Wiele gorzkich słów pada po tych wyborach. Skala ludzi zmanipulowanych przez liberalno-lewicowe siły jest ogromna. Kumulacja napięć i wpływów – wewnętrznych i zewnętrznych – sprawiła, że antypisowska narracja zagrała. „Polacy naród wielki, społeczeństwo żadne” – stwierdził kiedyś gorzko Norwid. I choć pisał to w ciężkim dla Polski czasie rozbiorów, dziś także uderza fakt, że wspólnota narodowa nie obejmuje niestety wszystkich. Część ludzi uważa się jedynie za mieszkańców „tego kraju”, wręcz ostentacyjnie manifestuje swoją niechęć do Polski i wszczepia ją kolejnym pokoleniom. Jeśli szkoła zostanie znów przejęta przez ludzi wyrastających ideowo z neomarksizmu, proces rozmontowywania tożsamości zostanie błyskawicznie przyspieszony.
„Wyborcza” dziękuje młodym
Można zatrzymać się na smutnej konstatacji, że społeczeństwo się zmienia, że konserwatyści nie mają kodów dostępu do młodzieży, że rewolucja kulturowa w końcu musiała dotrzeć do Polski. Ale to jednak za mało. Trzeba szukać nowych sposobów. Oczywiście zawsze łatwiej przebić się z przekazem negatywnym niż pozytywnym, łatwiej porwać młodzież hasłami anarchii i swawoli niż porządku publicznego i ładu moralnego. Łatwiej wmówić im, że będą narodowymi bohaterami, jeśli zrobią antyrządową zadymę i będą wykrzykiwać na ulicy wulgaryzmy, walcząc o aborcyjno-tęczowe postulaty. Nie potrzeba do tego wielkiego wysiłku. Wystarczyło uruchomić tzw. Strajk Kobiet i twierdzić, że osiem gwiazdek to hasło walki o wolność. A jednak ten wysiłek wkładano, angażowano potężne środki finansowe, aktywizowano organizacje pozarządowe i media. Wicenaczelny „Gazety Wyborczej” nie kryje z tej okazji radości i wdzięczności w swojej powyborczej odezwie:
I jeszcze jedne podziękowania. Dla młodych! Przez osiem lat my, dziadersi, utyskiwaliśmy, że na protestach ich nie było. Tymczasem przyszli w decydującym momencie. Stali w zimnie do trzeciej nad ranem, by zagłosować. To oni obronili w Polsce demokrację. Dla siebie i swoich dzieci. W tych szczęśliwych dniach jedno ciśnie się na usta: nie schrzańmy tego, my, obywatele! Nie schrzańmy!
– apeluje Jarosław Kurski.
Co zrobią, by „nie schrzanić”? Programowo na razie wszystko się rozjeżdża, ale przecież nie po to opozycja chciała dojść do władzy, by spełniać przedwyborcze obietnice. Chodzi o przejęcie państwa i poprowadzenie go w kierunku zupełnie odwrotnym, niż prowadziło je Prawo i Sprawiedliwość. Młodzi są tutaj kluczowi. Dlatego można spodziewać się błyskawicznej reformy edukacji, która jeszcze bardziej rozmontuje tożsamościowe postawy polskiego społeczeństwa.
Szkoła dla Lewicy
Pierwsze przecieki z rozmów koalicyjnych opozycji wskazują, że za resort edukacji miałaby przejąć Lewica. Tzw. Strajk Kobiet wielokrotnie przedstawiał już swój plan. Główny postulat Marty Lempart i jej ekspertów wyraża się w haśle: „Czarnek wypi…alaj!”. Można go znaleźć w materiały organizacji. Po dokonaniu tegoż aktu, przystąpią do realizacji planu szkoły świeckiej, zredukowanej programowo, zastępującej wychowanie edukacją seksualną i podkręcającą coraz bardziej modny wśród młodzieży trend „zmiany płci”.
Istnieją też poważniejsze źródła wskazujące na plany zrewolucjonizowania szkoły. Doświadczyliśmy tego już w 2013 roku za rządów PO-PSL, gdy w Polskiej Akademii Nauk zaprezentowano hucznie dokument Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Dokument „Standardy edukacji seksualnej w Europie” zawierał kompleksową rekomendację wprowadzenia nowego modelu edukacji seksualnej, która miała radośnie i bezrefleksyjnie otwierać najmłodsze już dzieci na seksualność. Ministerstwo Edukacji, reprezentowane na spotkaniu przez wiceminister edukacji Joannę Bredzik, przyjęło dokument z otwartością i obiecało poddać go dalszej dyskusji, „rozpowszechniając raport wśród nauczycieli i rodziców”.
Rewolucja oświatowa
Program przebudowy polskiej edukacji, wdrożenia rewolucji oświatowej i rozmontowania programów został napisany i gotowy do wdrożenia już ponad 10 lat temu. Związek Nauczycielstwa Polskiego akceptował najbardziej absurdalne postulaty forsowane przez organizacje LGBT+ i polityków lewicy. Jej celem było stworzenie zupełnie nowego, lewicowego programu wychowawczo-edukacyjnego, który raz na zawsze zerwie z dotychczasowymi wzorcami. Pisała o tym wprost w 2008 roku prof. Magdalena Środa kreśląca wizję nowej edukacji, mającej przeciwstawić się normom etyki chrześcijańskiej i zakończyć „powielanie patriotycznych stereotypów”. Przekonywała, że kluczowym zadaniem liberalnej reformy powinna być nowa wizja społeczeństwa, wdrożona w nowych programach szkolnych, ponieważ „obecna szkoła rewitalizuje XIX-wieczne wzorce aksjologiczne i wychowawcze”.
Można je wyrazić w haśle: „Jednostka niczym bez rodziny i narodu, a naród niczym bez tradycji i religii”. Polska szkoła wychowuje – i zapewne jeszcze długo wychowywać będzie – ku społeczeństwu patriarchalnemu i narodowemu, gdzie męską dominację uznaje się za rzecz naturalną, gdzie wysoko ceni się niepodlegającą żadnej krytyce martyrologiczną przeszłość, a mniej – europejską przyszłość, gdzie promuje się narodowy patriotyzm, a nie poczucie przynależności do kultury i europejskiej wspólnoty, gdzie świętością jest rodzina, a nie jednostka, gdzie każda płeć ma swoje powołanie i każdy „obcy” zna swoje miejsce, gdzie moralność sprowadzona jest do religijnych deklaracji i rytuałów, a za przyczynę wszelkiego zła uważa się krytycyzm, nieposłuszeństwo autorytetom oraz seks
— pisała Środa we wstępie do raportu pt. „Ślepa na płeć edukacja równościowa po polsku”, wydanym przez Fundację Feminoteka. Podkreślała, że zadaniem szkoły jest przygotowanie uczniów „do aktywnego, dającego poczucie godności i satysfakcji życia w społeczeństwie, które może przybrać różne formy”:
Społeczność przyszłości to społeczność otwarta (a nie konglomerat narodów), to społeczność spluralizowana (a nie homogeniczna), multikulturowa (a nie monokulturowa), zindywidualizowana (a nie rodzinocentryczna), laicka (a nie fundamentalistyczna) oraz egalitarna (a nie hierarchiczna). I szkoła powinna przygotowywać do bycia członkiem takiej właśnie społeczności. Tymczasem polska szkoła jest narodowa, konserwatywna, unifikująca.
Jeśli zatem Lewica przejmie edukację, zrobi wszystko, by dopiąć rewolucję oświatową, która wpisuje się w realizację totalnego programu rewolucji kulturowej. ZNP ma niezmiennie te same władze, a Sławomir Broniarz jest wielkim wyznawcą tego kierunku. Jego związek chętnie włączył się w postępowe postulaty lewicowych organizacji. Objął patronatem publikację wydaną przez Kampanię Przeciw Homofobii pt. „Lekcja równości”, którą promowały także nauczycielskie pisma branżowe. W takich warunkach wyłania się jeszcze jeden aspekt. Dzięki obecnemu prawu, to rodzice – zgodnie z konstytucją – mają pierwszeństwo wyboru form edukacji i wychowania ich dzieci. Były pomysły przekazania tej kompetencji w ręce kuratorów. Zablokował je prezydent Andrzej Duda, tak bardzo za to atakowany przez obóz konserwatywny. Dziś widać, jak istotna jest w polityce cnota długomyślności.
Rozmontowywanie polskiej tożsamości
Objęcie władzy przez opozycję i powierzenie edukacji Lewicy, poczyniłoby poważne spustoszenie. Nie jest to tylko kwestia wąskiego programu edukacyjnego. To cały zespół czynników, składających się na mentalność, którą trudno nazwać propolską. Zostaniemy znowu przestawieni na tor polityki wstydu i zależności, z przekłamaniami historycznymi włącznie. Ale nauka to tylko element wielkiego planu. Są zagadnienia dużo głębsze, wnikające w zmianę struktury społecznej poprzez przeprogramowywanie myślenia jednostki. W obecnych warunkach potężnych problemów emocjonalnych młodzieży, jej psychicznej kruchości, ogromnej presji środowiskowej i medialnej, zagubienia własnej tożsamości, pozbawienie ich jasnego kierunku, szkolnej formacji i ram wyznaczających obok praw także obowiązki, będzie nieodwracalną szkodą. Pociągnie za sobą dramaty tysięcy ludzi. Bo dając im nieograniczoną swobodę wyboru, z wyborem płci włącznie, nikt nie nauczy ich mądrego i odpowiedzialnego korzystania z wolności. Pocieszające jest tylko jedno: spojrzenie w przeszłość. Bo nie pierwszy przecież raz rozgrywa się w świecie walka o młodych, realizowana na drodze demoralizacji i rozmaitych sztuczek. Było to już w PRL-u, za bolszewików, za zaborów i można by się tak cofać przez stulecia aż do czasów biblijnych. Nawet w największej destrukcyjnej nawale były jednostki mądre i odpowiedzialne, wychowane w silnej rodzinie, wsparte wiarą i nauczaniem Kościoła. Niosły żagiew prawdziwej wolności i mądrości innym. Nie zabraknie ich z pewnością i tym razem. Jednak zdecydowanie lepiej byłoby, gdybyśmy wreszcie wykazali się mądrością zanim wyrządzimy samym sobie tak ogromne szkody.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/667606-jesli-szkole-przejmie-lewica-nie-bedzie-co-zbierac