„Głównym kluczem problemów z liczbą mandatów dla PiS jest wynik Trzeciej Drogi. Debata wyborcza pokazała słabość Tuska, ale media wykorzystały ją do promowania głosowania taktycznego na Trzecią Drogę jako sposób pozbawiania PiS szans na kontynuację rządów. Wynik Trzeciej Drogi jako istotny warunek 3 kadencji rządów to teza znana od pół roku. Tym bardziej przekonuje, że w przyszłości PiS powinno bardziej skierować się w stronę centro-prawicy” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Norbert Maliszewski, sekretarz stanu, szef Rządowego Centrum Analiz.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Jak pan ocenia wynik wyborczy PiS-u? Formalnie jest zwycięstwo, praktycznie jednak najpewniej PiS znajdzie się w opozycji.
Prof. Norbert Maliszewski: Trzeba docenić ten wynik 7,6 mln głosów. To jest duży potencjał PiS-u na zbliżające się wybory samorządowe, a następnie wybory do Parlamentu Europejskiego. Trzeba wyciągać też konstruktywne wnioski na przyszłość po to, by podczas kolejnych wyborów osiągnąć lepsze wyniki. Sam premier Jarosław Kaczyński potwierdził, że problemem dla PiS-u w tych wyborach było pojawienie się pewnych mechanizmów, które miały miejsce i w 2007 roku. Chodzi m.in. o mobilizację elektoratu liberalnego. Należy zwrócić uwagę na straty PiS-u w miastach – w 2019 roku na PiS zagłosowało w nich 4,3 miliona osób, a w 2023 r. 3,9 mln. Gdy się spojrzy na wykształcenie wyborców, to obecnie – to jest bardzo ciekawy wynik – względem 2019 roku straciliśmy ponad 7 proc. wyborców o średnim i wyższym wykształceniu. Zgodnie z wynikami exit poll IPSOS ponad 60 proc. wyborców PiS-u deklaruje, że ma wykształcenie wyższe lub średnie. Zatem przekaz PiS-u powinien być tego rodzaju, by zawierał to, co jest dobrze odbierane przez umiarkowanych konserwatystów nie tylko ze wsi, ale też małych i średnich miast, a także taki przekaz, który nie mobilizuje liberalnego elektoratu opozycji.
Pytanie, czy główny przekaz kampanii PiS-u, zwłaszcza w jej końcówce, nakierowany na punktowanie Donalda Tuska, przedstawianie, czym grozi jego powrót do władzy, nie odegrał właśnie takiej mobilizującej roli dla wyborców opozycji? Czy dostrzega Pan błędy sztabu wyborczego w minionej kampanii?
Jako Szef RCA zajmuję się głównie analizami (np. koncepcja PIT 12 proc.), oceną skutków regulacji do projektów rządów, np. w 2022 roku - 2700 opinii, ale i badaniami działań rządu, a nie partyjnymi. Nie uczestniczyłem w pracach sztabu wyborczego, nie znałem jego strategii, a tę pracę doceniam. Wystarczy popatrzeć na dynamikę poparcia zgodnie ze średnią sondażową Politico. Po spadkach po marszu 4 czerwca, na skutek działań sztabu PiS zyskiwało do początku września. Kreacja tzw. „afery wizowej” uderzyła w podstawowy motyw bezpieczeństwa i sens referendum. Wtedy nastąpiły spadki i dopiero wówczas opozycja wróciła do narracji o większości. Myśląc o przyszłości, warto spojrzeć na wyniki wyborów – największe straty procentowe dla PiS-u były w tych miejscach, które były matecznikami PiS-u, czyli na południu i wschodzie Polski. To jest związane z jednej strony z większą mobilizacją wyborców anty-PiS-u, która z jednej strony wynika ze względów wizerunkowych, czyli postrzegania PiS-u jako formacji, która wzbudza agresję i tam dodatkowa mobilizacja opozycji obniżała wynik procentowy partii rządzącej i ta traciła mandaty. Ważne były też sprawy związane m.in. ze zmęczeniem Polaków inflacją. Trzecia rzecz – część liberalnego elektoratu faktycznie poszła zagłosować ze względu na wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie przepisów dotyczących przerywania ciąży.
Jedna z teorii porażki PiS-u, która coraz szerzej pojawia się w przestrzeni medialnej jest taka, że PiS tak naprawdę przegrało wybory w 2020 roku właśnie w związku z tym wyrokiem TK.
To jeden z elementów, który mobilizował liberalny elektorat. Teraz to, co trzeba robić, to wyciągać wnioski. Tak jak przekonywał śp. Lech Kaczyński, PiS to formacja, która tworzy silną Polskę bliską ludziom. To formacja, która powinna wrócić do modelu z szeroką ofertą, dla różnych grup konserwatywnych, także dla wyborców z wyższym wykształceniem, mieszkających w miastach. Wielu młodych polityków PiS-u osiągnęło dobre wyniki w tych wyborach i warto byłoby, by oni odświeżali wizerunek tej partii w nadchodzących wyborach. Trzeba wskazywać straty w grupach wiekowych 30-49 i 18-29, które deklarowały brak rozwiązań dla nich. Były realizowane działania przez rząd typu profilaktyka 40 Plus, 0 proc. PIT dla młodych ludzi. Natomiast te kwestie wizerunkowe, ideologiczne, przesłaniają programowe, więc na zasadzie łańcucha, każde z ogniw musi być dopracowane – wizerunek, ludzie, program.
Czyli w przyszłości kampania PiS-u powinna się skupić bardziej na przekazie pozytywnym?
Wyborcy potrzebują przekazu, który ja nazywam dwustronnym, zarówno pozytywnym, jak i negatywnym. Z jednej strony jest tak, że opozycja będzie miała bardzo duże problemy ze spełnieniem swoich obietnic przez stabilizującą regułę wydatkową. Z prostej matematyki wynika, że albo dużej części ze swoich 100 konkretów nie zrealizuje, albo też będzie wycofywać lub ograniczać programy społeczne, które są realizowane obecnie. Poza tym Donald Tusk obiecał też szybkie uruchomienie KPO, a trzeba pamiętać, że związana z tym jest realizacja „kamieni milowych”, które dotyczą chociażby zmian w Sądzie Najwyższym. Tylko nie same wypowiedzi uruchomią KPO, tylko zmiany ustawowe, na które zgodę musi wyrazić pan prezydent Andrzej Duda. To też nie będzie prosta sprawa dla opozycji.
W tym przypadku akurat Komisja Europejska może zmienić zdanie i nagle poluzować warunki, który Polska ma spełnić, by dostać środki z KPO.
Tak, ale wówczas wszyscy będą widzieli, że oczekiwania KE i blokowanie tych środków dla Polski było stricte polityczne. Wrócę jednak jeszcze do odpowiedzi na poprzednie pytanie – dwustronność przekazu polega na tym, że z jednej strony powinny być pokazywane osiągnięcia PiS-u i tego, z czego ta partia od dawna słynie, czyli podejścia programowego, wiarygodności, ale też należy pokazywać zagrożenia i negatywy związane z ewentualnymi przyszłymi rządami opozycji.
Na platformie X w czasie kampanii wyborczej często wrzucał pan sondaże poparcia dla partii politycznych – z reguły te pozytywne dla PiS-u. Jednak nawet z nich – co chyba pan przyzna – nie wynikało, że PiS będzie w stanie rządzić samodzielnie.
Jako sekretarz stanu w KPRM wspieram politykę informacyjną rządu i obozu, który jest jego polityczną bazą. Tusk tak jak w 2007 roku chciał motywować pozytywnie, wykorzystać tzw. bandwagon efekt, czyli przyłączania się do zwycięzcy, czemu służyły marsze. Premier Jarosław Kaczyński to według mnie rozumiał i chciał temu przeciwdziałał, mówiąc że mamy szansę na 3 kadencję, pamiętając o efekcie 2007 roku. Pokazywanie, że mamy szansę na 3 kadencję, pozytywna mobilizacja, była słuszna. Owszem, są osoby, które czytając teraz wypowiedź z 13 października, że musimy osiągnąć lepszy wynik niż w 2019 roku, ponad 8 milionów, nie chcą lub nie rozumieją, że to są pozytywne wypowiedzi mobilizacyjne, a nie prognozy. Z drugiej zaś strony te same osoby narzekają, że kampania była „strasząca”. Jedno lub drugie, gdyż to sprzeczność.
Finalnie PiS zdobył 194 mandaty. Jak na partię opozycyjną to bardzo dużo, ale jak na tę, która chce rządzić, najlepiej samodzielnie – oczywiście za mało.
Głównym kluczem problemów z liczbą mandatów dla PiS jest wynik Trzeciej Drogi. Debata wyborcza pokazała słabość Tuska, ale media wykorzystały ją do promowania głosowania taktycznego na Trzecią Drogę jako sposób pozbawiania PiS szans na kontynuację rządów. Wynik Trzeciej Drogi jako istotny warunek 3 kadencji rządów to teza znana od pół roku. Tym bardziej przekonuje, że w przyszłości PiS powinno bardziej skierować się w stronę centro-prawicy. Jest konkurencyjna teza, że trzeba było wzmacniać Konfederację. Łatwym jej testem jest pytanie, czy orędownicy tej tezy zamierzają to teraz robić, jeśli ma to warunkować rzekomo powrót do władzy? Oczywiście, że nie.
Czy jednak nie lepiej dla PiS byłoby zostawiać sobie pewne furtki do koalicji z innymi formacjami, a nie grać jedynie na samodzielną większość, co dla każdej partii jest bardzo trudne do osiągnięcia?
Zarówno Trzecia Droga, jak i Konfederacja to konkurenci PiS, zarówno programowo, jak i w terenie, natomiast pewne możliwości zawierania koalicji PiS powinno sobie pozostawić, zwłaszcza jeśli myślimy o wyborach samorządowych. Tylko siłę negocjacyjną zawsze ma ta partia, która uzyskuje wysoki wynik. PiS czeka zatem wyciągnięcie wniosków i zmiany wizerunkowe, programowe. Być może takim pierwszym momentem będzie expose premiera, jeśli taką misję pan prezydent Andrzej Duda powierzy politykowi PiS.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/667786-wywiad-prof-maliszewski-pis-czekaja-zmiany-wizerunkowe