Jeszcze nigdy w dziejach III RP nie było tak silnej partii opozycyjnej jak obecnie PiS (blok partii to nie to samo) – mającej blisko 200 mandatów.
Wybory parlamentarne za nami, ale ich skutki oraz rozkład mandatów w przyszłym Sejmie wcale nie są bezproblemowe dla opozycji (Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga, Nowa Lewica). W zasadzie pewne jest to, że opozycja może mieć parlamentarną większość, a ta jest w stanie wyłonić nowy rząd. Jeśli nie powiedzie się misja tworzenia gabinetu przez zwycięzcę wyborów, a powierzenie mu tej misji jest wysoce prawdopodobne.
Problemem jest to, że żadna z partii zapowiadających stworzenie koalicji rządzącej nie wygrała 15 października 2023 r. wyborów. Wybory te wygrało Prawo i Sprawiedliwość. W wolnej Polsce taka sytuacja zdarzyła się tylko raz – w 1991 r., po pierwszych wolnych wyborach po 1945 r. I wtedy rząd (Jana Olszewskiego) był od początku mniejszościowy oraz działał najkrócej w historii III RP – zaledwie nieco ponad pół roku.
Poza rządem Jana Olszewskiego (wyłonionym po wyborach 27 października 1991 r.), żadnego innego rządu w dziejach III RP nie tworzyła (desygnując w pierwszym podejściu premiera) partia, która nie wygrała wyborów. To ma nie tylko znaczenie psychologiczne, ale też dowodzi pewnej słabości na starcie nowej kadencji. Rząd chce tworzyć przegrany, a nie zwycięzca. I nawet gdy jest w stanie stworzyć większość w Sejmie, pojawia się kompleks pokonanego. Tym bardziej że Donald Tusk po to w lipcu 2021 r. wrócił z Brukseli do polskiej polityki, żeby zwyciężyć. Żeby zmazać piętno przegranego i pokonanego. I ponad dwa lata później znowu został pokonany.
Donald Tusk zaklinał się podczas wieczoru wyborczego, że „nigdy w życiu nie był tak szczęśliwy z tego niby drugiego miejsca”, ale to nie zmienia faktu, że wybory przegrał, a miał wygrać. Nie jest więc „niby” drugie miejsce, tylko bardzo realnie drugie miejsce. Właściwie to wygrali wybory Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia, choć ich Trzecia Droga jest tylko na trzecim miejscu podium. Dzięki nim nie było tzw. jednej listy i takiej porażki, która uniemożliwiłaby opozycji stworzenie sejmowej większości. Czyli to Trzecia Droga uratowała Tuska, choć jego ugrupowanie uzyskało znacząco więcej mandatów. I to daje Trzeciej Drodze silny mandat negocjacyjny w układaniu nowego rządu, łącznie z jego szefem.
Równie ważne jak to, że większość sejmową są w stanie stworzyć partie, z których żadna nie wygrała wyborów jest to, że jeszcze nigdy w III RP nie było tak silnej partii opozycyjnej jak PiS (blok różnych partii to nie to samo) – blisko 200 mandatów. Dotychczas najsilniejszą opozycję tworzyło PiS po wyborach w 2007 r. (miało 166 mandatów), potem SLD – 164 mandaty po wyborach w 1997 r., następnie PiS – 157 mandatów po wyborach w 2011 r., a potem PO – 138 mandatów w 2015 r. Prawie 200 miejsc w Sejmie w posiadaniu jednej partii opozycyjnej to siła, z jaką dotychczas żadna sejmowa większość się nie konfrontowała.
Można mieć sporą większość w Sejmie i kłopoty z bardzo silną opozycją. Tym bardziej że nawet gdy powiedzie się opozycji stworzenie rządu i utrzymanie sejmowej większości, nie będzie to większość trzech piątych (276 mandatów) pozwalająca odrzucać prezydenckie weto. Można by więc w tym miejscu powtórzyć słynne powiedzonko gen. Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego: „Żarty się skończyły, zaczynają się schody”. Nawet liczniejsza niż prawie 200 mandatów opozycja, ale nie wywodząca się z jednego ugrupowania może być mniej skuteczna, bo wiele interesów nie da się uzgodnić. Jednorodna i liczna opozycja może być skuteczna i bardzo utrudniać życie rządzącym.
Przegrany zwycięzca i to przegrany bezprecedensowo od 32 lat, czyli tak, że nie zdarzyło się to przez kolejnych osiem wyborów, to nie jest powód do triumfalizmu i zapowiadania wszechwładzy. A z drugiej strony tworzenie najsilniejszej opozycji (gdy chodzi o jedno ugrupowanie) w dziejach III RP to nie jest powód do żałoby. To zaproszenie do takich działań, by w opozycji pozostać jak najkrócej i w tym czasie zrobić jak najwięcej, żeby rządzący czuli, iż jednak tych wyborów nie wygrali, choć stworzyli większość. I żeby wyborcy też to czuli i przy następnej okazji skorygowali swoje preferencje.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/667026-zadna-partia-z-mogacych-stworzyc-wiekszosc-nie-wygrala