„Pohukiwania, nawoływania, że prezydent powinien to zrobić teraz, już, natychmiast, pokazują, że ci, którzy to czynią, dość opacznie postrzegają demokrację, bo takie zachowanie nie ma nic wspólnego z szacunkiem wobec głowy państwa” - mówi portalowi wPolityce.pl Jan Mosiński, poseł PiS.
wPolityce.pl: Czego spodziewa się Pan po konsultacjach prezydenta Andrzeja Dudy z przedstawicielami komitetów wyborczych?
Jan Mosiński: Pan prezydent, na mocy swoich uprawnień, rozpoczyna konsultacje mające doprowadzić do wskazania osoby, która przedstawi skład Rady Ministrów. Głowa państwa skorzystała także ze zwyczaju parlamentarnego, który stosowali poprzedni prezydenci. Dziś właśnie odbywa się pierwsza tura tych konsultacji.
Pan prezydent chce dowiedzieć się od kandydatów na premiera, jak widzą przyszłość Polski w poszczególnych obszarach, takich jak bezpieczeństwo naszego kraju, pozycja Polski w relacjach międzynarodowych, być może również jakieś założenia programowe. Zapewne to właśnie jest przedmiotem tych konsultacji.
Najpierw pan prezydent spotkał się z przedstawicielami Prawa i Sprawiedliwości, a więc formacją, która uzyskała najlepszy wynik wyborczy. Następnie - z komitetem wyborczym Koalicji Obywatelskiej. Jutro kolejna tura rozmów. A polska demokracja, jak widać, ma się dobrze.
Natomiast te pohukiwania, nawoływania, że prezydent powinien to zrobić teraz, już, natychmiast, pokazują, że ci, którzy to czynią, dość opacznie postrzegają demokrację, bo takie zachowanie nie ma nic wspólnego z szacunkiem wobec głowy państwa.
Tym bardziej, że ci, którzy najgłośniej nawołują, jeszcze niedawno, na wiecu przed Pałacem Prezydenckim, cytowali pewien wiersz Czesława Miłosza i przypadkowo był to bardzo konkretny fragment tego wiersza…
Współczuję panu prezydentowi tej rozmowy z liderem opozycji, który jeszcze nie tak dawno cytował przed Pałacem Prezydenckim fragment wiersza zawierający akurat tego rodzaju stwierdzenia. Ale cóż, taka jest polityka.
Jednak ci, którzy do tej pory próbowali podważać nawet ponowny wybór Andrzeja Dudy na prezydenta, twierdząc, że wybory w 2020 r. wygrał tak naprawdę Rafał Trzaskowski, dzisiaj chyba mają się z pyszna.
Okazuje się bowiem, że prezydent, z szacunkiem dla konstytucji i zwyczaju parlamentarnego, rozmawia z każdym z komitetów, które wprowadziły do Sejmu swoją reprezentację.
A czy Państwo w Prawie i Sprawiedliwości nie „złożyli broni” jeśli chodzi o utworzenie przyszłego rządu? Uda się zbudować większość, czy to z PSL-em, który oficjalnie twardo mówi „nie”, czy z innymi partiami?
Zgodnie z pewną chronologią wydarzeń, pan prezydent wskaże osobę, której powierzy misję formowania rządu, i jeśli będzie to Mateusz Morawiecki, to w tym momencie pan premier będzie mógł już prowadzić rozmowy na temat konstrukcji rządu. Wcześniej byłoby to raczej niepotrzebnym ruchem.
Czekamy spokojnie na decyzję pana prezydenta. Myślę, że jeśli premier Mateusz Morawiecki zostanie wskazany przez prezydenta, to na pewno będzie prowadził rozmowy i szukał poparcia dla składu Rady Ministrów, która będzie kontynuowała dobre rządy Prawa i Sprawiedliwości.
Te dwie kadencje od 2015 r. do 2023 r. były bez wątpienia najlepszym rządem po 1989 r..
Pamiętamy, jak wyglądały doświadczenia kohabitacji z czasów rządów Donalda Tuska i prezydentura Lecha Kaczyńskiego wywodzącego się z Prawa i Sprawiedliwości i jak zachowywała się wówczas wobec głowy państwa koalicja PO-PSL. Rozumiem, że będą dążenia do uniknięcia powtórki tamtej niezwykle trudnej sytuacji?
Myślę, że gdyby konstruowanie rządu i zyskanie wsparcia ze strony Sejmu dla wizji rządu premiera Mateusza Morawieckiego, mielibyśmy dobrą współpracę z panem prezydentem w wielu różnych aspektach, nie tylko polityki krajowej, ale i zagranicznej.
Gdyby jednak ten rząd miał utworzyć Donald Tusk, uzyskując akceptację izby niższej polskiego parlamentu, to zapewne powróci do retoryki, którą stosował w czasach, gdy prezydentem był Lech Kaczyński, tego, jak ówczesny premier odnosił się do głowy państwa. Nie chciałbym tego, ale podobne obrazki możemy obserwować w przyszłości, bo jednak prezydent Andrzej Duda ma przed sobą jeszcze prawie połowę kadencji.
Nie chciałbym, aby Donald Tusk wykorzystywał wszelkie możliwości, by w jakiś sposób deprecjonować rolę i znaczenia prezydenta państwa, chociażby podczas posiedzeń szczytów Rady Europejskiej. Ta precedencja zawsze powinna być na korzyść prezydenta, jednak wszyscy doskonale wiemy, że lider PO inaczej postrzega demokrację.
Donald Tusk wraz z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, Szymonem Hołownią i Włodzimierzem Czarzastym już zapewniali dziś, że porozumieli się i gotowi są tworzyć rząd. Widać jednak, że każde z ugrupowań najbardziej obchodzi co innego - jedni już wycofują się z obietnic wyborczych, inni chcą ograniczać liczebność armii, kolejni „alarmują” o „dziurze budżetowej”, a jeszcze innych najżywiej interesuje to, czy i jak uda się przeforsować projekty dotyczące np. aborcji. Czy taka koalicja miałaby szansę na przetrwanie?
No cóż, Donald Tusk wrzucił 100 pomysłów na pierwsze 100 dni jego rządów. Mijają kolejne dni i ani nie widać, ani nie słychać, jak on chce to zrobić. Jak wprowadzić kredyt 0 proc. na budownictwo indywidualne, podwyżki 30-procentowe dla oświaty i 20-procentowe dla szeroko rozumianej sfery budżetowej, a na same te podwyżki potrzeba 50 mld zł od 1 stycznia.
Bardzo ochoczo opozycja mówi natomiast o likwidacji CBA czy IPN, a więc na pierwszym etapie totalna destrukcja. A później program? Dla nich program chyba nie jest istotny. Myślę, że Polacy bardzo szybko przekonają się, że koalicja chaosu, jaką chce stworzyć Donald Tusk i liderzy podległych mu partii programu nie mają i będzie to rząd od Sasa do Lasa, od ściany do ściany. Polska na takie rządy nie zasługuje, ale cóż, czas pokaże, zobaczymy.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/668090-mosinski-donald-tusk-inaczej-postrzega-demokracje