Coś co od lat było oczywistością dla komentatorów poczynań „kasty” sędziowskiej staje się jasne dla wszystkich. Przedstawiciele skrajnie upolitycznionego stowarzyszenia sędziów „Iustitia” jawnie domagają się gwałtu na konstytucyjnych instytucjach, zemsty na niepokornych sędziach (czyli takich, którzy nie bawili się w politykę, ale robili swoje) oraz czystek w sądach.
Konstytucja, zasady i demokratyczne reguły gry są tu traktowane po macoszemu. Plan jest jasny: w krótkim czasie przejąć sądownictwo, by „wróciło to co było”.
Sejm na pierwszym posiedzeniu powinien podjąć uchwałę stwierdzającą, że wybór członków Rady (Krajowej Rady Sądownictwa - red.) jest nieważny i nie wywołuje skutków prawnych. To będzie jasny dla wszystkich sygnał, że zatrzymujemy bezprawie. Że niekonstytucyjny organ przestał działać. KRS nie jest tym organem, o którym mówi Konstytucja. Więc nie skracamy kadencji, tylko eliminujemy działalność nielegalnego organu. Trzeba to zrobić, bo to jest kwestia wykonania i przestrzegania orzeczeń ETPCz, TSUE, NSA i SN. Trzeba je wykonać. Bez tego nie będzie przywrócenia praworządności
– przekonują prezes „Iustitii” Krystian Markiewicz.
Te bzdury zostały ujęte w projekt ustawy. Projekt przygotowywany wspólnie z politykami Platformy Obywatelskiej i prezentowany na wspólnej konferencji m.in. z Borysem Budką,
Uchwała ma znosić konstytucyjny organ? To może zlikwidujmy Trybunał Konstytucyjny przy pomocy uchwały rady gminy. Konstytucyjność takich uchwał jest równa zeru. Majsterkowicze z upolitycznionych stowarzyszeń sędziowskich i prokuratorskich nie zaprzątają sobie głowy Trybunałem Konstytucyjnym, czy kwestią związaną z ustawami. Ot, są to dla nich organy „niekonstytucyjne” i „nielegalne”.
„Ekipa remontowa” z „Iustitii”
A co z tysiącami sędziów, których prezydent Andrzej Duda z opinią Krajowej Rady Sądownictwa? Tu też „nie będzie problemów”. Ekipa remontowa spod znaku „Iustitii” znalazła „wyjście”
Skoro nie ma teraz KRS, to oni nie dostali nominacji. Nasze stanowisko jest niezmienne. Stanem idealnym byłoby stwierdzenie w drodze ustawy, że wszystkie te decyzje są nieistniejące. Więc proces nominacyjny nie mógł się zakończyć decyzją prezydenta i wracają oni na wcześniej zajmowane stanowiska. Jeśli nie ureguluje tego ustawa, to co zrobić z neo-sędziami jest do dyskusji. Można wszcząć przeciwko nim postępowania dyscyplinarne. Dotyczy to osób, które nie przeszły testu na niezależność. Bo świadczy to, że dostali awanse w skrajnych okolicznościach. Takie osoby w pierwszej kolejności powinny stanąć przed sądem dyscyplinarnym
– straszą przedstawiciele „Iustitii”.
Powyższy zapis jest bardzo ogólny. O to właśnie chodzi. „Kasta” będzie nad każdym z „nowych” sędziów trzymać dyscyplinarny miecz i weryfikacyjny topór. Mogą one spaść na głowy kilku tysięcy nowych sędziów, ale nie muszą. Ważne, by wykonywali oni to czego od nich będzie się „kasta” domagać lub wymagać. Będą więc musieli drżeć przed inkwizytorami. To już jawne zniesienie niezawisłości i apolityczności sędziowskiej. Oczywisty efekt mrożący.
Jatka w Sądzie Najwyższym
A co nasi „legaliści” zrobią z Sądem Najwyższym? Tu nie będzie żadnej litości.
Neo-sędziów należy usunąć z SN. Mamy na to wyroki ETPCz, TSUE, NSA i SN, w tym historyczną uchwałę pełnego składu SN ze stycznia 2020 roku. Wyraźnie w nich stwierdzono, że nie są oni legalnymi sędziami. Więc nie mogą zostać w SN, jest to poza sporem
– przekonuje prezes Markiewicz.
Ta „historyczna uchwała” (niepełnych) trzech Izb SN została przemielona na makulaturę przez Trybunał Konstytucyjny, a to oznacza, że nie ma ona żadnej mocy prawnej. Już sama zapowiedź wyrzucania sędziów SN ze stanowisk, podważanie ich statusu, jest jawnym złamaniem niezawisłości sędziowskiej i poważnym deliktem dyscyplinarnym. To norma w działaniach „kasty” sędziowskiej, która upojona powyborczą atmosferą, nawet nie próbuje już ukrywać swoich planów.
Obawiam się, że Polska wkrótce będzie miała znacznie gorsze problemy niż usuwanie sędziów przez grupę oligarchów i ich popleczników. Jakkolwiek surrealistycznie teraz to może brzmieć
– napisał na twitterze prof. Kamil Zaradkiewicz, sędzia Sądu Najwyższego.
To dobry komentarz do szokujących planów „kasty” sędziowskiej. Jej przedstawiciele nie zdają sobie chyba sprawy, że ich postulaty i plany mogą obrócić się przeciwko nim. Stać się to może szybko i bezwzględnie.
Cena za wsparcie?
Sędziowie z „Iustitii” i ich sojusznicy chcą dziś zapłaty za „lata walki” i jawne wspieranie opozycji. Rekompensata za oklaskiwanie Donalda Tuska przez przedstawicieli stowarzyszeń sędziowskich i jawne wsparcie dla opozycyjnej polityki chaosu i paraliżu sądownictwa. Czy jest dziś pewne, że otrzymają to czego oczekują? Może być bardzo różnie. Część sędziów zostało zakładnikami swojego upolitycznienia. Donald Tusk ogrywał już swoich sędziowskich sojuszników, a dziś może zrobić to samo. Coś jej rzuci, coś obieca, ale czy pójdzie na wszystkie postulaty? To pokaże czas. Jedno jest pewne. Nawet jeśli przyjmie niektóre postulaty, to „kasta” będzie dla niego jedynie politycznym narzędziem, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/667908-praworzadnosc-czystki-kasta-chce-zaplaty-od-tuska