest za likwidacją CBA i IPN. Przy okazji dokonał skandalicznego porównania w odniesieniu do jednej z tych instytucji. „CBA, tak jak SB i Securitate, powinna odejść do przeszłości” - podkreślił.

Opozycja chce likwidacji IPN i CBA

Choć wiele wskazuje na to, że władzę w Polsce przejmą trzy bloki partii opozycyjnych: KO, Trzecia Droga oraz Lewica, to jak na razie ewentualna przyszła koalicja rządząca nie przedstawiła jakichś konkretnych planów. Na razie wycofuje się raczej z kolejnych obietnic wyborczych, kłóci się o kwestie światopoglądowe lub… zapowiada likwidację różnych instytucji.

Ostatnio jako gorący orędownik likwidacji IPN i CBA zaprezentował się współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty.

Jeżeli chodzi o CBA, jeżeli chodzi o IPN uważam, że te instytucje powinny być zlikwidowane

— stwierdził w rozmowie z TVN24.

„Tam się dzieje tylko gorzej”

Tym razem o likwidację zapytano przedstawiciela najsilniejszego z ugrupowań opozycyjnych - posła KO Sławomira Nitrasa. W rozmowie z „Super Expressem” twierdząco odpowiedział na pytanie, czy jest za likwidacją IPN i CBA.

Głosowałem za powstaniem IPN i wiązałem nadzieje z tą instytucją. Tam się jednak dzieje tylko gorzej

— podkreślił.

Zdaniem Nitrasa, IPN jest instytucją „zarządzaną palcem przez pana Terleckiego” oraz „skompromitowaną”.

W IPN historycy czekają na polecenia partyjne: kogo oczernić, a kogo wystawić na piedestał

— dodał parlamentarzysta, który, oczywiście, nie zająknął się ani słowem na temat działalności edukacyjnej IPN, za to skupił się na powielaniu fałszywej narracji o tym, ze jest to instytucja służąca wyłącznie niszczeniu ludzi.

Mówiąc o CBA, Nitras dopuścił się skandalicznego porównania.

Jeśli chodzi o CBA, to tak jak SB i Securitate, powinna odejść do przeszłości. Ta służba podsłuchiwała, inwigilowała, a nawet tworzyła fałszywki przeciwko politykom opozycji. (…) To policja polityczna, która musi przejść do historii wraz z rządami PiS

— stwierdził parlamentarzysta.

KPO i „autorytet pana premiera Tuska”

Rozmówca „Super Expressu” odniósł się również do wizyty lidera PO Donalda Tuska w Brukseli.

Start negocjacji w tej sprawie [nowej perspektywy budżetowej UE - obecna trwa jeszcze dwa lata] jest trudny dlatego, że zaufanie do Polski jest nadwyrężone. Nasi partnerzy, przede wszystkim Niemcy, Francuzi czy Holendrzy, słyszą tyrady z rządu PiS, jak Unia jest zła, jakimi słabymi partnerami są europejscy partnerzy, a z drugiej strony propaganda Morawieckiego mówi, że Polska jest bogatsza niż Niemcy i bezpieczniejsza niż Szwecja

— przekonywał Sławomir Nitras, oczywiście nie wskazując konkretnych wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego.

Pojawia się więc ze strony partnerów pytanie: to po co my mamy was finansować? A jest przecież duża różnica w rozwoju między Polską i krajami Europy Zachodniej

— wskazał poseł KO, również „zapominając”, że przedstawiciele rządu Prawa i Sprawiedliwości mówią i mówili o tej różnicy w rozwoju od lat, a co więcej - że różnica w rozwoju nie jest winą naszych rodaków.

Pytany o środki z KPO, stwierdził, że Polska nie skorzystała z możliwości wypłaty zaliczek w ramach KPO, choć te środki można było uruchomić jeszcze przed realizacją kamieni milowych.

Polska z nich nie korzystała, bo liderzy PiS mówili, że im na chleb starcza i że tych pieniędzy nie potrzebują

— podkreślił Sławomir Nitras, który musi mieć raczej krótką pamięć, skoro w taki sposób stawia sprawę, a nie mówi o tym, jak KE zmieniała reguły w trakcie gry.

Polityk przypomniał, że możliwość zaliczkowania jest dziś formalnie zakończona, jednak liczy, że „autorytet pana premiera Tuska” może pomóc w ponownym jej otwarciu z uwagi na zmiany, jakie zajdą w naszym kraju.

Ale realizacja kamieni milowych jest potrzebna

— przyznał.

Kolejny przedstawiciel KO, próbując bronić Komisji Europejskiej, tak naprawdę uwypukla jej podwójne standardy. A porównania CBA do SB brzmią dość zaskakująco w ustach polityka, którego partia szła do wyborów do PE wspólnie z takimi politykami, jak Leszek Miller czy Włodzimierz Cimoszewicz.

aja/”Super Express”