Elastyczny, niczym chińska gimnastyczka, musi być Tusk, jeśli przejmie władzę w Polsce. Zginanie karku, składanie rąk i padanie na kolana staną się stałymi elementami jego porannej rozgrzewki przed spotkaniami z mocodawcami w Brukseli” - powiedziała w rozmowie z portalem wPolityce.pl europoseł Prawa i Sprawiedliwości Izabela Kloc.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Krótkie spotkanie Tuska z szefową KE. Co usłyszał szef PO? Czy odblokował środki z KPO jak obiecywał? „Europa jest głodna poważnej rozmowy”
wPolityce.pl: Donald Tusk stwierdził po spotkaniu z Ursulą von der Leyen w Brukseli, że Polska może teraz liczyć na elastyczność ze strony unijnych instytucji, zwłaszcza w sprawie uzyskania środków z KPO. Czy zatem Unia Europejska oficjalnie przyznaje, że finansowanie otrzymują tylko Ci, którzy są wobec niej bezwolni?
Izabela Kloc: Bruksela nigdy nie jest elastyczna, ponieważ autorytarne, unijne instytucje dają i odbierają pieniądze według własnego uważania. Elastyczny, niczym chińska gimnastyczka, musi być Tusk, jeśli przejmie władzę w Polsce. Zginanie karku, składanie rąk i padanie na kolana staną się stałymi elementami jego porannej rozgrzewki przed spotkaniami z mocodawcami w Brukseli.
Tusk w czasie kampanii wyborczej obiecał, że „załatwi” pieniądze z KPO. Teraz szefowa Komisji Europejskiej puszcza do niego oko i wita – jak donoszą media – z ogromnym zadowoleniem. Na zdjęciach wygląda to dobrze, ale w relacjach między nimi nie ma partnerstwa. Nie miejmy złudzeń, że w rozgrywce o pieniądze z KPO chodzi o „praworządność”. Takiego pojęcia nie ma w politycznym słowniku Unii Europejskiej. Jeśli pieniądze dla Polski zostaną odblokowane to reforma wymiaru sprawiedliwości będzie tylko medialnym kamuflażem tej transakcji, ale prawdziwa cena będzie znacznie wyższa.
Wizyta Tuska w Brukseli odbierana jest przez wielu komentatorów jako swego rodzaju hołd lenny. Pojechał aby złożyć raport, że zainwestowane w niego pieniądze nie poszły na marne. Jeśli dojdzie u nas do zmiany władzy, spacyfikowanie Polski będzie czytelnym sygnałem dla innych państw członkowskich, że zginanie karku choć jest bolesne, może być łatwiejsze do zniesienia, jeśli zostanie odpowiednio wynagrodzone.
CZYTAJ TAKŻE: Premier Morawiecki skomentował wizytę Tuska w Brukseli: Obiecywał, że dzień po wyborach odblokuje KPO, zobaczymy z czym wróci
Czy teraz wszystkie bariery, jakie stawiała Polsce Komisja Europejska ustąpią?
Bariery ustąpią, ale nie za darmo i tylko w sytuacjach kiedy przyniesie to korzyści grupie trzymającej władzę w Unii Europejskiej. Komisja Europejska, ale także inne unijne instytucje, jak choćby Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, stawiają Polsce szereg zarzutów, które są obudowane w merytoryczną treść, ale mają polityczny kontekst.
Przypomnijmy wydany przez TSUE nakaz zamknięcia kopalni Turów albo obecne, niemieckie protesty przeciwko naszym inwestycjom w rozbudowę gazoportu w Świnoujściu czy poprawę żeglowności Odry. Z Brukseli będą szły sygnały - dajcie sobie spokój z Odrą, a na otarcie łez dostaniecie kasę z jakiegoś funduszu. Rząd Prawa i Sprawiedliwości nie wchodził w takie „deale”, ale Tusk i jego ekipa poczują się w swoim żywiole.
Czy wobec tego za ewentualne odblokowanie przez Donalda Tuska środków z KPO nie zapłacimy zbyt wysokiej ceny – zgody na pakt migracyjny i federalizację UE?
Na pakt migracyjny i federalizację Unii Europejskiej nie może być zgody i nie ma ceny, bo to jest jak zaprzedanie narodowej duszy diabłu. Niekontrolowana migracja jest jednym z pretekstów do przyspieszenia procesu federalizacji Unii Europejskiej. Jeśli tak się stanie to stracimy świat, który znamy i akceptujemy.
Rzesze sfrustrowanych, zdeterminowanych i roszczeniowych imigrantów stają się dla lewicowo-liberalnego, unijnego establishmentu tym, czym był proletariat dla bolszewików – katalizatorem rewolucji, która obali europejski porządek. Ze względu na polityczną i ekonomiczną dominację naszego zachodniego sąsiada, sfederalizowane państwo europejskie bez większej przesady będzie można nazwać cesarstwem niemieckim - bis.
Jest też odwrotny, choć na dobrą sprawę bardzo podobny scenariusz. W Unii Europejskiej, zmęczonej lewicową anarchią, mogą dojść do głosu siły spod znaku niemieckiej AFD, która chętnie nawiązuje do brunatnej przeszłości swojego kraju. Oni mogą zaproponować swój sposób na ostateczne rozwiązanie kwestii imigrantów. Jeśli kupi to podatna na manipulację europejska opinia publiczna, idee, moda i społeczne trendy mogą przerzucić się z ortodoksyjnej lewicy na radykalną prawicę. Unia Europejska popadnie z jednej skrajności w drugą, ale ośrodek decyzyjny pozostanie w tym samym miejscu - w Berlinie. Taka jest cena ewentualnego odblokowania przez Tuska KPO.
Zdecydowana większość posłów Parlamentu Europejskiego jest zgodna ws. zmian Traktatów, które idą w stronę przekształcenia Unii w superpaństwo. Biorąc pod uwagę, że nie ma w Unii wielu przeciwników tych zmian to czy nie należałoby poważnie rozważyć naszego w niej członkostwa?
Polacy należą do najbardziej euro-entuzjastycznych narodów, a rząd Prawa i Sprawiedliwości, choć jego relacje z Brukselą nie są łatwe, zawsze podkreśla, że nie ma mowy o żadnym polexicie, ponieważ Unię Europejską można i trzeba zreformować.
Natomiast, po ewentualnym przejęciu rządów w Polsce przez Donalda Tuska, sytuacja w Unii Europejskiej drastycznie się zmieni. Zabraknie głównej, politycznej siły, która jest w stanie odwrócić federalistyczny trend, dyktowany przez Brukselę, Berlin i Paryż. W przyjętym dziś przez Komisję Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego raporcie w sprawie zmiany unijnych traktatów, można się doszukać odwołania do idei Altiero Spinelliego. Ten włoski, XX-wieczny komunista był autorem popularnej po wojnie koncepcji scentralizowanego, europejskiego państwa, ale ostatecznie zwyciężyła demokratyczna i humanitarna „wspólnota ojczyzn” Roberta Schumana.
Teraz wracamy do groźnych, antydemokratycznych utopii Spinelliego. Historia zatoczyła wręcz koło. Spinelli pisał o zjednoczonej Europie będąc pod silnym wrażeniem niszczycielskich skutków niemieckiej dominacji. Teraz jego idee zostaną cynicznie wykorzystane do budowy mechanizmów, które tę dominację zabetonują na wieki wieków. Moim zdaniem jeszcze nie nadszedł czas rozważania naszego członkostwa w Unii Europejskiej. W przyszłym roku są wybory do Parlamentu Europejskiego. Jeśli osłabione zostanie lewicowo-liberalne skrzydło wspierane przez Niemcy, będzie jeszcze czas na zawrócenie z samobójczego kursu, który obrała Unia Europejska.
Rozmawiał Paweł Nienałtowski
CZYTAJ TEŻ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/668248-kloc-wizyta-tuska-w-brukseli-odbierana-jest-jako-hold-lenny