Opozycja przed wyborami obiecywała 30-proc. wzrost płac w budżetówce. Okazuje się, że związkowcy już obawiają się o realizację tej obietnicy, a odpowiedzialność zrzucają na prezydenta, którego działania mogą spowodować, że „nie będzie już czasu na zmianę pisowskiego budżetu”. Czyżby podwyżki dla budżetówki też były „przenośnią”?
Obietnice dot. wzrostu płac w budżetówce
Wszystkie partie opozycyjne obiecywały podniesienie wynagrodzeń w budżetówce – o 30 proc. Jak informuje „Gazeta Prawna”, problem mogą stanowić działania prezydenta, a co za tym idzie, brak czasu na zmiany w projekcie budżetu na 2024 rok.
Kwota bazowa dla nauczycieli w 2024 roku została ustalona na poziomie 4471,28 zł – to o 12,3 proc. więcej, niż obecnie. ZNP i opozycja podpisali porozumienie, w którym partie zobowiązały się m.in. do powiązania systemu wynagrodzenia nauczycieli ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce. Oświatowa „Solidarność” wytyka ZNP, że w porozumieniu nie ma żadnych konkretów, są tylko „postulaty i pobożne życzenia”. W porozumieniu nie ma też konkretnych dat, ani liczb. Z kolei ZNP twierdzi, że poza porozumieniem Tusk publicznie ogłosił wzrost wynagrodzeń o 30 proc. dla nauczycieli, a dla pracowników budżetówki o 20 proc.
Współautor porozumienia i wiceszef ZNP Krzysztof Baszczyński znalazł też ewentualnego winowajcę braku realizacji obietnicy złożonej przez Tuska. To… prezydent Andrzej Duda. Wiceprezes ZNP stwierdził, że jeśli prezydent będzie wydłużał proces tworzenia nowego rządu, nie będzie czasu na zmiany w budżecie przygotowanym przez PiS.
Ustawa budżetowa musi wejść w życie w odpowiednim czasie. Jeśli rząd powstanie w grudniu, to te 30 proc. podwyżki nauczyciele dostaną w styczniu, ale 2025 roku. W 2024 roku ich pensje wzrosną o zaplanowane 12,3 proc.
– stwierdził Baszczyński w rozmowie z „Gazetą Prawną”. Działacze innych związków liczą jednak na podwyżki już w styczniu 2024 roku i mówią o możliwości nowelizacji budżetu z wyrównaniem.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Politycy opozycji nie komentują
O sprawę zapytani zostali też politycy partii opozycyjnych, które podwyżki w budżetówce obiecywały przed wyborami. Nowym ministrem edukacji może być Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Nowej Lewicy – posłanka stwierdziła jednak, że nie może komentować sprawy. Odpowiedzi unikała też była szefowa resortu edukacji z KO Krystyna Szumilas. Z kolei Mariusz Witczak z KO stwierdził, że sprawy nie będzie komentować, bo partia musi „uporać się z wewnętrznymi sprawami”.
Chcemy, aby Donald Tusk spełnił swoje obietnice. Wszystkie partie, które prawdopodobnie będą tworzyć rząd, miały w programie 20-proc. podwyżki dla urzędników. W tej sprawie między koalicjantami nie ma żadnego konfliktu. To zobowiązanie powinno być niezwłocznie zrealizowane. Wielu urzędników zagłosowało na te partie, bo wierzą, że zapowiedzi zostaną spełnione
— powiedział w rozmowie z „Gazetą Prawną” Robert Barabasz, szef NSZZ „Solidarność” w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim.
CZYTAJ TAKŻE:
wkt/”Gazeta Prawna”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/667221-obiecane-podwyzki-dla-budzetowki-tez-byly-przenosnia