„Wyniki pokazują, że exit poll nieco przeszacował opozycję. Może okazać się, że Zjednoczona Prawica może do kolejnej kadencji potrzebować nie ponad 30 głosów, ale wystarczy tylko kilkanaście” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Arkadiusz Jabłoński, socjolog z KUL.
CZYTAJ TAKŻE: RELACJA. Trwa liczenie głosów. Spłynęły dane z 60,15 proc. obwodów. Kiedy poznamy oficjalne wyniki? PKW podała termin. SPRAWDŹ
wPolityce.pl: Jak oceniłby Pan dotychczasowe wyniki wyborów i jakich scenariuszy możemy się spodziewać?
Prof. Arkadiusz Jabłoński: Wyniki pokazują, że exit poll nieco przeszacował opozycję. Może okazać się, że Zjednoczona Prawica może do kolejnej kadencji potrzebować nie ponad 30 głosów, ale wystarczy tylko kilkanaście.
Prawo i Sprawiedliwość po raz trzeci wygrało wybory parlamentarne. Koalicji Obywatelskiej niewątpliwie natomiast udało się zmobilizować swój elektorat, aby wraz z Trzecią Drogą i Lewicą zagrozić większości bezwzględnej dla rządzących.
Wydaje się również, że - choć wyniki Konfederacji w porównaniu z badaniem exit poll poprawiły się - Konfederację należy uznać za największego przegranego w tych wyborów.
Zresztą nawet Sławomir Mentzen - notabene chyba jako jedyny lider - nie tylko przyznał się do porażki, ale określił ją jako „olbrzymią”.
Pan Sławomir Mentzen prowadził kampanię wyborczą, w której świadomie coraz bardziej rezygnował z przesłania ideowego, licząc na rodzaj poparcia wynikającego z pewnej świeżości, odmienności w stylu bycia. Chyba jednak zostało to ocenione jako daleko idący cynizm polityczny, który zapewne wielu wyborców, którzy liczyli na nowy, ale bardziej idealistyczny ruch polityczny, odsączyło od Konfederacji, w wyniku czego albo nie poszli do wyborów, albo przenieśli swoje poparcie na inne partie.
Kłopot z utworzeniem rządu może mieć nie tylko Zjednoczona Prawica, ale i ten blok trzech opozycyjnych, lewicowo-liberalnych ugrupowań: KO + Lewica + Trzecia Droga - nie wiadomo, na ile trzy ugrupowania będą w stanie dogadać się i utrzymać stabilną koalicję. Jak, Pana zdaniem, może wyglądać przyszły rząd?
Oczywiście, bardziej prawdopodobne jest to, że to Zjednoczonej Prawicy uda się utworzyć rząd. Choć, jak obiegowo się mówi, obecna partia rządząca nie ma zdolności koalicyjnych, a co więcej - każde z pojedynczych ugrupowań opozycyjnych mówi, że z PiS-em nie pójdzie, ale trzeba podkreślić, że jesteśmy jeszcze przed tym „dogadaniem się” w tak różnym gronie, jakim jest ten blok opozycyjny. Już samych liderów moglibyśmy naliczyć w nim około dziesięciu, a ponadto odrębnych interesów, różnic światopoglądowych jest wystarczająco dużo, aby dojść do wniosku, że z PiS-em może i jest nam w różnych sprawach nie po drodze, ale jest przynajmniej stabilizacja i znaczna większość, z którą można trwale budować jakieś przedsięwzięcia polityczne.
Kluczowe jest chyba również to, co powiedział na tydzień przed wyborami prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla Polsat News: że misję utworzenia rządu powierzy temu ugrupowaniu, które wygra wybory. Czy oznaczałoby to zatem partię/koalicję, która samodzielnie zdobyła najwięcej głosów, a więc PiS?
Mamy tutaj ten pierwszy krok, którego należy się spodziewać. Wydaje mi się, że w takiej sytuacji, od ogłoszenia ostatecznych wyników wyborów, do pierwszego posiedzenia Sejmu upłynie ok. miesiąc i zapewne Zjednoczona Prawica będzie poświęcała ten czas, aby prowadzić różnego rodzaju rozmowy. Czy to z grupami polityków, czy pojedynczymi parlamentarzystami, którzy są bliżsi ich poglądom. W każdym razie ten pierwszy krok wskazany przez prezydenta już mamy.
Premier ze Zjednoczonej Prawicy może otrzymać więc zadanie, które wbrew pozorom nie jest jakąś misją straceńczą, a nawet zadaniem, które może się powieść.
Poszczególni politycy opozycji próbują już nawet wpływać na prezydenta, np. przekonując, że powinien najpierw skonsultować się z ugrupowaniami, które byłyby w stanie utworzyć koalicję rządzącą, czy nawet - że większość już jest i trzy bloki opozycyjne są już zjednoczone.
Im bardziej będzie oddalała się możliwość stworzenia tej wyraźnej, bezwzględnej większości, tym bardziej będą tupać i krzyczeć na prezydenta. Wyobrażam sobie kolejne manifestacje KOD-owskie, na którym będzie się próbować wymusić na panu prezydencie decyzję, która będzie wbrew zwyczajowi politycznemu. Tego pierwszego premiera, który i tak musi uzyskać bezwzględną większość poparcia w Sejmie, zwyczajowo wskazywano zawsze wśród zwycięskiej partii.
Kiedy więc okaże się, że opozycji trudno będzie utworzyć własny rząd, to będzie mogła przynajmniej kolejny raz podjąć próbę destabilizacji i wskazywania na różne sposoby, że z polską demokracją jest coś nie tak.
Tymczasem polska demokracja - co widać chociażby po frekwencji wyborczej - ma się świetnie. Opozycja za to może wiele sobie zarzucić w sytuacji, gdy nie tylko w sposób niedemokratyczny zachęcała do bojkotu referendum, ale nawet ulegali tym namowom członkowie różnych komisji wyborczych, którzy niezgodnie z prawem wyborczym wręcz namawiali wyborców do tego, aby nie brali karty referendalnej.
A jeżeli ta rekordowa frekwencja ostatecznie zadziała na niekorzyść opozycji, to zapewne również będziemy słyszeć o „fałszerstwach” czy „upadku demokracji”?
Dla mnie zastanawiające było już pierwsze wystąpienie Donalda Tuska. Wypowiadał się w taki sposób, jakby mówił już o ostatecznym wyniku wyborów. Podobnie Włodzimierz Czarzasty powtórzył, że nie dadzą sobie odebrać tego zwycięstwa, tak jakby ono było już im dane.
To jest przygotowywanie gruntu pod ewentualne podważanie demokratycznego wyniku wyborów, jeżeli okaże się niekorzystny dla opozycji.
I tej kwestii jeszcze dotychczas nie poruszyliśmy, ale czy PiS może również utworzyć rząd mniejszościowy, czy też może się okazać, że nie będzie takiej potrzeby?
Myślę, że chyba takiej potrzeby nie będzie. Jeżeli PiS faktycznie nie zgromadzi bezwzględnej większości, to zapewne opozycji przynajmniej na pierwsze miesiące uda się tę większość zdobyć. Zresztą w drugim kroku to Sejm wyznacza premiera i jeśli uda im się szybciej zdobyć np. stanowisko marszałka Sejmu, to tym bardziej będą mogli stworzyć rząd większościowy, a ewentualnie dopiero w trzecim kroku stworzenie rządu z poparciem tylko większości, ale bez konieczności większości bezwzględnej. Taka alternatywa, jak ewentualny rząd mniejszościowy to więc raczej dopiero początek przyszłego roku.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/666983-pis-utworzy-rzad-jablonski-prezydent-wskazal-1-krok