Nie będzie gorącej wojny domowej, bo okazało się, że totalna opozycja osiągnie swój cel bez tego. Cieszę się z tego, że wojny domowej nie będzie – byłaby dla Polski w tym momencie szczególnie niebezpieczna.
Tusk, korzystając z zapory ogniowej zaprzyjaźnionych mediów, tudzież ze wsparcia całej postępowej Europy, prawdopodobnie przejmie do reszty władzę w Polsce. Z tego się nie cieszę, bo nie przepadam za taką koncentracją władzy. Do władzy sądowniczej, władzy samorządu terytorialnego, większości w senacie oraz pełnej zgodności z dyktaturą w parlamencie europejskim, a przede wszystkim właśnie z totalną dominacją medialną nad co najmniej połową podłączonych do mediów umysłów w naszym kraju, dojdzie możliwość domknięcia tego systemu przez przejęcie zwierzchnictwa nad częścią władzy wykonawczej, którą daje rząd (i kontrolowane przezeń instytucje).
Ale cóż, „i tam są ludzie, i tam mają duszę”, jak pisał w roku 1831 o Rosjanach Juliusz Słowacki. Tu słowo dusza, zastąpiłbym pojęciem: natura ludzka – z jej indywidualnymi ambicjami, rywalizacjami, posłuchem dla własnych przede wszystkim interesów. Koalicja, jaką będzie tworzyć opozycja, nie wróży – na szczęście – końca polityki, ani końca historii. Pozostaje, także na szczęście, Prezydent RP. To bardzo ważne, jeśli PiS zachowa zdolność (185 mandatów, ewentualnie z poparciem, przynajmniej w niektórych sprawach, ze strony Konfederacji) podtrzymywania prezydenckiego weta przeciw najbardziej szkodliwym decyzjom, jakie chciałby przeprowadzić rząd ulubionego premiera pani von der Leyen (wcześniej Angeli M.).
W czasie globalnej i także regionalnej (agresja Rosji na Ukrainie) niestabilności, Polska będzie znowu płynęła z prądem, w tzw. głównym nurcie, czyli tak, by zadowolić Berlin i Paryż, albo przynajmniej jedną z tych stolic, gdyby akurat był miedzy nimi podział. A także, by nie drażnić tak bardzo Moskwy, (a do powrotu współpracy z nią wszak spieszno – i Berlinowi, i Paryżowi). Odsuwa to może pokusę myśli o likwidacji czy okrojeniu niewygodnego dla wielkich sąsiadów państwa. Bo teraz będzie znowu wygodny i spolegliwy.
Czy jednak powinniśmy się z tego cieszyć, że wrócimy do takiej formuły bezpieczeństwa Polski jak za panowania Augusta III Wettina?
Nie desperujmy, ani się nie cieszmy. Pracujmy dalej, dokąd możemy, tam gdzie możemy i jak możemy – dla naszego wspólnego domu. Nie jesteśmy sami. Nie tylko dlatego, że nigdy żadna partia nie zdobyła tylu głosów w wyborach w Polsce, ile ta, która jednak zwyciężyła w wyborach 15 października 2023 roku. Ważniejsze jest to, że dorobek kultury wolności i niepodległości Rzeczypospolitej w Europie, tworzyło ponad trzydzieści pokoleń. Ten dorobek, to nie tylko zobowiązanie, ale również fundament nadziei na zwycięstwo, nawet w neobarbarzyńskich czasach. A może zwłaszcza w takich czasach?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/666887-prof-nowak-dla-wpolitycepl-ciag-dalszy-nastapi