Patrząc na buńczuczną manifestację opozycji można by sądzić, że to Koalicja Obywatelska zebrała w wyborach większe poparcie niż PiS. Donald Tusk stara się wyprzeć ze zbiorowej świadomości fakt, że to Prawo i Sprawiedliwość otrzymało ponad 1 mln głosów więcej niż KO i zyskało o 37 więcej mandatów. Naciski, jakie starają się dziś wywierać na prezydenta partie opozycyjne zebrane pod sztandarem Tuska, są na razie rozgrywane kartą uprzejmiej perswazji, ale to potrwa tylko chwilę. Lada moment wróci agresja i pogarda, jaką dobrze znamy z minionych lat.
Dla zachowania wszelkich proporcji, warto przypomnieć, że to Prawo i Sprawiedliwość jest partią, która zyskała samodzielnie największą liczbę głosów i mandatów. Mniej ma tylko wtedy, gdy wszystkie partie opozycyjne (liczące 11 podmiotów) zawiążą betonową koalicję. W normalnej rzeczywistości, to właśnie PiS dobierałoby sobie koalicjantów i mogło kontynuować realizowane od lat programy, reformy, koncepcje rozwoju kraju. Tyle, że nasza sytuacja normalna nie jest. Partie opozycyjne pod wodzą Donalda Tuska zbudowały antypisowski front, którego cel jest tylko jeden: przepędzić Zjednoczoną Prawicę. Nie ma spójności programowej, wspólnoty ideowej, koherentnej wizji państwa, pomysłu na powyborcze rozdania i rozwiązania. Jest wściekła chęć zmiany władzy za wszelką cenę, zgodnie z oczekiwaniami Brukseli i Berlina.
Pierwszy krok należy teraz do prezydenta. Zdumiewające jest taktyczne wycofanie się opozycji z ataku, która dotąd prymitywnymi metodami zwalczała głowę państwa. Teraz przybrali maski politycznych mędrców, byle tylko zyskać przychylność. Dochodzi do absurdalnej sytuacji, w której Koalicja Obywatelska, mająca w swoim programie wyborczym na pierwszych 100 dni postawienie prezydenta Andrzeja Dudy przed Trybunałem Stanu, usłużnie łasi się, by tylko zechciał wyznaczyć na premiera Donalda Tuska. Zauważmy przy tym, że obietnica ukarania prezydenta jest dla KO na tyle priorytetowa, że znalazła się już na 22. pozycji, tuż za postulatami wprowadzenia świeckiego państwa, zlikwidowania Funduszu Kościelnego i odebrania organizacjom katolickim wszelkich form dofinansowania. Co ciekawe, nie pada też słowo „prezydent”, bo przecież politycy KO nie uważali dotąd Andrzeja Dudy za głowę państwa.
22. Łamanie Konstytucji i praworządności będzie szybko rozliczone i osądzone. W tym celu postawimy przed Trybunałem Stanu:
Andrzeja Dudę – za odmowę przyjęcia ślubowania od trzech prawidłowo wybranych przez Sejm VII kadencji sędziów Trybunału Konstytucyjnego oraz za zastosowanie prawa łaski w stosunku do nieprawomocnie skazanych Mariusza Kamińskiego, Macieja Wąsika i dwóch innych funkcjonariuszy,
Mateusza Morawieckiego – za wydanie decyzji polecającej Poczcie Polskiej przeprowadzenie nielegalnych wyborów kopertowych,
Jacka Sasina – za bezprawne wydanie 70mln zł na wybory kopertowe, Zbigniewa Ziobro – za wykorzystywanie do celów partyjnych środków finansowych z Funduszu Sprawiedliwości,
Adama Glapińskiego – za zniszczenie niezależności Narodowego Banku Polskiego i brak realizacji podstawowego zadania NBP, jakim jest walka z drożyzną,
Przewodniczącego KRRiT Macieja Świrskiego i ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego, obu za zniszczenie mediów publicznych (w tym m.in. za naruszenie art. 213. ust. 1 Konstytucji, a także art. 6 ust. 1, art. 6 ust. 2, art. 21 ust. 1, art. 21 ust. 2 ustawy o radiofonii i telewizji, oraz art. 231 Kodeksu karnego).
Jak wypadły rozmowy KO z prezydentem? Nerwowa postawa i mina Donalda Tuska na konferencji prasowej po spotkaniu mówi wiele. Cel najwyraźniej nie został osiągnięty. Co ciekawe, liderzy Trzeciej Drogi powiedzieli po dzisiejszej wizycie w Pałacu, że prezydent szczegółowo przepytał ich o plany ugrupowania. Czy równie szczegółowo przepytany został Tusk i obiecał prezydentowi Dudzie, że gdy tylko obejmie władzę, zacznie od postawienia go przed Trybunałem Stanu?
Presja na prezydenta będzie rosła. Pojawiają się coraz odważniejsze apele, by wymóc na Andrzeju Dudzie podjęcie szybkiej decyzji w sprawie wskazania przyszłego premiera. Na razie liderzy opozycji grają jeszcze poważnych polityków, zdolnych do merytorycznych rozmów. Wszystko jednak do czasu. Już teraz z rozmaitych kręgów dobiegają sugestie, by prezydenta Dudę nieco przycisnąć i wpłynąć na jego decyzje. Szczytem bezczelności był tekst Klausa Bachmanna w „Berliner Zeitung”, w którym niemiecki dziennikarz radzi nowemu rządowi złożonemu z partii opozycyjnych, by „skierował całą siłę państwa policyjnego, które PiS zbudował przeciwko PiS i prezydentowi”. Jak mogłoby to wyglądać, nie potrzeba wyobraźni. Znamy to dobrze z przeszłości.
Na szczęście prezydent Andrzej Duda nie należy do ludzi, którzy łatwo ulegają presjom. Szymon Hołownia stwierdził na dzisiejszej konferencji wprost: „Prezydent jasno dał do zrozumienia, że zwoła pierwsze posiedzenie nowego Sejmu prawdopodobnie w ostatnim momencie, użył frazy, że nie chce skracać kadencji tego Sejmu”. Żadnych jednoznacznych sygnałów z pałacu wciąż jeszcze nie ma. Z pewnością dlatego, że prezydent na spokojnie wysłuchuje wszystkich głosów, prowadzi własne obserwacje, dokonuje analiz i z pewnością kierować się będzie interesem i bezpieczeństwem państwa. Nie zmienią tego żadne pohukiwania, groźby czy naciski. Szkoda tylko, że naciskom tym - wewnętrznym i zewnętrznym - tak silnie ulegają wszyscy inni, co sprawia, że zawiązanie koalicji przez PiS byłoby wręcz cudem. Nie można jednak zapomnieć, że na PiS głosowało ponad 1 milion ludzi więcej niż na KO. Takie są fakty.
CZYTAJ TAKŻE: W imię demokracji, zablokowali referendum. W imię wolności weszli w podległość. Kto kogo oszukał i kto dał się zmanipulować?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/668265-tusk-lasi-sie-do-prezydentaale-obiecal-postawic-go-przed-ts
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.