Donald Tusk premierem – słychać to w każdej z partii opozycyjnych, które mają plan utworzyć wspólny rząd. Można by się trochę dziwić, że zupełnie bez walki Trzecia Droga i Lewica oddają najważniejsze (faktycznie, a nie formalnie) stanowisko liderowi Platformy, nie podejmując żadnych negocjacji. Dlaczego to robią? Bo wiedzą już, że to układ przejściowy, na 12 miesięcy. Za rok Donald Tusk znów zamierza wyjechać do Brukseli i wtedy cała układanka zacznie się na nowo.
Sporą popularnością cieszy się przypomniany po wyborach przez Wojciecha Muchę tekst z „Dziennika Polskiego” opublikowany w 2021 r. Jego autor, Wojciech Czabanowski postawił wówczas tezę, iż powrót do polskiej polityki Donalda Tuska związany jest z celem dużo poważniejszym niż samo odebranie władzy PiS.
Przejęcie władzy w kraju potrzebne jest do realizacji o wiele ważniejszego i bardziej prestiżowego dla samego byłego premiera, jak i Polski zadania. Na świecie istnieje tylko jedno stanowisko, którym Donald Tusk może być naprawdę zainteresowany - przewodniczący Komisji Europejskiej. (…) Tusk zapewne chce zostać nie tylko pierwszym przewodniczącym KE z naszej części Europy, ale również tym, który doprowadzi Unię do nowego traktatu lub konstytucji, bez wątpienia mającej być krokiem w stronę federalizacji po to, by spróbować uczynić Europę jednym ze światowych mocarstw, mogącym rywalizować z Chinami czy Stanami Zjednoczonymi, a o wiele słabszej Rosji po prostu dyktować warunki współpracy.
Tłumaczyłoby to spokój, z jakim powrót Tuska przyjęły pierwszoplanowe postacie PO, a zwłaszcza Rafał Trzaskowski. Wiedzą, że jego premierostwo to tylko element szerszego planu, bo były szef rządu chce się zapisać w historii Europy jako ktoś więcej niż tylko szef Rady Europejskiej, bez większych kompetencji i znaczenia. Marzy mu się rola tego, który scalił Unię, uchronił przed rozpadem i pchnął ją na nowe tory, zapewne z nowym traktatem.
To oczywiście zła wiadomość dla Europy, a zwłaszcza dla Polski, która w tej unijnej układance będzie pełnić rolę podrzędną, z zabranym prawem wetowania rozwiązań dla nas niekorzystnych, z zupełnym podporządkowaniem kluczowych obszarów decyzjom zapadającym w trójkącie Berlin-Bruksela-Paryż.
Tusk jest wymarzonym kandydatem do przeprowadzenia operacji federalizacji Europy. Skrajnie uległy wobec Niemiec, potrafiący zrezygnować z interesów Polski na rzecz wyimaginowanych „wartości europejskich”, chętny do wykastrowania polskich władz z resztek kompetencji państw narodowych, o które zabiegał rząd PiS.
To on ma posprzątać po rządach partii Kaczyńskiego, lecz nie w znaczeniu uporządkowania czegokolwiek w Polsce (bo taka systemowa potrzeba nie istnieje, to kampanijny wytrych propagandowy), a wybicia zębów polskiemu oporowi wobec szytej kontynentowi nowej niemieckiej hegemonii.
Coś, co dwa lata temu – gdy powstawał tekst Czabanowskiego – było tylko publicystyczną dywagacją, dziś się materializuje. A wiem to od polityków Lewicy i Trzeciej Drogi, którzy dziś szykują się do współtworzenia rządu tymczasowego. Nawet oni sami tak mówią o tym projekcie.
Dlatego tak szybko chcą teki premiera dla Tuska. Wiedzą, że to na ledwie 12 miesięcy, w czasie których można się nieźle okopać na innych pozycjach, urzędach, w spółkach, mediach, a za rok podjąć zasadnicze negocjacje koalicyjne, gdy na czele Platformy stanie ktoś słabszy od obecnego lidera.
Z punktu widzenia politycznej pragmatyki i interesów poszczególnych formacji może to i dobry plan. Wygłodniali władzy (PSL po 8 latach, Lewica po 18, ugrupowanie Hołowni po raz pierwszy) zrobią wiele, byle zdobyć swoje przyczółki. Wspólnego programu taki rząd mieć nie będzie, bo za dużo jest różnic pomiędzy przyszłymi koalicjantami. Skupią się więc na rozliczeniach poprzedników i przejmowaniu instytucji państwa. Jak pokazują ujawniane plany np. ws. mediów publicznych, może nawet nie będą oglądać się na jakiekolwiek podstawy prawne. Już pojawiają się upiorne pomysły, by nowa większość sejmowa za pomocą UCHWAŁ anulowała USTAWY przyjęte w poprzednich kadencjach. To złamanie podstawowych konstytucyjnych zasad legislacji i wykreślenie z porządku stanowienia prawa podpisu prezydenta.
W szale zemsty za lata posuchy możemy się więc po nich spodziewać wszystkiego. Lecz to, co najgorsze, jest nam szyte w Brukseli. Wykuwa się tam plan ostatecznego i znaczącego pozbawienia suwerenności państw członkowskich. Warto zapoznać się z już przyjętymi propozycjami zmian w traktatach, gdzie mamy nie tylko likwidację zasady jednomyślności, lecz również kolejnych kilkanaście obszarów polityk krajowych, które mają być oddane we władanie strukturom unijnym.
Czy podpisze się pod tym cała dotychczasowa opozycja? Czy Lewica, PSL i Polska2050 pozwolą Tuskowi na realizację tego planu i spełnienie niemieckich marzeń o zakneblowaniu naszego kraju we Wspólnocie? Czy na pewno chcą właśnie w ten sposób przejść do historii?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/667248-za-rok-abdykacja-tuska-i-nowa-ukladanka-rzadowa