„Naruszono prawa wyborców. To precedensowa sytuacja i jako precedens powinna być wyjaśniona. Choćby po to, by na przyszłość wyraźnie określić granicę kompetencji osób zasiadających w komisjach wyborczych. Takie sytuacje nie mogą mieć miejsca – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Genowefa Grabowska.
CZYTAJ TAKŻE:TYLKO U NAS. Można wnosić protesty do SN ws. referendum. „Masowość procederu może wpłynąć na ważność głosowania”
wPolityce.pl: Sprawa dotycząca skanu z kartami referendalnymi pokazała, jak łatwo jest manipulować wynikami głosowań.
Prof. Genowefa Grabowska: Ten proceder przyjął ogromną skalę i mógł on wpłynąć paraliżująco na niektórych wyborców. Gdyby to mnie zapytano o kartę referendalną, to odpowiedziałabym pytaniem, z którego wynikałoby dlaczego nie pyta się mnie o kartę sejmową lub senacką. Wokół referendum toczył się niekonstytucyjny spór polityczny. Dlatego rodzą się pytania, czy to do czego doszło w niedzielę, nie było zorganizowaną akcją.
A może przypadek? Błąd w sztuce?
Przecież aż tylu urzędnikom w komisjach wyborczych, taki pomysł nie przyszedłby jednocześnie do głowy. Szczególnie, że pojawiły się głosy urzędników, z których wynikało, że takie postępowanie zalecane było im na szkoleniach.
W takim razie mamy problem systemowy, a skandal jest jeszcze większy.
To wymaga wyjaśniania. Kto szkolił w tym zakresie? Przecież nie Państwowa Komisja Wyborcza, która powinna jasno stwierdzić, że wydanie karty referendalnej nie może być opatrzone żadnymi komentarzami członka komisji wyborczej, ani żadnym uzgadnianiem, którą kartę wybrać. Może nikt nie pomyślał, że taka akcja będzie przeprowadzona? Takie „rozmiękczanie” wyborcy, to próba zasugerowania, by on publicznie wypowiedział się na temat głosowania referendalnego. To jest naruszenie tajności.
Godzi również w przebieg wyborów. Przepisy są tu jasne. Członek komisji ma wydać głosującemu wszystkie karty.
To oznacza, że nie może on sugerować, by ktoś nie przyjął jednej z nich. Część wyborców została postawiona w bardzo niekomfortowej sytuacji, kiedy musiała o swoje prawo do udziału w referendum zabiegać. To powinno odbywać się bezwarunkowo. Tak wynika z konstytucji. To musiało odbić się na frekwencji.
To oznacza, że do Sądu Najwyższego skierowanych zostanie sporo protestów wyborczych.
Naruszono prawa wyborców. To precedensowa sytuacja i jako precedens powinna być wyjaśniona. Choćby po to, by na przyszłość wyraźnie określić granicę kompetencji osób zasiadających w komisjach wyborczych. Takie sytuacje nie mogą mieć miejsca. Trzeba uzmysłowić, że członkowie komisji wyborczych nie są od sprawdzania intencji uczestników głosowania.
Ale jak wyciągać wnioski, skoro w niedzielę, w niektórych komisjach wyborczych, dochodziło do nieprawidłowości nawet po tym, jak PKW wydała jasne oświadczenie ws. sugestii o nieprzyjmowaniu kart referendalnych.
To sytuacja tym bardziej skandaliczna, gdyż albo szwankuje komunikacja wewnętrzna, albo wręcz doszło do zlekceważenia wytycznych. To wyglądało jak zorganizowania akcja. Kto wydał takie zalecenie?
Rozmawiał: WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/667009-grabowska-o-skandalu-referendalnym-ogromna-skala